Strony

sobota, 26 listopada 2022

Paryskie tango czyli Sol

Nie pomyślałbym, że będąc francuską piosenkarką można zrobić oszałamiającą karierę w Argentynie. Udało się to babuni Sol, która wróciła do Paryża, aby parę lat po śmierci syna poznać się z wnukiem, owocem nieakceptowanego przez nią małżeństwa z Evą. To nieco dziwne, bo zawsze wydawało mi się, że artyści są raczej dość liberalni, jeśli chodzi o sprawy sercowe. Musiało pójść na noże, skoro syn wbrew matce wyprowadził się do Francji, a niedługo potem zginął w wypadku. Sol ukrywa swoją tożsamość oferując zapracowanej Evie pomoc w opiece nad Jo, czyli wnukiem. Wszyscy chcielibyśmy mieć taką babcię jak Sol, ciepłą, pełną humoru i wielce pobłażliwą (tym bardziej dziwi ta ponura przeszłość). Rzecz się wyda, rzecz jasna, a wtedy będzie dramat i oskarżenia, podczas gdy właściwszą reakcją byłoby zdziwienie: hej, droga Sol, czemu się ukrywałaś? To trochę głupie, nie? Sol ma na to dobrą odpowiedź, której nie ujawnię. Tytuł niniejszy wstrząsu artystycznego u was nie wywoła, ale można przyznać, że miło było spędzić trochę czasu w towarzystwie Sol, miłej pani obdarzonej fantazją, która niegdyś musiała być niezłą jędzą. Jak doszło do tej przemiany, w sumie nie wiemy, bo jako wyjaśnienie rzucili nam tylko garść komunałów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz