Film zmaga się z pytaniem o możliwość sądów syntetycznych a priori. Redaktor Janicka protestuje. Przy odpowiedniej interpretacji może i zmaga się z takim pytaniem. Dygresja. Kiedyś wysłuchałem wykładu o motywie podroży w literaturze amerykańskiej. Pan wykładowca zaczął od wozów ciągniętych przez konie po prerii, ale szybko doszedł do podróży jako metaforycznej wycieczki w głąb osoby bohatera. W tym sensie podróż jest motywem uniwersalnym i wszechobecnym. Zupełnie jak zagadnienie sądów syntetycznych a priori. W sensie bardziej namacalnym mamy w filmie rozważania na temat kształtowania własnego wizerunku. Gombrowicz rzekłby zapewne, że to nie my kształtujemy, ale jesteśmy kształtowani, i to na swój sposób zostało pokazane. Sprawa jest pozornie prosta, z Krysią dajmy na to rozmawiam o inwestowaniu, a z Pawłem o gotowaniu, więc jestem dla nich inną osobą, choćby częściowo. Ale to jest społecznie akceptowalne. Gdybym rozmawiał z Krysią o pomocy głodującym dzieciom, a z Pawłem o gotowaniu niemowląt, to można by mi zarzucić fałsz. Gdzie jest granica między akceptacją a fałszem? W filmie mamy właśnie takie sytuacje graniczne, sprowadzające się głównie do tego, że dwie postaci publicznie znane kreują swój wizerunek publiczny, a prywatnie są całkiem inne. Jedna z nich to popularny aktor opery mydlanej, skompromitowany ujawnionym filmikiem z jego stosunkiem homoseksualnym. Druga to aktywista gejowski, który publicznie przyznał się do zdrady poślubionego mu partnera, poważnie ośmieszając w ten sposób ideę formalnych związków jednopłciowych, o którą walczył niestrudzenie. Panowie spotykają się w ustronnym hotelu, najpierw mówią sobie niemiłe rzeczy, potem jednak się godzą, a zgodę pieczętują intensywnym seksem. Jestem nawet pod wrażeniem, że przy tych wszystkich akrobacjach i całej nagości nie zobaczyłem ani skrawka organu, nawet choćby włoska łonowego. Ale nie jestem rozczarowany. Nie jest to wysoki budżet, ale nie widzę specjalnej tandety realizacyjnej. Zastanawiam się, czemu Berniego, agenta aktora Grahama, grał pan, który udawał zniesmaczonego homoseksualnym aspektem afery, a jednocześnie nie pozostawiał złudzeń co do swojej orientacji seksualnej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz