Strony
▼
niedziela, 30 marca 2014
Noe: Wybrany przez Boga czyli Noah
Aronofsky odkłamuje Biblię. To w zasadzie nie Noe zbudował arkę, a poza tym wcale nie było jego zamiarem oddanie Ziemi w ręce prawowiernych, którzy się rozmnożą i będą czynili ją sobie poddaną. Trzeba sobie jednak uzmysłowić, że nie da się zbudować sensownej opowieści na bazie tekstu biblijnego, w którym są trzy zdarzenia na krzyż. Trzeba kombinować. Boskie zamiary są objawiane Noemu w postaci snów i przeczuć, co czyni z niego w pewnym momencie nawiedzonego maniaka, który powziął zbrodnicze zamiary w imię Najwyższego. (Coś jak „obrońcy życia”, którzy dzisiaj mieli manifestować w Warszawie pod religijnymi sztandarami, ale jak pamiętamy - broń boże nie dotyczy to skazywanych na śmierć pedałów w Iranie.) Zgadzam się, jak na Wszechmogącego, nie umie Bozia jakoś klarownie przekazać swoich zaleceń, a poza tym dziwnie łatwo pomieszać jej szyki. W biblijnej historii o potopie znajdujemy tym więcej bzdur, im bardziej literalnie chcemy ją traktować. Zapewne pierwowzorem Noego był jakiś przewidujący gospodarz, który ocalił się ze zwyczajnej powodzi zabierając na przygotowaną zawczasu tratwę rodzinę i inwentarz. Na film poszedłem chcąc się przekonać, jaką to historię można sklecić na podstawie przekazu biblijnego. Zaprawdę, niedaleko pada jabłko od jabłoni i nie może złe drzewo dobrych owoców wydawać. Na koniec jest zagadka, bo ludzkość odrodziła się z dwóch sióstr, podczas gdy jedynymi ocalałymi mężczyznami są ich dziadek, ojciec i dwóch stryjów. Ups.
Marcowe ciacho nie wstydzi się Jezusa
Niestety nie znalazłem lepszej rozdzielczości, w której można by zobaczyć wyraźnie, że na kształtnej piersi ciacha wisi krzyżyk z pierścieniem czystości. I niestety nie chodzi tu o dobrze wymytego członka, jak sugerował Kwiatek. Nic dziwnego, że ogarnia nas - i nie tylko nas - wiosenne przygnębienie.
sobota, 29 marca 2014
Ziemkiewicz bredzi
Bredzi tutaj, np. mówiąc, że
Taki Dawkins na przykład połowę swego "Boga urojonego" poświęca pognębieniu wyższej istoty w rozumieniu judeochrześcijańskim, a drugą - kreowaniu na nową Wyższą Istotę genów.Nie rozumiem, dlaczego ktoś mu płaci za jego bezwartościowe wypoty, które nie mają związku z żadną uczciwą argumentacją, a są stekiem inwektyw. (O, ja naiwny!) I nawet nie jest mi głupio, że ja tu nie argumentuję, tylko stosuję metodę Ziemkiewicza. Na rzeczową polemikę należy zasłużyć.
Jestem dumny z koalicjanta PiS-u w Europarlamencie
Kiedy prawo staje na drodze miłości, należy to prawo zmienić - powiedział konserwatywny premier Wielkiej Brytanii, którego partia tworzy w Europarlamencie wraz PiS-em grupę pod nazwą Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy. Słowa Camerona odnoszą się do wchodzącego dzisiaj w życie prawa zezwalającego na małżeństwa homoseksualne w Wielkiej Brytanii. Szczególne gratulacje z tej okazji należą się posłance Pawłowicz. [X]
wtorek, 25 marca 2014
Welcome to the hotel California
niedziela, 23 marca 2014
Seks to nie wszystko czyli Lie with Me
Nie ukrywam, że film obejrzałem zachęcony widokiem dorodnego Balfoura, znanego mi z Sześciu stóp pod ziemią, w całej okazałości, bo on rzeczywiście nie ma powodów wstydzić się swojego ciała. Wcielił się w rolę Davida, który powoduje, że Leili, głównej bohaterce, jest nieustannie mokro w kroczu. Dziewczyna nie ma tradycyjnych hamulców panny na wydaniu i dziwi się przyjaciółce, która rezygnuje z udanego seksu z exem, aby wyjść za mąż z miłości. Dochodzi do namiętnego romansu Leili z Davidem przypieczętowanego seksem, lub odwrotnie - seksu przypieczętowanego romansem. Tytuł polski zdradza konkluzję, do której dąży opowieść, ale nie mogę przyznać, że zostałem przekonany. Trudno uwierzyć, że nimfomankę Leilę ujęła postawa Davida opiekującego się zniedołężniałym ojcem. Może dwuznaczność tytułu angielskiego nie jest tutaj od rzeczy.
sobota, 22 marca 2014
Polowanie czyli Jagten
Zobaczyłem buzię Mikkelsena i postanowiłem zaryzykować. Unikam filmów pokazywanych w telewizji, bo nie cierpię lektorów czytających ścieżkę dialogową. Nic personalnego, chodzi tylko o to, żeby dobrze słyszeć - jak babcia Czerwonego Kapturka - głos aktorów, nawet jeśli mówią po szwedzku. W obejrzanym przeze mnie filmie chorwackim nie było lektora i mogę się teraz chwalić, że poznałem wyrażenie „pička materina”. W Polowaniu jest rzeczywiście polowanie i to bardzo stereotypowe - dziarscy faceci strzelają do jeleni i czasem nawet trafiają. Kobiety się w to nie bawią, co w postępowej Szwecji nieco dziwi. Ale za to wcale nie dziwi, że Lucas, jeden z myśliwych, pracuje jako przedszkolanka. Jest przesympatyczny, urządza dzieciom walki poduszkami, a jeśli trzeba - podejmuje się nadprogramowej opieki, jak w przypadku Klary, córeczki przyjaciela, która przeżywa fascynację Lucasem. Ten próbuje wytłumaczyć dziewczynce, żeby uczucia skierowała raczej w stronę kolegów starszaków z przedszkola, co zaowocowało zranionymi uczuciami i zemstą w postaci oskarżeń o pedofilię wyrażonych słowami „proszę pani, a on mi pokazał sterczącego siusiaka”. Sterczącego siusiaka widziała naprawdę, ale gdzie indziej. Dalej rzecz rozgrywa się dość stereotypowo, rodzice innych dzieci zaczynają widzieć niepokojące oznaki, bo naukowo ujęte objawy molestowania seksualnego u dzieci obejmują całkiem zwykłe przypadłości takie, jak bóle głowy, płacz, wymioty itd. Zawiązuje się spisek przedszkolaków na podobieństwo afery z Salem sprzed stuleci. Klara w pewnym momencie próbuje wycofać swoje słowa, ale mamusia, która poprzednio jej uwierzyła całkowicie, tym razem jest przekonana, że dziecko ze strachu ucieka w kłamstwo. Czy Lucas przetrwa nagonkę w swojej małej społeczności? O tym opowie redaktor Janicka. Jak również o wielu innych detalach fabuły, które tu przemilczałem, bo ja taki małomówny jestem, jakby mnie ktoś molestował.
piątek, 21 marca 2014
czwartek, 20 marca 2014
Terlikowski atakuje Świętą Rodzinę
środa, 19 marca 2014
Michnik bredzi
Ale boli mnie realne odwrócenie się tyłem do Biblii, bo to najmądrzejsza książka, jaką napisano.
[Źródło: dzisiejsza Gazeta Wyborcza]
wtorek, 18 marca 2014
Nieznajomy nad jeziorem czyli L'Inconnu du Lac
Nieznajomy nazywa się Michel i chadza nad jezioro w miejsce, gdzie spotykają się geje, aby tam się opalać - nie wyłączając organów płciowych. Te ostatnie przydają się szczególnie w pobliskim lasku, gdzie można nawiązać miłe, intensywne i krótkotrwałe romanse, które są pokazywane dokładniej niż zwykle w kinie głównego nurtu - czyli są momenty prawdziwie pornograficzne w ilości około sześciu sekund. Do pornografii nie zaliczam w żadnym wypadku scen, w których widać opalane na słońcu organy płciowe. Franck, główna postać filmu, przeżywa zauroczenie przystojnym Michelem, ale nie jest taki znowu powierzchowny, bo dość dużo czasu spędza z umiarkowanie atrakcyjnym Henrim. Ucho nie wychwytuje żadnych dialogów wartych przytoczenia, a wątek kryminalny jest podany całkiem na surowo, więc tu również trudno o emocje. Trup się zaścieli, a jakże, a potencjalna ofiara będzie biegać po ciemku i dyszeć z przerażenia. Jak wielu przed nim. Ciemność na ekranie jest okropna i gęsta tak, że gdyby nie dźwięk, to groziłaby nam zapaść wywołana deprywacją sensoryczną. Przy tej okazji wspomnę o własnym pobycie na zagejonej plaży dla nudystów. Podszedł w pewnym momencie do mnie człowiek raptowny i zaczął krzyczeć, czym mnie zaniepokoił, bo wyglądał trochę niczym te dresy, które leją pedałów. Ale po chwili się wyjaśniło, że wstrząsnęła nim pogróżka innego gościa, który onanizował się spokojnie, a na propozycję przyłączenia się do niego odrzekł: Spierdalaj, bo wezwę policję. Bo jak wiadomo, ochrona publicznych onanistów jest jednym z podstawowych zadań policji.
piątek, 14 marca 2014
Łorsoł sior robi furorę
Amerykańskie kobiety w akcji |
czwartek, 13 marca 2014
Czego o kotach dowiemy się z Tok FM?
Mam na myśli wypowiedź niewiasty komentującej sytuację na Ukrainie, jeszcze przed obaleniem Janukowicza, tuż po tym, jak ów mąż niesławny odmówił podpisania stowarzyszenia z Unią. Unia odetchnęła podobno z ulgą, a Janukowicz mógł się cieszyć z wielkich pieniędzy obiecanych przez Putina, który deklarował, że decyzja Janukowicza nie miałaby wpływu na przyznanie Ukrainie środków. Srutu tutu? Radiowa niewiasta ujęła rzecz elokwentniej, bo jak mówią Rosjanie, za darmo jest tylko ser w pułapce na myszy. I te bajońskie sumy Putina to jest ów ser w pułapce zastawionej przez rosyjskiego kota. W związku z tym mam dwie uwagi od rzeczy. Jak rozumiem, w Rosji można pójść do sklepu i dostać za darmo kilo sera, jeśli się powie, że to do pułapki na myszy. Druga: rosyjskie koty - a może koty w ogóle? - łowią myszy stawiając na nie pułapki. Ta wiedza oddala mnie trochę od rzeczywistości, i dobrze, bo rzeczywistość jest przereklamowana.
wtorek, 11 marca 2014
Mary Poppins
W epoce wiktoriańskiej naiwnie uważano, że dziecko karmione opowiastkami moralizatorskimi i dydaktycznymi wyrośnie na porządnego obywatela. W odruchu buntu powstała znakomita literatura, której przesłanie o cudownym świecie dziecięcych fantazji miało chronić maleństwa przed takim podejściem. Mogły sobie odetchnąć przy Kubusiu Puchatku, Alicji lub Piotrusiu Panie, ale i tak wyrastały na urzędników bankowych, inwestorów giełdowych i komorników, choć niektóre z nich też na poetów. Osobiście w tę wspaniałą dziecięcą fantazję nie wierzę, co wynika z opowieści o zajęciach w świetlicy szkolnej, w której dzieci czasem rysowały, a jeśli już rysowały, to obowiązkowy domek z dymkiem z komina i uśmiechnięte słoneczko. Autorami tych cudownych książek dla dzieci byli przecież dorośli z całkiem już dorosłą fantazją, którzy umieli odgadnąć, co spodoba się dzieciom. Autorka książek o Mary Poppins się do nich zalicza. Film Disneya z 1964 roku obejrzałem wyłącznie z powodu wcześniej obejrzanego Ratując pana Banksa. Materiał do sfilmowania jest wymagający, bo w świecie Mary Poppins nic nie dzieje się zwyczajnie. Pokój dzieci można sprzątać pstrykając palcami, herbatkę wypić przy stoliku unoszącym się pod sufitem, wejść schodami z dymu z komina na dach sąsiedniego budynku i tam oglądać pląsy kominiarzy, a poza tym spędzić miło czas w obrazku namalowanym na chodniku. Całkiem dowcipny jest motyw wizyty dzieci w banku, która zakończyła się nieomal jego bankructwem. To, że zmarł właściciel banku, nie zasmuci dziecięcych główek, bo skonał ze śmiechu. Sama Mary Poppins jest postacią dość nieodgadnioną, niczym Anna Szałapak, o której powiedziano, że nie jest ani kobietą, ani mężczyzną, lecz aniołem. Albo Majarem. Chociaż zdania mogą być podzielone. Tuż przed przybyciem, dokładniej mówiąc - przylotem Mary Poppins do domu Banksów wiatr rozwiewa stado niewłaściwych niań, które chwilę później oczyma mojej duszy - bo w filmie tego nie ma - roztrzaskują się na mokrą papkę upadając z wysokości, nadziewają się na sztachety lub toną w stawie. Ale w słusznej sprawie.
niedziela, 9 marca 2014
niedziela, 2 marca 2014
Ona czyli Her
Prawdę mówili, że to film o miłości do systemu operacyjnego. Nabywcą systemu jest Theodore, który ma nos jak haczyk, okulary, a poza tym samotny jest. Nic dziwnego, że się zakochuje, bo ten system o imieniu Samantha ma osobowość zalotnej panny o zmysłowym głosie. Wkrótce okazuje się, że Theodore nie jest odosobniony, bo wirtualni kochankowie stają się coraz bardziej popularni. Miłość napotyka na przeszkody, z których główną jest to, że trudno się do Samanthy przytulić, eufemistycznie rzecz ujmując. Po obejrzeniu filmu pytamy za królową: are we amused? I odpowiadamy Bondem: not in the slightest. Temat sztucznej inteligencji jest strasznie ograny, tylko trzeba się odwołać do fantastyki. Dla przykładu, komputer Hal z Odysei Kubricka to niezły gagatek był. Przy nim Samantha wydaje się rozlazła i egzaltowana. Albo przypomnijmy bohatera z Dicka, który nie mógł za Chiny dogadać się ze swoją lodówką. Temat jest poruszany nawet w poezji. A historia miłosna, gdyby ją przełożyć na realia ludzkie - byłaby raczej banalna. Gdyby chociaż Theodore pokłócił się z Samanthą, a ona w odwecie zamieniła mu wszystkie „u” na „ó” („zamieniła mó”) w listach, które zawodowo pisze... Chociaż wydaje się, że film jest fantastyką bliskiego zasięgu, kwestia wyprodukowania sztucznej inteligencji pozostaje mocno wątpliwa. Rozdawanie dyplomów uczelni wyższych na skalę masową nie jest żadnym argumentem w tej sprawie.
Głos spoza salonu
Z jednej strony stara się przekraczać granice i być politycznie niepoprawny, a z drugiej występuje jako jeden z najbardziej lizusowskich przydupasów władzy, który wpełza jej między pośladki i stamtąd rzuca obrzydliwe, ale utrzymane w poważnym tonie kazania. [X]Ta wypowiedź o Wojewódzkim cementuje szacunek, jakim darzymy jej autora, czyli Ziemkiewicza. Zacny ten pan złożył podobno akces do kanapy Gowina i w akcie swoistej kompetencji intelektualnej zaczął promować związki partnerskie, ale tylko dla gejów. Koledzy z kanapy jak nic zostawią go na niej samego, z której niczym bohater Kartoteki będzie zapoznawał nas z zawartością swego umysłu. O ile ktoś będzie ciekaw.
Dzisiaj będzie stek, Kwiatku
- Mamy stek dzisiaj.
- Good for us.
- A dla krowy?
- Post factum jest.
- Post jakim factum?
- Post zabicium.
- Good for us.
- A dla krowy?
- Post factum jest.
- Post jakim factum?
- Post zabicium.
Tajemnica Filomeny czyli Philomena
Ale co to za tajemnica, która się wyjaśnia prawie na samym początku! Wprawdzie długo, bo parędziesiąt lat, czekała Filomena, aż wyznała córce, że ta ma brata, który został oddany do adopcji. Okoliczności były dość niemiłe, bo ów starszy brat był owocem przelotnego kontaktu młodziutkiej dziewczyny z pewnym chłopcem, były to wczesne lata pięćdziesiąte w Irlandii. Takie zepsute (czyli ciężarne) dziewczątka oddawano wtedy zakonnicom, które opiekowały się matkami i ich dziećmi, ale w żadnym wypadku nie można tej opieki nazwać czułą. Dziewczyny tyrały całymi dniami, a z dziećmi mogły widzieć się tylko godzinę dziennie. Oddając się w ręce siostrzyczek podpisywały zgodę na oddanie dzieci do adopcji, więc zdarzało się, że rozstawały się z nimi w ciągu pięciu minut, nawet bez możliwości pożegnania. Dziennikarz Sixsmith zainteresował się historią Filomeny i wspólnie rozpoczęli poszukiwania jej zaginionego syna, co potem opisał w swojej książce. Film na pewno nie jest pionierski, jeśli chodzi o temat osobliwie rozumianej miłości bliźniego w wersji katolickiej z lat pięćdziesiątych. Rzutowanie naszych subtelnych odczuć moralnych na tamte czasy byłoby żałosnym absurdem (choć rzadkie to nie jest), ale przynajmniej można by oczekiwać jakiegoś rodzaju skruchy po latach. Czy to zobaczymy w filmie - nie zdradzę, ani też nie napiszę na czym polegał wątek homo, czy poszukiwania były owocne i jak sceptyczny inteligent dogadywał się prostoduszną katoliczką. Gdybym miał wystawić jej laurkę, to rzekłbym, że Filomena większe ma zasługi w aspekcie cnót chrześcijańskich niż wszystkie siostrzyczki z zakonu, który ją przygarnął. Nieprzypadkowo te cnoty w jej przypadku pokrywają się ze zwykłą przyzwoitością, która zdarza się ludziom religijnym, jak nam pokazano w filmie.