Strony
wtorek, 20 października 2020
Podróż Félixa czyli Drôle de Félix
Nieważne, czy homoseksualizm jest wrodzony
Żegnaj, mamo czyli Thưa Mẹ Con Đi
J'accuse! - mówi wyznawca Latającego Kościoła Spaghetti
Man size (Daniel Wołyniec)
czwartek, 15 października 2020
Darkroom czyli Darkroom - Tödliche Tropfen
wtorek, 13 października 2020
Chłopcy z paczki czyli The Boys in the Band
Call me Tony
piątek, 9 października 2020
Indie. Miliony zbuntowanych (V.S. Naipaul)
Najnudniejsza książka świata
Z opisu wydawcy:
Uwaga! Czytanie tej książki grozi natychmiastowym zaśnięciem!
30 litrów kawy, 6 miesięcy pracy, 17 drzemek w ciągu dnia. Tłumacz zasypiał, redaktor ziewał, korektor ratował się energetykami. Ta innowacyjna książka skutecznie wyśle w objęcia Morfeusza każdego nocnego marka!
Znajdziesz w niej unikalny zbiór tekstów i grafik, których czytanie wprowadza mózg w hipnotyczny stan i ułatwia zaśnięcie. Gdzie jeszcze przeczytasz o kryzysie politycznym w Belgii w latach 2007-2011 lub o ostatnich zmianach w klasyfikacji mięczaków? Gdzie indziej znajdziesz światowy almanach kiszonych ogórków lub relację z najdłuższej partii szachowej? Podejmij wyzwanie i sprawdź, przy której stronie zaśniesz!
Przygotuj się na szybkie zasypianie z najnudniejszą książką, jaką kiedykolwiek opublikowano!
PS. Nawet jeśli ta książka nie uśpi cię od razu, zdobędziesz masę bezużytecznych ciekawostek, którymi uratujesz każdą imprezę – w końcu kto nie chciałby poznać wszystkich rodzajów śniegu?
__
„Podoba mi się owca na okładce.” – Danuta, fanka polskich seriali i zupy pomidorowej
„Zasypiałbym.” – suseł
__
O autorach
Profesor K. McCoy specjalizuje się w analizie stanów hipnotycznych i somnambulizmu. Mieszka na Wybrzeżu i spędza jedną godzinę dziennie, z wyjątkiem poniedziałków, przesuwając skały, aby zbudować ścianę morską. Dr Hardwick jest ekspertem w dziedzinie letargów nocnych oraz jednym z czołowych światowych autorytetów w dziedzinie śrubokrętów.
Czekając na barbarzyńców czyli Waiting for the Barbarians
Ilekroć stykam się z Coetzeem, odnoszę wrażenie, że warto byłoby przeczytać jakąś jego książkę, mimo tego nawet, że dali mu Nobla. Jest tu anonsowany jako scenarzysta, ciekawe, czy był nim naprawdę, czy też grzecznościowo wpisali go na listę płac jako autora powieści. Film okazał się zgodny z oczekiwaniami, niespieszna akcja, skupienie uwagi na jednej postaci, dłużyzny, jakby twórcy nie wiedzieli, że widz już dawno pojął, jakie znaczenie ma wyprawa Sędziego na pustynię, a oni to ciągną i ciągną. Co gorsza, dochodzi tu do akcji wojennych, z których nie zobaczymy nic. Świat przedstawiony jest dość umowny, nasz Sędzia jest nie tyle sędzią, co zarządcą osady na pustynnych rubieżach nieokreślonego imperium. Realia przypominają kolonie francuskie lub angielskie z czasów przed wprowadzeniem elektryczności. Do spokojnej osady przyjeżdża ważny pułkownik z rozkazem, aby zająć się niegroźnymi koczownikami, którzy nie respektują granic imperium. Zaczyna się od zmiany języka, intruzi zostają nazwani barbarzyńcami. A barbarzyńcy to już nie jacyś włóczędzy, to zorganizowana siła, która zagraża imperium. Następują represje i okrucieństwa, które spowodują mobilizację obcych. Tak oto imperium wyhodowało sobie potężnego wroga. Opór wobec tego szaleństwa stawiany przez Sędziego jest tyleż wzniosły, co pozbawiony znaczenia. Jego szlachetny gest wobec „barbarzyńskiej” dziewczyny niczego nie zmieni, w szczególności tego, że na końcu ucierpią ci, którzy są najmniej winni. Być może udało mi się tu przemycić refleksję, że nudne filmy miewają interesujące przesłanie. Sięgam myślą w moje niezbyt głębokie pokłady wiedzy historycznej i nie umiem znaleźć przykładu, który by dosłownie odpowiadał sytuacji z filmu. Zdaje się, że barbarzyńcy na granicach imperium rzymskiego nie byli pokojowo nastawieni, liczyli raczej na łupy. Gdyby jednak potraktować tę opowieść jako metaforę, to chyba bez trudu stwierdzimy, że coś podobnego zdarzyło się nieraz w historii rodzaju ludzkiego pod wieloma szerokościami geograficznymi. Co więcej, wydarza się i dzisiaj.
Za co kochamy Słowiński Park Narodowy
Parki narodowe należy kochać. Dobrze jednak wiedzieć, jakie szczególne cechy parku godne są szczególnego afektu. Wbrew pozorom tablice informacyjne nie przyczyniają się do pogłębienia pozytywnych uczuć. Rzućmy okiem.
Takie teksty piszą doktorzy habilitowani, którzy nie myślą o zwykłych turystach, lecz o innych doktorach habilitowanych, którzy by ich wyśmiali, gdyby tekst był przyjemny do czytania. Trochę jak te kobiety, które dbają o wygląd z myślą o tym, co powiedzą inne kobiety. Z facetami rzeźbiącymi sylwetkę jest podobnie. Naszym zdaniem najpiękniejszą atrakcją północnego szlaku w Rowach jest to, że pierwsza część trasy prowadzi przez urzekający las, po czym trasa powrotna wiedzie wzdłuż bałtyckiego wybrzeża, po drodze mijając plażę nudystów, coś w sam raz dla dzieci, młodzieży, senatora Jackowskiego i nie tylko.Ulepszenie czyli Upgrade
czwartek, 8 października 2020
Greenland
Tytuł nawiązuje do tej arktycznej wyspy, ju noł, która nie dorobiła się chyba polskiej nazwy. Lub choćby polskojęzycznej. Nie szkodzi, że filmy katastroficzne są przewidywalne jak katolickie modlitwy, że bohaterski ojciec uratuje rodzinę (być może się przy tym sam poświęci), po drodze pokonując niezliczone przeszkody, zawsze w ostatniej możliwej sekundzie. Ziemię czeka zagłada po nieuchronnym zderzeniu z kometą, więc spodziewamy się wizji stanu naturalnego Hobbesa, kiedy rozpadają się społeczne mechanizmy utrzymujące ludzi w ryzach. Przemoc i rozboje wyglądają zupełnie tak, jak moglibyśmy przewidzieć, pozostają szczegóły, sieć dialogów i zdarzeń rozpięta jest na znajomym szkielecie. Oczywiście kibicujemy Johnowi walczącemu o przetrwanie swoje i rodziny, doceniamy to, że jest bohaterem z trudną przeszłością, ale najbardziej liczymy na spektakularne ujęcia samej katastrofy. W tym przypadku nieco się rozczarowaliśmy, zwłaszcza że czerwone niebo to jest aktualna atrakcja w Kaliforni. Trzy z plusem.