Strony

sobota, 26 listopada 2022

Słoń

Człowiek wzbrania się przed teoriami spiskowymi, ale czasem jest ciężko. Strona z repertuarem krakowskich kin podpięła ten film do Słonia Van Santa, więc na podstronach wyświetla się komunikat, że film nie jest obecnie grany w żadnym kinie. A na innych - że jest grany tu i ówdzie, ale pomijają multipleksy. Kuratorka Nowak i episkopat o filmie się nie wypowiadają, bo być może zauważyli, że w ten sposób tylko zrobiliby mu darmową reklamę. Nie posądzam ich zresztą o taką roztropność, mogli nie zauważyć tej skromnej produkcji. Historia jest prosta: młody Bartek marzy o stadninie, w gospodarstwie jest parę koni, ale zapewne za mało, by rozkręcić interes. Tymczasem na podhalańską wieś po śmierci ojca przybywa Dawid, którego nie było tu z piętnaście lat, a zapewne jeszcze przed wyjazdem zszargał sobie heteroseksualną reputację. Słusznie matka Bartka, postać mocno nieszczęśliwa, błaga syna, by się nie zadawał z tym typem. Słusznie i na próżno. Bartek również straci reputację, po wsi rozniosą się plotki, za to sąsiadka Danuta (grana przez niepowtarzalną Kolasińską) będzie jak zwykle sympatyczna i akceptująca (i to ona wyskoczy z tytułowym słoniem). Jest w filmie wątek homofobiczno-martyrologiczny, ale nie dominuje. Ważniejsza jest cała nieciekawa życiowa sytuacja Bartka, o czym zostaliśmy dość dobrze przekonani. Fabuła jest dość wątła, bardziej chodzi tu o nastrój i dialogi, które wypadły naturalnie, bez wciskania do nich jakichś życiowych mądrości na siłę. A sceny seksu? Zapewne były odważniejsze niż standard polskich produkcji w tych klimatach, ale proszę się zbytnio nie napalać. To samo zaleciłbym miłośnikom góralszczyzny, której tu nie zobaczymy poza górskim pejzażem w oddali. Stroje są środkowoeuropejskie, a polszczyzna - telewizyjna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz