Strony
▼
środa, 8 września 2021
Nasze dzieci czyli Barn
Sprawdziłem, tytuł oryginalny oznacza „dzieci”, a zamiast „nasze” w tytule polskim mogłoby być „ich” i też byłoby dobrze. Dzieci mają już 13 lat, więc nie są już to te bąbelki urocze, bo to okres, kiedy pojawiają się pierwsze fantazje o piersiach nauczycielki lub klacie pana od norwega. W pierwszej scenie widzimy, że coś stało się na szkolnym boisku, wezwano karetkę, a chłopiec z urazem głowy trafia do szpitala, gdzie umiera tak szybko, że ojciec nawet nie zdążył dojechać przed zgonem syna. Wszystko wskazuje na to, że nieumyślną śmierć spowodowała koleżanka chłopaka. To początek historii, potem zobaczymy jakie były skutki. W Polsce przy takich okazjach sprawę się przemilcza lub urządza histerię, w Norwegii - stara się spokojnie rzecz zbadać, nie osądzać nikogo z góry i pomyśleć o tym, czy i gdzie popełniono błąd. Nasuwa się skojarzenie z filmem Rzeź, gdzie jest podobnie: agresja pozostaje w cywilizowanych, werbalnych ramach. Niby to zawinił brat dyrektorki, jej podwładny nauczyciel, który miał pełnić dyżur na boisku, a zszedł na dwie minuty. Raczej w to wątpimy, bo zdarzenie miało charakter momentalny, nic by jego obecność nie pomogła. Sytuację zabawnie komplikuje fakt, że dyrektorka ma romans z ojcem zmarłego, ów ojciec jest politykiem prawicy, z kolei rodzice zabójczyni są lewicowcami. Wielkie pretensje ma rodzina dyrektorki, kiedy jej związek wychodzi na jaw, bo ich niby okłamywała, a poza tym, jak można się wiązać z kimś takim! On ma poparcie jawnych rasistów! Film obejrzeliśmy na outfilmie, więc gdzie tu wątki homo? Wspomniany wyżej brat jest w związku z mężczyzną, przeżywają malutki kryzys w związku, ale całą tę gejozę można by zamienić na heterozę, gdyby nie pewien szczegół fabuły ujawniony pod koniec. Postaci w filmie zarzucają kłamstwo innym osobom, jakby nie znały jego definicji: świadome przekazywanie nieprawdy (dokładniej: tego, co uważa się za nieprawdę). Z tego samego powodu bawią mnie ateiści, którzy oskarżają duchownych o kłamstwo, jakby oczywiste było, że księża gremialnie nie wierzą w to, co głoszą. A teraz wyobraźmy sobie nauczyciela biologii, który jest fundamentalistą chrześcijańskim odrzucającym ewolucję, ale dla chleba uczy o niej w szkole. W swoim pojęciu dopuszcza się on kłamstwa, w moim nie. Na wszelki wypadek zaznaczę, że te moje końcowe uwagi są pasożytniczą asocjacją luźno związaną z filmem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz