Strony

piątek, 9 lipca 2021

Cykl Pokusa, tomy 1-3 (Ella Frank)

Może i dobrze, że na razie wydali po polsku tylko trzy pierwsze tomy z sześciu, bo przecież warto zrobić sobie przerwę dla urozmaicenia. Czytanie tych książek to przyjemność podejrzana, w tyle głowy miałem cały czas głosik, który mi szeptał: „Czy ty na głowę upadłeś? Przecież to nie jest dobra literatura!”. Wszyscy czasem jesteśmy tym Leontiosem, który bardzo nie chciał przyglądać się zwłokom leżącym za murami miasta, lecz nie wytrzymał, a w duchu sobie rzekł: „No, macie teraz, wy moje oczy przeklęte, napaście się tym pięknym widokiem”. Książki Frankowej czyta się oczyma (choć można i słuchać), ale na inne organy silniej oddziałują. Gdyby sfilmować
Red, White & Royal Blue, to wyszłaby komedia romantyczna, za to z cyklu Pokusa powstałby pornos, a w najlepszym razie - romans mocno erotyczny, a dokładniej - homoerotyczny. Chętnie teraz poznam wyjaśnienie tego, że w serwisie lubimyczytac.pl te powieści są tak wysoko oceniane (podobnie na goodreads), choć według mego rozeznania oceny na nim są na ogół dość ostre. A tu prawie osiem na dziesięć. Wypociłem taką oto teorię: w opisach tych książek jest jasno powiedziane, że rzecz dotyczy miłości i seksu między mężczyznami. Raczej nie zdarzy się więc przypadkowy czytelnik, którego temat odrzuca, zatem już na samym początku następuje selekcja pozytywna, w sensie: na korzyść książek. Ponieważ Frankowa w swińtuszeniu jest niezła, jej książki działają na wyobraźnię i trudno byłoby mi sobie wyobrazić geja, któremu by się nie podobało. No i pięknie, tyle że wśród zachwyconych przeważają kobiety...?! Dla których temat seksu między facetami jest taki atrakcyjny? To by znaczyło, że stereotypowe kobiece pragnienie miłości zaspokajane przez romanse jest nieczułe na płeć osób, które tę miłość sobie okazują. I to jak okazują! Autorka bez zahamowań opisuje różne warianty seksu homo, zawsze z uroczą przesadą. Erekcje jak skały, grube maszty wchodzące w spragnione ich szpary oraz te co krok pocałunkiem miażdżone usta i splatające się języki. Pisałem niedawno o procencie romansu w romansie. Ile by zostało, gdyby wyciąć Tate'a i Logana? Może z pięć procent, dlatego byłby to romans na 95%, czyli taki, jakich się dzisiaj nie pisze i nie czyta. A jednak się pisze i czyta, więc z pokorą wycofuję się z moich średnio trafnych uwag. Gdyby pominąć seks, cóż by to była za historia? Opera mydlana o prawniku Loganie, który zagiął parol na przystojnego, heteroseksualnego barmana Tate'a. Udaje mu się lepiej niż pierwotnie zaplanował, bo zamiast szybkiego numerku na jedną czy dwie noce znajduje wielką, zmysłową i odwzajemnioną miłość. W pięcioprocentowym tle jest parę postaci, może nawet nie tak nieistotnych, skoro mocno mieszają w ich relacjach. Bywają pomysły świetne, końcówka tomu trzeciego to piękna scena, od której robi się ciepło na sercu. Trudno stawiać za wzór translatorską stronę cyklu, poniżej komentuję parę wyczynów z tej kategorii. Na okładkach mamy obowiązkowe ciacha, moim faworytem jest model z pierwszego tomu z zacnej kolekcji Dmitrija Nevskiego.

[Try, 242]
Kiedy [Tate] uśmiechnął się tak samo swobodnie jak poprzedniego wieczoru, erekcja Logana przeszła z łagodnej do twardej, kurwa, jak skała.

[Try, 3484, Logan reaguje na smak kawy zamawianej przez Tate'a]
Orzechowy orzech?
Cóż, wiem, że to niebanalne zadanie, żeby choć spróbować oddać po polsku seksualny podtekst, jaki w angielskim ma słowo nut. Ja bym próbował coś ze śmietanką.

[Take, 172]
Sprawa wyglądała tak, że Logan nie był w żadnym przypadku, formie ani kształcie religijny, ale zastanawiał się, jak Tate, porządny katolik, będzie się z tym czuł.
Fuj, ohydna kalka językowa.

[Take, 771]
– Chcę poczuć cię w sobie – odezwał się Tate.
– Jeśli właśnie tego chcesz… – Logan odetchnął z drżeniem, kiedy dłoń Tate’a odnalazła jego erekcję.
– Właśnie tego potrzebuję.
Logan skinął głową, rozumiejąc tę potrzebę, pragnienie, by się upewnić, że to wszystko było warte całego gówna, które się z tym wiąże.

Jest to jedyny moment, w którym autorka niechcący dotknęła trudnych, życiowych aspektów seksu analnego.

[Trust, 1724]
(...) matka nie powiedziała swojemu dziecku, to że ono było lisem, a ona skorpionem.
Znacie? To poczytajcie sobie jeszcze raz o skorpionie i żabie, tyle że tym razem jest lis zamiast żaby. Nam się już przejadło, ale część dzieci czytających tom trzeci na pewno się zachwyci tą historyjką.

[Trust, 1864 i nie tylko tam]
Tate o to nie dbał.
Pani tłumaczko! Miał to w nosie, nie obchodziło go to, zwisało mu to. Nigdy nie „nie dbał”.

[Trust, 3862]
– Założę się, że ja będę ciaśniejszy.
Mówi Tate, kiedy wspominali, jak to w przeddzień ich pierwszego spotkania Logan leciał samolotem i skonsumował świeżo poznaną współpasażerkę Jessikę w samolotowej toalecie. Obie one, i Jessika, i toaleta, były ciasne.

[Trust, 4485]
Logan przechylił głowę na bok i popatrzył na niego.
– Jestem pewien, że już kilka razy żeśmy się spotkali.

Jako człowiek na poziomie Logan nie pozwoliłby sobie na ordynarny błąd językowy, w przeciwieństwie do tłumaczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz