Strony
▼
sobota, 2 kwietnia 2022
Kochaj życie czyli Ride the Eagle
Nick z New Girl dowiaduje się o śmierci Wensicji z Diuny, udaje się do jej chaty w Yosemite, po czym poznaje Silka z Counterpart i odnawia znajomość z Janet z Good Place (autokorekta podsuwa Głód Płace). Przepraszam za swój mózg, on tak ma. Są cztery główne postaci, a Sarandon w roli matki nieboszczki wygląda młodziej niż w Czarownicach z Eastwick sprzed trzydziestu pięciu lat. Ze śmiercią jej do twarzy... Jej syn Leif jest na życiowym rozdrożu, ale wiadomością o śmierci rodzicielki nie przejął się zbytnio, bo nawet za dobrze jej nie znał, porzucony za dziecka. Teraz ma szansę odziedziczyć spoko hacjendę, ale musi spełnić życzenia matki, które mu ujawnia w nagraniach z kaset VHS. Tak, drogie dzieci, kiedyś takie prymitywne nośniki służyły do dystrybucji pornosów Teresy Orlowski i kopanek z Chuckiem Norrisem. Ciekawe, jaki film skasowała mama, żeby nagrać swoje przesłanie w stylu kumbaja, że tem, maj laf. W wątku z sąsiadem chcą nas nieco przestraszyć, ale znieśliśmy to dzielnie, za to całkiem niestraszne były pogawędki Leifa z dawną ukochaną. Dla nich można ten film zobaczyć, ale przymusu nie widzę. Znający się na języku language uchachają się parę razy, na przykład wtedy, gdy usłyszą fuck przetłumaczone jako cholewcia - lub coś w tym stylu. Równie wytwornie spolszczono shitty. Ktoś wychował tłumacza na bardzo kulturalnego człowieka. Czyżby jedna z pobożnych niewiast, które w funkcji przekleństw używały powiedzonek „jeżu kolczasty!” lub „o, matko z córką!”?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz