Strony
▼
poniedziałek, 26 grudnia 2022
Godzilla (z 2014)
Jak pamiętamy z tekstów Vargi, Prezes Polski obejrzał film Kobieta i mężczyzna wyłącznie dla Brigitte Bardot. (Scena z mojego chorego mózgu: Bardot dzwoni do Prezesa i mówi: hej, Jarek, obejrzyj sobie Kobietę i mężczyznę. Ja tam nie gram, ale to fajny film.) Ja podobnie, postanowiłem obejrzeć Godzillę dla Juliette Binoche. Trafiłem nawet nieźle, bo ona naprawdę gra w tym filmie. Nie nagrała się wiele, ale jednak. Druga niespodzianka obsadowa to Sally Hawkins, którą znam z ról kobiet psychicznie niestandardowych, a tu gra potężną niewiastę z supertajnej organizacji. Główny bohater to Ford, który w dzieciństwie przeżył rodzinną tragedię, a gdy dorósł, wciągnięty przez ojca próbował ustalić, cóż to wtedy naprawdę się stało. My, widzowie, wiemy, że to będzie wielki potwór, ale - zaskoczenie - wcale nie Godzilla, lecz coś przypominającego wielkiego aliena Ridleya Scotta. Będziemy odtąd towarzyszyć Fordowi, a dziwnym trafem - jemu będą towarzyszyć potwory. Jasne, że muszą zaatakować Amerykę, choć zdaje się, że upragnione przez nich źródła energii znalazłyby się gdzieś bliżej Japonii. W Chinach by nie było? Jaka będzie rola Godzilli, tego nie wyjawię, ale pamiętajmy, że wcale nie musi być pozytywna. W pierwszych filmach japońskich Godzilla był agresorem (Godzilla to chłopak!), dopiero później stał się przyjazny. W filmie z 1998 Godzilla był wielkim bydlęciem, które zaatakowało Nowy Jork. Walki potworów pozostawiają nas z niedosytem, głównie dlatego, że toczyły się w nocy, więc mało było widać. W jednym z momentów zabrzmiało nawet requiem z Odysei kosmicznej, więc pomyślałem, że, hoho, mierzą wysoko. W historii kina nieraz zdarzało się, że jakiś filmowy gatunek doznawał artystycznego uwznioślenia. Jeśli chodzi o filmy potworne (czyli angielskie monster movie), jeszcze trzeba zaczekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz