Nie wiem po co ten tytuł

              

wtorek, 5 sierpnia 2025

Borys Godunow, opera Modesta Musorgskiego (online na Operavision)

Niewiele wiem o Godunowie, ale na tyle jestem zorientowany, żeby wiedzieć, że był ostatnim carem Rosji przed okresem wielkiej smuty (albo pierwszym carem tego okresu, rzecz umowna). Przez paręnaście lat w Moskwie panoszyli się Polacy, ale ich przepędzono, za to w czasach późniejszych Rosja odpłaciła Polsce z nawiązką za tę interwencję, bo w tej czy innej zależności od Rosji pozostawała Polska przez ponad ćwierć millenium. Aż dziwne, że tak się u nich wciąż wspomina ten nieciekawy dla nich okres - zapewne więcej w tym aktualnej polityki niż rzeczywistego społecznego resentymentu. Czerpanie wiedzy historycznej z librett operowych jest pomysłem fatalnym, więc jakby co, nie mnie proszę obwiniać. Po śmierci ostatniego cara z dynastii Rurykowiczów na tronie zasiadł Godunow, który przed wielu laty rzekomo zamordował Dymitra, prawowitego dziedzica korony. Okazał się mięczakiem, który w długich ariach opowiada nam o psychicznych mękach, jakie wywołuje wspomnienie morderstwa. Gorzej, że przy tym podsłuchali go dworzanie. Jeden z aktów opery toczy się w Sandomierzu, gdzie poznajemy Marynę Mniszchównę opętaną wizją zamążpójścia za rosyjskiego cara, którym ma zostać cudownie „ocalony” Dymitr, zakochany w Marynie. Dziwne to rozwiązanie fabularne, bo niewiele z tego później wynika, ale za to możemy doznać patriotycznego wzwodu. Zakończenie jest nijakie i niejasne, Godunow umiera (chyba), ale nie w wyniku zemsty czy intrygi. Jeśli libretto wiernie oddało zamysł oryginalnego tekstu Puszkina, to by znaczyło, że autor pisał wtedy pod wpływem słabszych halucynogenów (nie tych, na których stworzył zmyśloną historię Mozarta wykończonego przez Salierego). Operę wystawili Holendrzy w szatach współczesności, z telewizją i imponującą trójkondygnacyjną konstrukcją sceniczną wyobrażającą blok mieszkalny. Ma to ponoć być wizją nieodległej przyszłości Rosji, pokonanej przez Amerykę. I to miałoby się udać bez światowej wojny nuklearnej? Trochę za dużo jest atrakcji, kiedy w każdym z parunastu mieszkań coś się dzieje, ale zdołaliśmy zauważyć scenę seksu, po której aktor z wyraźną erekcją udał się do kąpieli. Muzyka jest przyjemna, choć nie przebojowa, a w roli Godunowa wystąpił Polak, Tomasz Konieczny. Dziwny zabieg polegał na wymazaniu Polaków z angielskiego przekładu libretta, w którym „гордая полячка” staje się „dumną cudzoziemką”. Czy rekompensatą za to może być dorodna Afroamerykanka w roli Maryny? Niech będzie, jeśli nie ma nic lepszego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

The Infamous Middle Finger The Infamous Middle Finger