Strony

poniedziałek, 30 maja 2022

Łaskawe (Jonathan Littel)

Tytułowe łaskawe pojawiają się w ostatnim zdaniu powieści, a mają odnosić do greckich Erynii, bogiń zemsty, które dla bohatera, Maxa Auego, rzeczywiście były łaskawe, bo pomimo poważnego udziału w zbrodniach nazistów, udało mu się wywinąć od odpowiedzialności. (To nie spojler, bo to wiadomo już po pierwszych dwudziestu stronach.) Książka Littela jest określana jako epopeja i, przyznaję, całkiem trafnie (pamiętam temat rozprawki „Chłopi Reymonta jako epopeja”, czyli rozmywanie sensu tego terminu). Razem z głównym bohaterem zwiedzamy kawał świata pogrążonego w wojnie, od napaści na ZSRR do upadku III Rzeszy. Za prozą batalistyczną nie przepadam, ale tu jej praktycznie nie ma. Od czasu do czasu bohaterowie są pod ostrzałem i tyle. Popiszę się tu zapewne kompromitującymi lukami w wiedzy, ale dopiero z książki dowiedziałem się, jak prowadzono eksterminację Żydów. Najpierw Wehrmacht zajmował tereny, a za nimi podążały służby SS, które miały za zadanie likwidację zagrożenia na tyłach. Tak postrzegano ludność żydowską, która grzecznie stawiała się na wezwanie i bez większego oporu dawała się wystrzelać, do czego doszło w Babim Jarze pod Kijowem, gdzie według absurdalnie dokładnych statystyk niemieckich zabito 33 761 osób (a to tylko w ramach głównej egzekucji). W tym czasie nie istniał jeszcze system obozów śmierci, dlatego akcje trwały długo i dla niektórych katów były trudne do zniesienia (choć wielu z nich czerpało przyjemność z tej roboty). Rasowa obsesja ówczesnych Niemców prowadziła do idiotycznie pedantycznych analiz, na przykład w sprawie tych Bergjuden na Kaukazie, którzy mieli ten niefart, że wyznawali religię mojżeszową, ale czy byli Żydami? Czy przyjęli religię od Chazarów, czy Chazarowie od nich? Tego rodzaju naukowe (lub „naukowe”) rozważania miały prowadzić do konkluzji, czy należy ich likwidować. Jak zauważa gorliwy esesman: Mają służalcze maniery, chcieli nas nawet skorumpować [5609], czyli są Żydami. Problem polegał na tym, że Bergjuden mieli sojuszników na Kaukazie, którzy mogliby przestać sprzyjać Niemcom, gdyby ci zaczęli ich eksterminację. Nasz Max niezbyt gorliwie przemawiał za tym rozwiązaniem, więc szef z SS wysłał go na reedukację do stalingradzkiego kotła. Dzięki temu dostajemy mocny epizod z oblężenia szóstej armii niemieckiej, mającej kontakt ze światem zewnętrznym tylko przez lotnisko, przez które nie sposób było zapewnić odpowiednich dostaw wyżywienia i broni. Oczywiście było jasne, że Max wydostanie się z kotła, a po drodze będzie przydługi literacki odlot z opisem jego majaczeń na granicy życia i śmierci. Po powrocie do kraju i rekonwalescencji Max rzuca się do pracy, często towarzysząc Reichsführerowi Himmlerowi. Ów, przeczuwając zapewne klęskę Niemiec, puścił farbę 4 X 1943 roku (miesiąc przed pierwszym katastrofalnym bombardowaniem Berlina), kiedy na oficjalnym spotkaniu wysokiego szczebla opowiedział o systemie obozów śmierci, w ten sposób dzieląc się odpowiedzialnością z obecnymi (podobno to nawet nagrano, sygnatura 1919-PS w aktach procesu norymberskiego). W tych partiach powieść momentami nabiera buchalteryjnego charakteru (jak te słynne dla mnie Interesy pana Juliusza Cezara autorstwa Brechta, których lekturę zakończyłem na pierwszej stronie). Tu konkretnie chodzi o sprawę zatrudnienia więźniów obozów w niemieckich fabrykach. Na papierze pomysł dobry, skoro mężczyźni walczą i brakuje rąk do pracy. Buchalteria dotyczy rozważań liczby kalorii, jakie należy zapewnić człowiekowi, by mógł efektywnie wykonywać pracę fizyczną. W tym czasie nikt nie mógł już tego wcielić w życie, pomijając sprawę, że mało kto chciał. Może i dobrze, bo przez to program budowy rakiet V-2 w Mittelbau-Dora w górach Harz poniósł klęskę. Jednym z końcowych paroksyzmów nazistowskich Niemiec jest inwazja na Węgry, kraj satelicki, ale niezbyt ochoczy w likwidacji Żydów. Plan pozyskania tą drogą siły roboczej nie wypalił, przy tej okazji zaznajomiłem się z Rezső Kasztnerem, węgierskim Żydem, który na drodze negocjacji zdołał ocalić niecałe dwa tysiące osób, ale i tak po latach został w Izraelu oskarżony o kolaborację i zginął w zamachu. Nasz Max jest nazistą osobliwym, bo lubi być penetrowany analnie przez innych mężczyzn (zob. [1159], [1281], [3427], [3470] poniżej). Oczywiście ukrywa się z tym starannie, a do swoich upodobań dorabia osobliwą teorię, która mnie mało przekonuje. Choć będzie epizod miłości analnej na Krymie, wątek orientacji seksualnej Maxa jest raczej poboczny, a jego seksualne fantazje z rozdziału Aria mocno mnie znużyły, zwłaszcza pomysł z koprofagią. Z postaci drugoplanowych wybijają się Mandelbrod i Leland, szare eminencje nazistowskich Niemiec (zmyślone), do czasu protektorzy Maxa. Również Thomas, sprytny przyjaciel, który oddał Maxowi mnóstwo przysług i ratował go wielokrotnie od śmierci. Przez pół książki przeciw Maxowi ciągnie się dość absurdalne śledztwo kryminalne, które nie ma sensu w upadającym kraju, a opiera się na wielu zbiegach okoliczności. Potrzebne było zapewne jako figura symboliczna sprawiedliwości, której ręka Maxa nie dosięgła. Jedna z podniet w czytaniu to, rzecz jasna, wizja upadku mocarstwa z jego iluzjami i obłędem. Na ostatnim koncercie symfonicznym w kwietniu 1945 roku umundurowani chłopcy z Hitlerjugend z koszykami w dłoniach rozdawali publiczności kapsułki z cyjankiem [16437], a w restauracji przeniesionej do schronu eleganccy kelnerzy podawali nam fioletowe plastry kalarepy na srebrnych talerzach [16449], bo niczego lepszego do jedzenia już nie było. Autor nienachalnie podsuwa nam swoje objaśnienie natury zła nazistowskiego systemu. Kluczowy jest ów system, w którym wiele osób pracuje na finalny, zbrodniczy efekt. Czy zwrotniczy kierujący pociąg z transportem ludzi do obozu zagłady jest winny? - pyta Max. I dodaje: cieszcie się, że nie kazano wam zabijać. Paru idealistów w książce opisuje projekt narodowego socjalizmu bez tych zbrodniczych wypaczeń. Jak napisałem poniżej, filozofowie, a zwłaszcza idealiści, to nadzwyczaj niebezpieczni ludzie.

[304]
Filozofowie polityczni zwykli mawiać, że w czasie wojny obywatel, w każdym razie obywatel płci męskiej, traci jedno ze swoich najbardziej elementarnych praw, czyli prawo do życia, a dzieje się tak od czasów rewolucji francuskiej, kiedy wprowadzono pobór powszechny, zasadę, która współcześnie przyjęła się wszędzie albo prawie wszędzie. Ale rzadko zdarzało im się zauważać, że ten sam obywatel traci jednocześnie jeszcze inne prawo, równie elementarne, a jemu samemu nawet bardziej potrzebne do zachowania tego, co wiąże się z własną opinią o sobie jako o człowieku cywilizowanym: prawo do tego, by nie zabijać.

[924, dr Best cytuje Hegla i Jüngera]
Jeżeli jednostka jest negacją Państwa, to wojna staje się negacją tejże negacji. Wojna jest momentem absolutnej socjalizacji wspólnotowej egzystencji Narodu.
Filozofowie to jedni z bardziej niebezpiecznych ludzi.

[963, cytat z Céline'a]
Cały geniusz Judeo-Brytanii polega na umiejętnym prowadzeniu nas od konfliktu do konfliktu, od rzezi do rzezi; z masakr tych wychodzimy regularnie, zawsze, w opłakanym stanie, zarówno Francuzi, jak i Niemcy, wykrwawieni, zdani całkowicie na łaskę Żydów z The City.

[1159]
Höhn poprosił mnie – zupełnie niewinnie – o zrecenzowanie książki autorstwa adwokata Rudolfa Klare, Homoseksualizm i prawo karne. Ten człowiek o nadzwyczajnej wiedzy stworzył zadziwiająco precyzyjną typologię praktyk oraz opartą na niej klasyfikację przestępstw, począwszy od relacji na odległość lub przyglądania się (poziom 1) poprzez przyciskanie obnażonego penisa do wybranej części ciała partnera (poziom 5) i rytmiczne pocieranie go między zbliżonymi kolanami, udami lub w zagłębieniu pachy (poziom 6) aż po dotykanie penisa językiem, penis w ustach i wreszcie penis w odbycie (kolejno poziomy: 7, 8 i 9). Każdemu poziomowi przestępstwa odpowiadała coraz surowsza kara.

[1281]
I tak, z odbytem pełnym spermy, zdecydowałem się wstąpić w szeregi Sicherheitsdienst.

[1348, rok 1941]
9 lipca krótkie doświadczenie Ukrainy z wolnością brutalnie się zakończyło. SP zatrzymało Banderę i Stećkę i wysłało ich pod eskortą do Krakowa, a ich ludzi rozbrojono.

[1690]
Kartkując swój tom Platona, odnalazłem fragment z Państwa, który przypomniał mi się wtedy, na widok trupów w twierdzy w Łucku: Leontios, syn Aglajona, szedł raz z Pireusu na górę pod zewnętrzną stroną muru północnego i zobaczył trupy leżące koło domu kata. Więc równocześnie i zobaczyć je chciał, i brzydził się, i odwracał, i tak długo walczył ze sobą i zasłaniał się, aż jego żądza przemogła i wytrzeszczywszy oczy, przybiegł do tych trupów i powiada: „No, macie teraz, wy moje oczy przeklęte, napaście się tym pięknym widokiem”. Prawdę mówiąc, żołnierze rzadko czuli obrzydzenie Leontiosa, a raczej tylko podobną żądzę, i chyba to właśnie przeszkadzało dowództwu – myśl, że żołnierze mogą czerpać przyjemność z akcji. Bo że wszyscy, którzy w nich uczestniczyli, taką przyjemność czerpali, wydawało mi się oczywiste.

[1909, wyrafinowany gust muzyczny głównego bohatera]
w tajemnicy napisałem list do przyjaciela w Berlinie, z prośbą o przysłanie partytur Rameau i Couperina, chciałem, żeby Jakow nauczył się ich, żeby odkrył Le Rappel des oiseaux, Les Trois Mains, Les Barricades mystérieuses i wszystkie inne cuda

[2053]
Na rozkaz Blobela jedna z naszych sekcji zlikwidowała chorych psychicznie ze szpitala Pawłowa, obawiając się, że pouciekają i zwiększą i tak już duży chaos.
I jak to ma się do Tworek Bieńczyka? W końcu sprawdziłem, Bieńczyk nie zmyślał, ale nadal nie pojmuję, jak udało się uratować pacjentów tej placówki.

[2440, próba odpowiedzi na fascynujące mnie pytanie: jak biedna, porewolucyjna Francja mogła stać się militarną europejską potęgą]
Dlatego właśnie Napoleon zdławił całą Europę: nie dlatego, że jego armia była bardziej liczna albo że był lepszym strategiem od swych przeciwników, ale dlatego, że stare monarchie prowadziły z nim wojnę w dawnym stylu, w sposób ograniczony. A on nie miał żadnych ograniczeń. Francja Napoleona jest otwarta na talenty, jak mawiano w tamtych czasach, obywatele uczestniczą w rządach, państwo kontroluje, ale lud jest suwerenny, zupełnie naturalne jest, że taka Francja prowadzi wojnę totalną i angażuje w nią wszystkie swoje siły. I dopiero gdy jej przeciwnicy to zrozumieli, gdy sami zaczęli robić to samo, gdy Rostopczyn spalił Moskwę, a Aleksander zwołał Kozaków i chłopów, by nękali Wielką Armię podczas odwrotu, dopiero wtedy los się odmienił. W wojnie Piotra I z Karolem XII stawka nie była wysoka: przegrana oznaczała koniec gry. Ale jeśli w wojnie uczestniczy cały naród, gra toczy się o wszystko, pierwsza stawka, druga, kolejna, aż do całkowitego bankructwa. I na tym polega problem. Jeżeli przegramy w Moskwie, nie będziemy mogli przerwać i negocjować pokoju na rozsądnych warunkach. Będziemy zmuszeni kontynuować. I chcesz wiedzieć, co myślę o tym wszystkim w głębi duszy? Dla nas ta wojna to zakład. Zakład gigantyczny, z całym Narodem, ale jednak zakład. A zakład się wygrywa albo przegrywa.

[3392, List do Rzymian, 1, 27–28]
Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd... wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu.
Z tym rozumem to św. Paweł mocno pojechał, czyż nie?

[3427]
Historia ludzkości pokazuje nam, że najlepsi żołnierze, elita wojskowa, zawsze kochali mężczyzn. Mieli żony, które pilnowały ich domów i z którymi płodzili dzieci, ale prawdziwe uczucia zachowywali dla towarzyszy. Weź choćby Aleksandra! I Fryderyka Wielkiego, choć nikt nie chce tego przyznać. Grecy oparli na tym nawet pewną zasadę w wojskowości: w Tebach stworzyli Święty Hufiec, armię złożoną z trzystu mężczyzn, która w swoim czasie cieszyła się najlepszą sławą.
Fragment argumentacji głównego bohatera na rzecz miłości między mężczyznami. Czy zdoła w ten sposób przekonać Partenaua do współżycia - nie zdradzę, ale zauważę, że koncept za tym stojący - nakłanianie do pewnych czynności seksualnych poprzez racjonalną argumentację - być może zadziałałby na planecie Wolkan, z której pochodził Spock.

[3470]
Jak opisać te odczucia komuś, kto nigdy ich nie poznał? W pierwszych chwilach, gdy członek zaczyna penetrować, bywa trudno, zwłaszcza gdy jest tam dość sucho. Ale gdy wejdzie cały, jest świetnie, och, świetnie, nie wyobrażacie sobie, jak bardzo. (...) To niezwykłe doznanie wynika podobno z kontaktu penetrującego organu z prostatą, łechtaczką ubogich, która u mężczyzn znajduje się tuż przy okrężnicy, natomiast u kobiet, jeżeli nie myli mnie moja znajomość anatomii, oba narządy rozdzielone są częścią aparatu rozrodczego, co wyjaśniałoby, dlaczego kobiety zazwyczaj wydają się mniej gustować w sodomii, a jeśli już, to traktują ją raczej jako przyjemność głównie duchową. Co innego mężczyźni – często mówiłem sobie, że prostata i wojna to dwa dary, które Bóg dał mężczyźnie, by wynagrodzić mu fakt, iż nie jest kobietą.
Nie zauważyłem, by autor przyznawał się do homoseksualizmu, ale trzeba mu przyznać, że jeśli nie jest gejem, to ma dobre źródła.

[3578]
Fundamentalną zasadą narodowego socjalizmu jest prawda o wartości życia poszczególnego człowieka i Narodu jako zbiorowości; Państwo jest podporządkowane potrzebom Narodu. W ustroju faszystowskim ludzie sami w sobie nie mają żadnej wartości, są obiektami Państwa, a jedyną dominującą prawdą jest Państwo samo w sobie.
Więc proszę już nigdy nie mieszać nazizmu z faszyzmem.

[3726, czytając Łaskawe podszkolimy się w teorii języków kaukaskich]
Ubychski wyróżnia się tym, że zawiera, w zależności od sposobu liczenia, osiemdziesiąt albo osiemdziesiąt trzy spółgłoski. Przez kilka lat uważano to za rekord świata. Potem wysunięto tezę, że kilka języków używanych na południu Czadu, takich jak bata-margi, posiada ich więcej. Ale do tej pory brak jednoznacznych wniosków
(...)
Mesrop, który na początku V wieku stworzył alfabet gruziński i ormiański, chociaż te dwa języki nie mają ze sobą nic wspólnego, musiał być genialnym lingwistą. Jego gruziński alfabet jest w całości fonemiczny. Nie można tego powiedzieć o alfabetach kaukaskich, stworzonych przez radzieckich lingwistów.
Oznacza to, że w alfabecie Mesropa jest tyle liter, ile dźwięków. W alfabetach radzieckich opartych na cyrylicy pojawia się na przykład „КХЪУ” na oznaczenie jednego dźwięku.

[5277, słowa Vossa, herezja w uszach nazisty]
Już Bopp, w 1820 roku, wyprowadzał grekę i łacinę z sanskrytu. Wychodząc od języka średnioirańskiego i postępując według tych samych, ścisłych reguł, znajdujemy słowa w gaelickim. To działa i można to udowodnić. Jest to więc dobra teoria, chociaż stale jeszcze dopracowywana, poprawiana i udoskonalana. Antropologia rasowa, porównajmy, nie stworzyła żadnej teorii.

[5403]
miała długą końską twarz, jasne włosy, ściągnięte w tapirowany kok, i okulary, zza których łypały nieco wystraszone, lecz ciekawskie oczy
Przez parę dni męczyłem bliskich i znajomych, by mi wytłumaczyli, w jaki sposób kok może być tapirowany.

[7860, Mandelbrod w rozmowie z Maxem]
A wiesz, tak w ogóle, że samo pojęcie «narodowego socjalizmu» wprowadził Żyd, prekursor syjonizmu, Mojżesz Hess? Przeczytaj jego książkę, Rzym i Jerozolima, sam zobaczysz. Bardzo pouczająca. I nie jest to wcale przypadek. Znasz coś bardziej völkisch od syjonizmu?

[7938, Thomas o ekonomicznej katastrofie Nocy Kryształowej]
Takiego oszklenia, może o tym wiesz, a może nie wiesz, nie produkuje się w Niemczech. Wszystko pochodzi z Belgii. Jeszcze nie oszacowano całości szkód, ale już wiadomo, że jest to połowa ich całkowitej rocznej produkcji. I trzeba będzie zapłacić w dewizach. Akurat w czasie, w którym siły całego narodu skupiają się na autarkii i zbrojeniach. Och tak, naprawdę nie brakuje w tym kraju skończonych idiotów.

[11611]
Czyż to nie właśnie brytyjski zarządca, wykształcony w Oxfordzie czy w Cambridge, zalecał od 1922 roku administracyjne masakry, aby zapewnić bezpieczeństwo w koloniach, i gorzko żałował, że sytuacja polityczna in the Home Islands uczyniła niemożliwym stosowanie tych zbawiennych metod?

[11777]
Reichsminister Speer wiedział, jak wszyscy. Przynajmniej w tamtym czasie wiedział wystarczająco, by zdawać sobie sprawę, iż lepiej nie wiedzieć więcej – że zacytuję pewnego historyka.
Wiedział o obozach śmierci.

[12926, rada Brandta, sekretarza Himmlera, dana Maxowi]
(...) zamiast zadawać mu skomplikowane pytania, których i tak nie rozumie, lepiej by pan zrobił, pielęgnując swoje relacje z nim. Niech mu pan da w prezencie, sam nie wiem, jakiś średniowieczny traktat o zielarstwie, w ładnej oprawie, i niech pan z nim trochę porozmawia na ten temat. Będzie zachwycony, a pan będzie mógł łatwiej do niego dotrzeć, lepiej się z nim porozumieć.
Jak widać, w każdym systemie relacje personalne są cenniejsze od kompetencji. Max z rady skorzystał, wziął pewien pomysł z cyklu marsjańskiego Burroughsa (!) i zasugerował wdrożenie go w powojennych Niemczech, do czego nie doszło z przyczyn oczywistych. Chodziło zresztą o tzw. bykowe, które przez jakiś czas obowiązywało w PRL-u. Czyżby komuniści czytali Burroughsa?

[16685]
Co pana tutaj sprowadza, Herr ex-Gruppenführer?
- zapytał Max ex-Gruppenführera Fegeleina, którego wtrącono do tej samej ciemnicy, gdzie Max trafił po wyskoku w trakcie dekoracji odznaczeniem przez samego Führera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz