The Legend of Awesomest Maximus

Jak wiem od Kwiatka, National Lampoons to seria filmów, znanych u nas pod nazwą "W krzywym zwierciadle". Najwyraźniej to taka marka, że nawet producent o tej nazwie się narodził. Mamy tu film w rodzaju takich, które powstają z wielu wcześniejszych "poważnych" produkcji, które mieli się w jedną komediową papkę. W tym konkretnym przypadku zmasakrowali Troję, Gladiatora, 300, serial o Spartakusie, Aleksandra i zapewne wiele innych. Odpowiednik Parysa z Troi jest tutaj gejem, który porywa dziewczynę dla utrzymania pozorów, piętą achillesową są tutaj wrażliwe jądra (też odkrycie!, ich nosiciel na zdjęciu) i tak dalej, ale nie przeszkadza mi humor tych lotów. Bardziej być może przeszkadza ten ciągły wysiłek twórców, żeby było zabawnie. W efekcie wydawałem z siebie pół chacha na jedną z dziesięciu prób rozbawienia mnie. Humor jest sprawą śmiertelnie poważną, więc prawdziwy śmiech wzbudza dopiero scena, do której przygotowuje nas wiele poprzednich. Bywają filmy, które jakby wręcz całe miały na celu doprowadzenie nas do tej właśnie sceny, jak w Złym Mikołaju. Inny przykład to prawdziwie genialna rozmowa Redforda z niby to żoną z filmu Zawód: Szpieg, która odbyła się w amerykańskim sztabie próbującym zaradzić kryzysowi zbrojnemu. Sposobem na uzyskanie efektu ludycznego (czytałem Matuszewskiego) są także dowcipne dialogi, ale Legenda raczej nie jest tym przypadkiem. Choć przyznam, podobała mi się kpina, na którą zwrócił uwagę Kwiatek. Filmowa matka Testicleesa (tego od jąder) proponuje synowi seks mówiąc, że różnica wieku między nimi to tylko 5 lat. A matka Aleksandra Wielkiego była od niego młodsza 6 miesięcy, co trochę pasuje do pary Colin Farrell (1976) i Angelina Jolie (1975), czyli Aleksandra i jego matki, ale różnica wieku jest chyba w drugą stronę. Co do tych pięciu lat to nie bardzo wiem, o co chodzi, bo
   Tiffany Claus, czyli matka Testicleesa, łudząco podobna do Jolie - 1980,
   Ian Ziering, czyli Testiclees - 1964,
   Brad Pitt, mąż Jolie - 1963.
To teraz głupi jestem.