Strony
▼
piątek, 14 października 2022
Dramat czyli Hra
Film nie dość, że czarno-biały, to od lat 18 (kto na streamingu sprawdza dowody?), a w dodatku czeski. Nie wiem, po co robi się czarno-białe filmy. Jeszcze czterdzieści lat temu oznaczało to mniejsze koszty, ale na pewno nie dzisiaj. Kiedyś zauważyłem, że w starych czarno-białych filmach oczy na zbliżeniach wyglądają bardziej intrygująco niż w kolorze, ale mam pewność, że słaby film nie stanie się dobry po przejściu od koloru do odcieni szarości. Jeśli mowa o tej cezurze 18 lat, to najczęściej chodzi o to, żeby dzieci nie dowiedziały się przedwcześnie, skąd się wzięły. (Ale nie zawsze. Kiedy jako pacholę zobaczyłem Powrót człowieka zwanego Koniem, zapoznałem się z indiańskim rytuałem, w ramach którego faceci wieszali się na sznurach przywiązanych do kołków przebijających im sutki. Nie pomyślałem sobie wtedy: a więc tak się robi dzieci.) Jako instruktaż w tym zakresie film wypada słabo, bo zabrakło zbliżeń na kluczowe w prokreacji organy (lizanie kobiecych piersi przez mężczyznę to jednak nie to). Film jest czeski, więc reżyser teatralny Petr, mąż Kateřiny, będzie wystawiał uwspółcześnioną wersję sztuki o Elektrze w niezbyt dużym mieście Kladnie. Są problemy z obsadą, będzie nasza ulubiona klisza z castingiem, lecz na szczęście nie trzeba będzie w roli głównej obsadzać siroty dukającej z kartki, bowiem zjawiła się Karolina. Jaka figura geometryczna nasuwa się na myśl w sytuacji, kiedy Kateřina ma do Petra pretensje o wszystko, a Karolina jest miła i zalotna? Nie, nie trójkąt, bo nie o wszystkim tutaj napisałem. Pewne fabularne rozwiązania sprawiają, że nie jest to całkiem banalna opowieść o romansie żonatego faceta. Gdyby był zamężny, to napisałbym, że jest całkiem niebanalna. Może kiedyś doczekamy się romansu o żonatej kobiecie sypiającej z zamężnym facetem. Obejrzałbym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz