Strony
▼
wtorek, 28 września 2021
Wiedźmin: Zmora Wilka czyli The Witcher: Nightmare of the Wolf
Czyżby Wiedźmin miał wyprzeć Lewandowskiego z trójcy, z której znana jest dziś Polska? Bo chyba nie Wałęsę, ani, Boże broń, Wojtyłę? Zapewniają nas, że pomysł na animację wzięli od Sapkowskiego, a jeśli tak, to chyba mu coś nieopublikowanego podwędzili z biurka. Film jest prequelem znanej opowieści, w którym główną postacią jest wiedźmin Vesemir, a gdzie w tym będzie Geralt, nie zdradzę - poza tym, że będzie. Historyjka nawet nie taka całkiem banalna, bo poznajemy Vesemira jako pacholę robiące maślane oczy do Ilyanny, ale wkrótce ich drogi się rozejdą, by się zejść po wielu latach, kiedy Vesemir jest wciąż młody, to dzięki transformacyjnej magii, a jego dawna miłość jest już wdową z wnukami. Tymczasem na królewskim dworze czarodziejka Tetra snuje plany skierowane przeciw wiedźminom, groźnej konkurencji dla niej i jej towarzyszek. Będzie się działo w moich „ulubionych” mikrosekundowych cięciach, a żeby nie było zbyt topornie, część walki będzie toczona z demonami wewnętrznymi, które ożywia jeszcze inna postać - nie mam na myśli redaktor Janickiej, która na pewno umiałaby takich rzeczy dokonać. Sugestia, że ten film mógłby się spodobać miłośnikom anime, nie brzmi idiotycznie, niemniej nie wróżę mu sukcesu wśród przedstawicieli i przedstawicielek pokolenia JP2 lub jakiegokolwiek wcześniejszego. To oznacza wśród mnie w szczególności. Jeśli mam być szczery, to do tej pory żadna ekranizacja Wiedźmina mnie nie powaliła, nawet ta z Cavillem, który sportretował Geralta jako nudnego i ponurego mruka. Gdybym miał wybierać między nim a Vesemirem, wolałbym moczyć się w jacuzzi z tym ostatnim, niekoniecznie po to, by dobrać się do jego animowanego tyłka, ale zwyczajnie dlatego, że wydaje się ciekawszą osobą. W kwestii tyłka: szanse na zabawę byłyby realne, bo jedna z drugoplanowych postaci jest otwartym gejem, a przynajmniej MSM-em.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz