Strony
▼
niedziela, 3 maja 2015
Listy od nieznajomego czyli Snails in the Rain
Geriatra przestrzegał mnie, żebym unikał takich silnych wzruszeń, jakich można doznać patrząc na Yoava Reuveniego, odtwórcę głównej roli w filmie. Yoav jest bowiem nad wyraz urodziwy, a jego filmowe predyspozycje zauważono zapewne na wybiegu, gdzie występował jako model bielizny męskiej (bo kto wie, może już są modele prezentujący bieliznę damską?). Główna postać to Boaz, który wygląda dojrzale na studenta, choć jeszcze nim nie został. Priorytety izraelskie są zapewne takie, żeby młodzież obu płci wysyłać na misje wojskowe, a kształcić tych, którzy przeżyją. Ma to sens ekonomiczny, przyznacie? Boaz czeka na wiadomość o przyznaniu stypendium, co chwilę biega do skrytki pocztowej, skąd wyciąga listy od tajemniczego wielbiciela. Powolutku, w tempie ślimaczym wyjaśnia się kim jest ów admirator, głównie za sprawą Noi, dziewczyny Boaza. Tytuł angielski mówi o ślimakach w deszczu, które zamykają się w skorupkach, co w metaforyczny sposób odnosi się do Boaza. Bardziej dosadnie można by to załatwić kiedyś zasłyszanym cytatem: on zaszył się w szafie tak głęboko, że chyba czesze kogoś w Narni. Ale wtedy szlag by trafił te wszystkie półtony, półcienie i inne zakichane subtelności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz