Strony
▼
sobota, 4 czerwca 2022
Rob Anderson robi gej-naukę
Dwa ostrzeżenia na początek. Pierwsze: to jest zgryw, drugie: po angielsku. W ramach nadętego komentarza zauważę, że dowcip i dystans były przez lata elementem działań gejów w czasach, kiedy dyskryminacja była dużo mocniejsza niż obecnie. Homofobów tym raczej sobie nie zjednywali, ale przynajmniej zyskiwali sympatię ludzi neutralnych. Jeśli dzisiaj obserwuje się aktywność transpłciowców, to widać całkowite zaprzeczenie luzu gejów: ciągła martyrologia na wysokim diapazonie (modne słówko ostatnio) i totalne potępienie w przypadku najdrobniejszych wątpliwości co do praw, jakich się domagają. W Polsce jest to dodatkowo o tyle kuriozalne, że geje nie są szczególnie uprzywilejowani w stosunku do osób T. Hej, róbcie tak dalej, a potem dziwcie się, że nie macie poparcia. Niektóre postulaty transpłciowców będę popierał bez względu na to, czy zaliczą mnie do swoich przeciwników, na przykład zmianę prawnej procedury zmiany płci, co padło po pierwszym, haniebnym wecie Dudy (kulawa PO też zrobiła to wtedy tak, jakby liczyła na weto, bo ustawę uchwalili tak późno, że nie mógł jej podpisać poprzednik Dudy - a pewno i tak by nie podpisał, bo była kampania). Wracając do Roba, jest nie dość, że śliczny, to dowcipny, na przykład kiedy omawia teorię gejowych tornad, które nawiedzają Stany po ustępstwach na rzecz gejów. Rob również śpiewa, co w sumie wychodzi mu lepiej niż Zenkowi lub siostrom Glonojadkom, ale ilekroć próbuję się upewnić w tej kwestii, moją uwagę rozprasza futerko. Oto ono.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz