Strony

niedziela, 3 kwietnia 2022

Duchless czyli Духless

Tytuł oryginalny to fikołek cyrylicowo-łaciński, czyli coś lepszego niż moja koszulka z napisem „фридом”. Inna wersja tytułu mogłaby brzmieć Bezsoulowy. Film musiał zaliczyć niezły fejm, skoro nakręcili kontynuację. Do produkcji filmowych powinno się stosować podejście poważne w stopniu dopasowanym do zamiarów samych twórców, którzy serwują nam tu krytykę - uwaga, szok będzie - konsumpcjonizmu. Kto wpadłby na taki oryginalny pomysł w dzisiejszych czasach? A że dotyczy to mateczki Rosji, jesteśmy full wypas zaciekawieni. Krytyka jest już widoczna, a raczej słyszalna, od pierwszych minut, kiedy zapoznajemy się z przemyśleniami gadatliwego Maxa w offie. Idzie to tak, że wszyscy są trybikami w systemie, do którego chcą się jak najlepiej wpasować, a ja, Max, z tego szydzę, choć sam biorę w tym udział i korzystam z wszystkich przywilejów, jakie daje mi moja wysoka pozycja osiągnięta dzięki lepszym od innych predyspozycjom. W pracy pomiatam podwładnymi, a poza nią - ćpam, imprezuję i zaliczam panny, głównie szafiarki. Trochę za wiele w tym obłudy, a widz nie dowie się, czy Max tak myśli od zawsze, a jeśli nie - to co spowodowało tę zmianę myślenia? Jak było do przewidzenia, system wypluje Maxa, raczej wbrew jego woli, co utrudnia odczuwanie sympatii dla tego bohatera. Niefortunna miłość do rewolucjonistki Julii trochę ociepla wizerunek jego osoby, ale tu pojawiają się nowe problemy. Ci rewolucjoniści są pożyczeni z teatru absurdu, może z Balkonu Geneta, bo ich przesłanie jest umowne i niejasne. Przeciw ogólnie rozumianemu konsumpcjonizmowi można występować w homiliach, wykładach lub traktatach, ale nigdy urządzając uliczne manifestacje. Zaryzykuję interpretacyjny wygłup, bo zauważę, że tacy protestujący, choć niby zwalczani przez władzę, są w rzeczywistości jej sojusznikami. Mam na myśli realną władzę w Rosji, która z powodzeniem tłoczy do głów obywateli narodowo-mesjanistyczne pierdoły ze wsparciem Cerkwi. To rzeczywiście współgra z antykonsupcjonizmem. Wielkiego piękna, ani głębi myśli w tej opowieści nie znajduję, ale przyznam, że zrobiona jest sprawnie, tempo jest szybkie, momentami nawet za. Produkcja ma być czarną komedią, co udało się umiarkowanie, ale scenę parkowania równoległego uważam za piękną. A że z taką opinią nie zgodziliby właściciele samochodów, między którymi zmieścił się ze swoją bryką Max - no, cóż, prawdziwe piękno wymaga ofiar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz