Strony
▼
niedziela, 31 maja 2015
Mad Max: Na drodze gniewu czyli Mad Max: Fury Road
Jak wiemy, Czerwony Kapturek po powrocie od babci zastał wysłany z bimbrem i garścią paciorków do dzikich ludów Mbundu. Po drodze był wielokrotnie pożarty przez lwy i hipopotamy, a kiedy dotarł do celu pytał wszystkich o te duże oczy, które robili na jego widok. I to jest prawidłowy sequel. Nie inaczej uczynili twórcy nowego Szalonego Maksia. Jest widowisko, Maxa złapali ludzie Wiecznego Joe, a kiedy cesarzowa Furiosa zdradziła Joe, wyruszył za nią wściekły pościg złożony z kawalkady fantastycznych gruchotów. Max został przypięty na przód jednego z nich, za to inny wyposażony był w scenę z rockowym gitarzystą, który w ten sposób zagrzewał do walki trepów Joe. Ekstra, super, zajedwabiście. Jest tylko mały problem, bo te walki i pościgi to jakieś dziewięćdziesiąt procent filmu, a reszta niespecjalnie ciekawa. Mamy więc jeszcze więcej wybuchów, jeszcze więcej potworów. Może coś źle pamiętam, ale w starych Mad Maxach było chyba jednak więcej treści. Poza tym, czy stary Mad Max był takim wiecznie nadętym ponurakiem? I jeszcze zauważę, że w tym świecie, gdzie woda była takim skarbem, marnotrawiono ją dość swobodnie. To zarzut podobny do tego, jaki stawiano niegdyś seryjnemu mordercy, kiedy zwracano uwagę na to, że ma brudne paznokcie.
Nowoczesna.pl rodzi się w boleściach
W zasadzie nie wiem, czy się rodzi w boleściach, ale to byłoby spełnienie wieszczych strof poety.
Myślał, że widzi parę żubrówNawet nie wiadomo, czy będzie Nowoczesna.pl, skoro taki adres www został zajęty mniej więcej za króla Olbrachta. Tymczasem Zacofana.pl urządziła w stu polskich miastach marsze i manifestacje zwolenników zakazu aborcji. Mamy bodaj najrestrykcyjniejszą ustawę antyaborcyjną w Europie, a tu nagle trzeba ją zaostrzać. Naród się wreszcie przebudził i wzmógł moralnie.
wijącą się w boleściach.
Przyjrzał się lepiej i zobaczył,
że to szwagierka teścia.
czwartek, 28 maja 2015
Evid3nc3 się nawrócił o_O
Evid3nc3 to kolejny jutubowy ateista, który na swoim kanale opowiedział historię swojej dekonwersji. W porównaniu z wieloma innymi ateistami ten jest subtelny niczym poparcie Dudy dla gejów. Nie ma haseł, nie ma wrzasków, za to spokojna opowieść o powoli rozplatających się nitkach, z których utkana była jego religijność. Zaczęło się od zakwestionowania sensu modlitwy. Czy modlitwa ma uświadomić Boga o naszych potrzebach? To bez sensu, skoro jest wszechwiedzący. Czy ma na Boga wpływać? Wpływ ma sprawić, aby istota doskonała zmieniła swoje zdanie? Dziwne. Modlitwa ma być świadectwem żarliwości? Znowu: Bóg nie wie o tym bez naszej modlitwy? A może chodzi o utrzymanie więzi z Bogiem? Bogu to na pewno nie jest potrzebne, skoro jest doskonały. Zakwestionował sens modlitwy, ale pozostał wierzący. Zwątpienie w inne elementy układanki przyszło później. Po serii filmów o dekonwersji Evid3nc3 wypuścił film o rekonwersji, a nawrócił się po przeczytaniu książki C.S. Lewisa (tego od Narnii). Od razu zdradzę, że to coś w rodzaju Prima Aprilis, wynik jakiegoś przegranego zakładu lub czegoś podobnego. Ateizm Evid3nc3a to efekt subtelnych rozważań filozoficznych, więc w książce O wierze i moralności chrześcijańskiej (Mere Christianity) Lewisa musiałby tkwić niezwykły myślowy potencjał, jeśli miałby spowodować nawrócenie. Evid3nc3 pokazuje argumentację Lewisa na rzecz religii, a robi to po swojemu, spokojnie i z namysłem. Tym samym wysmażył niezwykle finezyjny dowcip, bo po wcześniejszych jego wywodach pomysły Lewisa są po prostu dziecinne. W uproszczeniu: ludzie, jak widzimy, kierują się w życiu pojęciami dobra i zła, które mają jakieś źródło. Skoro jest prawo moralne, to ktoś musiał być jego autorem. Hop, jest to Bóg, bo kto inny? I to nie jakiś Allah, czy Wisznu, ale Bóg-tatuś Jezusa. Ponieważ ludzie odstępują od prawa moralnego, za co grozi im piekło po śmierci, Bóg-tatuś poświęcił swojego syna, który za nasze grzechy oddał życie i otworzył wszystkim drogę do nieba. Tatusiu nasz, który jesteś w niebie, święć się imię twoje.
środa, 27 maja 2015
Prezydent wszystkich Polaków katolików mówi
Trwa nabór do kancelarii nowego prezydenta |
poniedziałek, 25 maja 2015
Derren Brown cię nawróci
Derren Brown to sprytny kuglarz, który dokonuje niesamowitych sztuczek z ludzkim umysłem. W załączonym niżej filmiku przekonuje nas, że skłonność do doświadczeń religijnych jest mocno zakorzeniona w naszym mózgu. I na dowód stwarza warunki, w których zatwardziała ateistka doznaje głębokiego doświadczenia religijnego. Uprzedzam, że nie chodzi o żadna tandetę w rodzaju pokazu Matki Boskiej przelatującej chmurką na oklep. Sam Derren jest zadeklarowanym ateistą, więc jego zabawy z wiarą mają dziwny posmak. Pozostaje zawsze pytanie, czy to nie jest czasem teatrzyk. Chyba nie, bo ktoś w końcu by go zdemaskował, a czasu było dość na to. A jeśli chodzi o wbudowaną skłonność do religii - pragnę na wszelki wypadek przypomnieć, że to nijak nie rozstrzyga kwestii zasadniczej, czyli istnienia Boga, boga lub bogów.
niedziela, 24 maja 2015
sobota, 23 maja 2015
Banki ukarane za nielegalne manipulacje na walutach, hurra?
Chętnie bym się dowiedział, na czym polegały te manipulacje. Zacznijmy od tego, że nawet jeśli kupuję bułkę w sklepie, wywiera to jakiś wpływ na kurs walut, czysto filozoficznie do rzeczy podchodząc. Tu zapewne chodzi o niejawne przepływy potężnych mas pieniędzy. Kiedyś to było trudne, bo trzeba było przewieźć ileś ciężarówek studolarówek, a teraz wystarczy nacisnąć laptop lub tablet, czy co tam kto ma. Okej, ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że nałożono kary na JP Morgan, Royal Bank of Scotland, Citigroup i Barclays jako na instytucje, ale wcale nie ukarano szefów, którzy spotykali się regularnie w ramach „Kartelu”, jak to sami dowcipnie nazywali. Dziwnym trafem po ogłoszeniu kar wartość giełdowa niektórych z tych banków wzrosła z dnia na dzień tyle, że po zapłaceniu pozornie wysokich kar utrzymały wartość z poprzedniego dnia. Przy czym - zauważmy - ten sposób karania dotyka najbardziej kogo? Udziałowców, wśród których jest sporo Bogu ducha winnych Jasiów Kowalskich, którzy zainwestowali swoje drobne oszczędności. Moje guru Kyle mówi, że nie bądźmy za parę lat zdziwieni nowym krachem ekonomicznym, jeśli obecnie tak traktuje się wybryki finansistów.
Spotkanie na rzecz wolności słowa w Nowym Jorku zostało ocenzurowane
Zapewne było tak, że szlachetni ludzie z Sheen Center wpadli na genialny pomysł: zaprośmy znane twarze, które będą mówiły o wolności słowa lub zaprezentują jej dobrodziejstwa. Ułożono ambitny program, obejmujący wiele odczytów oraz, między innymi, sztukę Neila LaBute'a pod tytułem Mahometowi stwardniała pała. Organizatorzy zaproponowali zmianę tytułu, LaBute odparł, że to przecież próba cenzury, więc nie ma mowy. W takim razie odwołujemy imprezę, rzekli organizatorzy, a uzasadnili to bełkotem o ochronie dobra, piękna i prawdy, które ucierpiałyby z powodu napaści na religię. Wiem o tym z relacji Kyle'a Kulinsky'ego, którego szczerze ostatnio polubiłem. Tam też można znaleźć uzasadnienie, dlaczego jest to bełkot. Chrześcijanie też mogą przetestować swoją tolerancję dla wolności słowa klikając na ten obrazek
, który jest bodaj stroną tytułową komiksu [X].
piątek, 22 maja 2015
Dzisiaj referendum w Irlandii
Na początku wspomnę, że jakoś przegapiłem w lutym referendum na Słowacji w podobnej sprawie, czyli „przywilejów” dla par homoseksualnych. Małą frekwencją ludność słowacka się popisała, ale za to poszli głosować ludzie dobrze zmotywowani przez episkopat. Kuriozalne pytania zadano. O ile nie ma jakiegoś przekrętu w tłumaczeniu, zapytano Słowaków: „Czy zgadzasz się z tym, by małżeństwem nazywano związek mężczyzny i kobiety?” Odpowiedź twierdząca wcale nie oznacza, że związek kobiety z klaczą nie może być nazywany małżeństwem. Drugie pytanie w formie osobliwej (czy zgadzasz się, aby nie...) dotyczy możliwości adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Są kraje, w których pary jednopłciowe nie mogą adoptować dzieci, ale osoby stanu wolnego już tak. Nie chce mi się sprawdzać, czy Słowacja jest w tym miłym gronie. Trzecie pytanie dotyczy zmuszania dzieci do uczestniczenia w oświacie seksualnej i zajęciach poświęconych eutanazji (!). Kolejny raz forma pytania sugeruje odpowiedź. Czemu nie zapytano: „Czy zgadzasz się, aby szkoła dla dobra dzieci zachęcała rodziców do wyrażania zgody na ich udział w...”? Coś mi się zdaje, że całą tę hucpę urządziła sobie katolicka konserwa, żeby teraz mieć argument w dyskusji.
W sprawie referendum w Irlandii rozbawił mnie argument tamtejszego kleru przeciw akceptacji małżeństw homo. „Coraz trudniej byłoby mówić publicznie o małżeństwie jako związku mężczyzny i kobiety”, mówią biskupi i pytają, czego w przypadku legalizacji mieliby uczyć dzieci o małżeństwie. Jak z tego widać, już nie chodzi nawet o zasmucanie Dzieciątka Jezus, lecz o dyskomfort psychiczny paru panów w powiewnych szatkach. Rząd Irlandzki nawołuje do poparcia małżeństw homo, to jasne, skoro ma w swoich szeregach geja, Leo Varadkara, w charakterze ministra zdrowia. Jeśli małżeństwa przejdą, Polska będzie mogła jeszcze bardziej wbić się w dumę dla swojej niezłomnej postawy. U Sapkowskiego był koleś, zamknięty w wieży dla szaleńców, jak to robiono w średniowieczu. Kiedy koledzy mu się przyglądali, krzyczał, aby się odpierniczyli, bo on akurat jest normalny. Po czym wracał do swojego stałego zajęcia, czyli niepohamowanej masturbacji.
Dołączam link do filmiku, w którym TMM krytykuje irlandzką propagandówkę broniącą mamusiowato-tatusiowatej wersji rodziny. Ale to staroć sprzed paru lat, co znaczy, że temat wałkowano tam już jakiś czas.
W sprawie referendum w Irlandii rozbawił mnie argument tamtejszego kleru przeciw akceptacji małżeństw homo. „Coraz trudniej byłoby mówić publicznie o małżeństwie jako związku mężczyzny i kobiety”, mówią biskupi i pytają, czego w przypadku legalizacji mieliby uczyć dzieci o małżeństwie. Jak z tego widać, już nie chodzi nawet o zasmucanie Dzieciątka Jezus, lecz o dyskomfort psychiczny paru panów w powiewnych szatkach. Rząd Irlandzki nawołuje do poparcia małżeństw homo, to jasne, skoro ma w swoich szeregach geja, Leo Varadkara, w charakterze ministra zdrowia. Jeśli małżeństwa przejdą, Polska będzie mogła jeszcze bardziej wbić się w dumę dla swojej niezłomnej postawy. U Sapkowskiego był koleś, zamknięty w wieży dla szaleńców, jak to robiono w średniowieczu. Kiedy koledzy mu się przyglądali, krzyczał, aby się odpierniczyli, bo on akurat jest normalny. Po czym wracał do swojego stałego zajęcia, czyli niepohamowanej masturbacji.
Dołączam link do filmiku, w którym TMM krytykuje irlandzką propagandówkę broniącą mamusiowato-tatusiowatej wersji rodziny. Ale to staroć sprzed paru lat, co znaczy, że temat wałkowano tam już jakiś czas.
Andrzej Duda mówi
Polacy powinni się domagać poprawy warunków życiowych.Cytat jest zapewne mało wierny, bo z pamięci. Zostało to wypowiedziane podczas debaty w kontekście polityki zagranicznej, która obecnie charakteryzuje się według kandydata płynięciem z głównym nurtem. Mam lepszy pomysł: intronizacja Chrystusa na króla Polski. Po takiej operacji Polacy mieliby właściwą instancję, do której można by kierować takie postulaty.
Marek Tejchman mówi
Powinniśmy pamiętać o tym, że to spośród osób starych rekrutuje się większość osób samotnych.Cytat pochodzi z dzisiejszej audycji EKG w Tok FM (38:18). Najnowszy zaciąg do ludzi samotnych ogłoszą w przyszłym tygodniu. Matkom z dzieckiem na ręku przysługuje pierwszeństwo. Autor jest redaktorem ekonomicznym, którego w dzisiejszej dyskusji wielokrotnie kontrowano. Nie rozstrzygam, czy słusznie.
czwartek, 21 maja 2015
Ellen odpowiada Klimczakowi
To oczywiście przypadek, że facet ma takie nazwisko. Polska, ten dumny kraj, który wydał na świat Piętę, Pawłowicz i Kimczaka (jego protoplastów raczej, ale to nic).
wtorek, 19 maja 2015
Krystian Legierski popiera Andrzeja Dudę
Znany gej oświadczył, że w drugiej turze wyborów prezydenckich odda głos na Andrzeja Dudę. Podobną deklarację złożył Mikołaj Milcke. Jeśli chodzi o możliwość wprowadzenia związków partnerskich, mówi Legierski, niczym się kandydaci nie różnią, za to Duda bardziej się nadaje na prezydenta. Publicyści popierający Komorowskiego są w szoku. Nie pamiętam już, czy rzekł to Wołek, Wielowiejska czy Żakowski, w każdym razie zarzucono Legierskiemu jednowymiarowość motywacji. Legierski odrzuca stosunek do zwiazków partnerskich jako kryterium oceny kandydatów i to ma oznaczać, że jest „jednowymiarowy”? Litości... Zabawny efekt uboczny to dziwne wygibasy PiS-owców w rodzaju Sasina, któremu nie wypada cieszyć się z takiego poparcia, ale wzgardzić nim nie uchodzi. Kto wie, może ta akcja ma jakieś drugie dno, może chodzi o gejowski pocałunek Almanzora w celu zdyskredytowania Dudy?
niedziela, 17 maja 2015
Gorący pościg czyli Hot Pursuit
Nie tylko mnie trudno jest sobie wyobrazić filigranową Reese Witherspoon w roli policjantki. Dzisiejsza policja dysponuje wszakże wyrafinowanymi środkami technicznymi w rodzaju tesera, który paraliżuje złoczyńcę i stawia w ogniu jego odzienie. Policjantka Cooper zasłynęła z pochopnego użycia tego środka wobec syna burmistrza, więc trafiła za biurko. Marzy o wyrwaniu się zza niego, a nadarza się okazja, bo potrzebna jest eskorta dla niejakiej Rivy, która ma złożyć zeznania obciążające znanego mafioza. Bardzo szybko następują komplikacje, rutynowa akcja przeradza się w najeżoną trudnościami ucieczkę przed bandytami, przy czym Riva okazuje się kimś znacznie więcej niż tylko żoną skruszonego przestępcy. Film jest całkowicie poprawny, a warto go zobaczyć dla Sofíi Vergary, znanej z roli Glorii w Modern Family. Zasadniczo gra ona tu i tam tę samą postać, ale jeszcze nam się nie znudziła. W roli kochasia zobaczyliśmy Roberta Kazinsky'ego, co warte podkreślenia - jest to nazwisko przyjęte po dziadku o polskich korzeniach, używane w charakterze wizytówki scenicznej. Pamiętajmy, że Chopin się na podobny obciach nie zdecydował.
Cytat wart ocalenia
I'm going to Iowa for an award. Then I'm appearing at Carnegie Hall, it's sold out. Then I'm sailing to France to be honoured by the French government - I'd give it all up for one erection. (Groucho Marx)
Trzeci czyli El tercero
To może i prawda, że przesłanie Trzeciego sprowadza się do tego, że dobrze jest sobie poruchać. Jednak nawet taki jak ja dyletant wie, że harlekiny również jakoś opisują nas i epokę w której żyjemy, więc nie poprzestawajmy na uproszczeniach. Ten film miał być w zamierzeniu niezwykły na parę sposobów. Pierwszy to długie sceny bez cięć, zabieg formalny, który staje się interesujący w przypadku sceny łóżkowej. Drugi to wprowadzenie, w którym widzimy parę dojrzałych gejów umawiających się na spotkanie z młodzieńcem, więc przez dłuższy czas widzimy tyko ekran komputera z towarzyszeniem stukotu klawiszy. Ostatnią niespodziankę mamy po zakończeniu filmu, kiedy zadajemy sobie pytanie, czy to już wszystko? Nic więcej nie będzie? To mi przypomina znajomą, która w trakcie filmu Orlando próbowała w nim odnaleźć jakiś sens. Odczekała do samego końca, z desperacją słuchała słów finalnej piosenki, która by w końcu jej coś wyjaśniła, ale się zawiodła. Jeśli chodzi o sens Trzeciego, widziałbym go w zestawieniu rozmów via internet, w których temat seksu poruszany jest bez osłonek, z późniejszą, dużo powściągliwszą rozmową przy stole. Nic dziwnego, że pierwsze kontakty inkrustowane są hardkorowymi migawkami homo-seksu, jakby przez przypadek wyskakującymi na pierwszy plan. Ogólne przesłanie jest takie, że w przypadku gejów w drodze do seksualnego spełnienia nie ma większych komplikacji. Po nim też nie.
Znieważam Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
Spieszmy się znieważać prezydentów, tak szybko odchodzą. Może szkoda, bo ten obecny rozwinął w końcu skrzydła i jako kandydat jest gotów obiecać na jednym oddechu wprowadzenie związków partnerskich i intronizację Chrystusa na króla Polski. Słusznie, bo wstąpienie w związek partnerski z Jezusem byłoby marzeniem wielu kochających go facetów w Polsce. Intronizacja byłaby również słuszną odpowiedzią na kłopotliwe pytanie pana Ziemowita zadane prezydentowi („zaorał mentalnie Bronka”). Dzisiejsze znieważenie to odgrzewanie starych kotletów, trudno. Spiritus flat ubi vult, dzisiaj mnie ominął.
wtorek, 12 maja 2015
Kazimierz Michał Ujazdowski pieprzy jak potłuczony
Usłyszałem to dziś w radiu Tok FM w rozmowie z Janem Wróbelem (po dziesiątej minucie). Może jestem przewrażliwiony, ale mówienie o „ochronie życia” jako kwestii sumienia jest świadectwem alienacji od rzeczywistości, co zarzuca się między innymi obecnie rządzącym. W Polsce jest to raczej kwestia więzienia i dość głupkowatego szantażu „moralnego”.
Czy znacie dziesięć przykazań?
Założę się, że nie. I nie chodzi tylko o to, że katechizm KK dość mocno zafałszował pierwotny tekst ze Starego Testamentu. Opowieść w ST jest zabawna, bo Mojżesz wybrał się na górę Synaj, gdzie Bóg mu wręczył kamienne tablice, na których było to, co mniej więcej znamy dzisiaj. Mojżesz wrócił do swego ludu, a widząc, jak oddają cześć złotemu cielcowi, w furii rozbił tablice w drobny mak. Wrócił więc na górę Synaj, gdzie otrzymał nowe tablice, na których Bóg wyrył dziesięć przykazań, wtedy też po raz pierwszy tak nazwane przez stwórcę (Wj 34:14-26). Oto one.
- Nie będziesz oddawał pokłonu bogu obcemu, bo Pan ma na imię Zazdrosny: jest Bogiem zazdrosnym.
- Nie będziesz zawierał przymierzy z mieszkańcami tego kraju, aby, gdy będą uprawiać nierząd z bogami obcymi i składać ofiary bogom swoim, nie zaprosili cię do spożywania z ich ofiary.
- A także nie możesz brać ich córek za żony dla swych synów, aby one, uprawiając nierząd z obcymi bogami, nie przywiodły twoich synów do nierządu z bogami obcymi.
- Nie uczynisz sobie bogów ulanych z metalu.
- Zachowaj Święto Przaśników; przez siedem dni będziesz jadł chleby przaśne, jak to ci poleciłem. A uczynisz to w czasie oznaczonym, czyli w miesiącu Abib, gdyż wtedy wyszedłeś z Egiptu.
- Wszystko pierworodne do Mnie należy, a także pierworodny samiec z bydła, wołów i owiec. Pierworodnego zaś osła wykupisz głową owcy, a jeślibyś nie wykupił, złamiesz mu kark. Wykupisz też pierworodnego syna swego, i nie wolno się ukazać przede Mną z pustymi rękami.
- Sześć dni pracować będziesz, a w dniu siódmym odpoczywaj tak w czasie orki, jak w czasie żniwa. Będziesz obchodził Święto Tygodni, pierwocin, żniwa pszenicy i Święto Zbiorów przy końcu roku.
- Trzy razy w roku ukażą się wszyscy twoi mężczyźni przed obliczem Pana, Boga Izraela. Ja bowiem wypędzę narody sprzed ciebie i rozszerzę twoje granice, i nikt nie będzie napadał na twój kraj, gdy ty trzy razy w roku pójdziesz, aby pokazać się przed obliczem Pana, Boga twego.
- Krwi moich ofiar nie powinieneś składać razem z kwaszonym chlebem, i nic z ofiary paschalnej nie powinno pozostać na drugi dzień. Najlepsze z pierwocin ziemi twojej winieneś przynieść do domu Pana, twego Boga.
- Nie będziesz gotował koźlęcia w mleku jego matki
poniedziałek, 4 maja 2015
niedziela, 3 maja 2015
Listy od nieznajomego czyli Snails in the Rain
Geriatra przestrzegał mnie, żebym unikał takich silnych wzruszeń, jakich można doznać patrząc na Yoava Reuveniego, odtwórcę głównej roli w filmie. Yoav jest bowiem nad wyraz urodziwy, a jego filmowe predyspozycje zauważono zapewne na wybiegu, gdzie występował jako model bielizny męskiej (bo kto wie, może już są modele prezentujący bieliznę damską?). Główna postać to Boaz, który wygląda dojrzale na studenta, choć jeszcze nim nie został. Priorytety izraelskie są zapewne takie, żeby młodzież obu płci wysyłać na misje wojskowe, a kształcić tych, którzy przeżyją. Ma to sens ekonomiczny, przyznacie? Boaz czeka na wiadomość o przyznaniu stypendium, co chwilę biega do skrytki pocztowej, skąd wyciąga listy od tajemniczego wielbiciela. Powolutku, w tempie ślimaczym wyjaśnia się kim jest ów admirator, głównie za sprawą Noi, dziewczyny Boaza. Tytuł angielski mówi o ślimakach w deszczu, które zamykają się w skorupkach, co w metaforyczny sposób odnosi się do Boaza. Bardziej dosadnie można by to załatwić kiedyś zasłyszanym cytatem: on zaszył się w szafie tak głęboko, że chyba czesze kogoś w Narni. Ale wtedy szlag by trafił te wszystkie półtony, półcienie i inne zakichane subtelności.
Remington i klątwa Zombadingów czyli Zombadings 1: Patayin sa shokot si Remington
Tytuł jednoznacznie sugeruje, że nie należy po tym filipińskim filmie spodziewać się wyrafinowanej rozrywki w rodzaju filmu Święty Mikołaj wyrusza na podbój Marsa. Po tytule oryginalnym sądząc mamy do czynienia z częścią pierwszą trylogii, o ile nie dekalogii. Twórcom zapewne wystarczy inwencji do łączenia wątków homo lub hetero z UFO, masonerią lub tajemnicą szyfru Marabuta. Tym razem wykorzystali wątek sensacyjny związany z morderstwami gejów oraz powstanie zombie (w sensie rebelii, choć oczywiście również powstanie z grobów). Giną geje, a ludność kobieca cierpi okrutnie z powodu zaniedbanych fryzur, bo jeden po drugim zamykane są salony fryzjerskie. Tytułowy Remington został jako dziecko obłożony klątwą, wskutek której ma jako młodzieniec zostać homoseksualistą. Rzeczywiście, dochodzi do tego stopniowo po serii ataków dobrze umięśnionego ducha z towarzyszeniem - tak jest! - efektów specjalnych. Pod koniec filmu powstaje kuriozalna kwestia wyzwolenia Remingtona z klątwy, ale musi się znaleźć ktoś, kto weźmie klątwę na siebie. I znajduje się. W związku z tym Remington nie zmarnuje sobie życia, a narrator na koniec nam obwieści, że zanim przybyli na Filipiny kolonizatorzy, osoby homoseksualne cieszyły się szacunkiem. Mamy się więc cieszyć, że Remington nie będzie homo i że przywracany jest tradycyjny respekt dla ludzi tej orientacji. Powód do radości dość dziwny, muszę przyznać.