Strony

środa, 8 września 2021

Burza w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku

Wspomnienie numer 1a. Za komuny w ramach teatru telewizji emitowano spektakle BBC (uwaga: niektóre rozwinięcia tego skrótu są NSFW i w ogóle nie dla dzieci), które robiło Szekspira po bożemu, czyli w kostiumach i bez ingerencji w treść. Odłóżmy na bok skandaliczny obyczaj naszych czasów, czyli kobiety jako aktorki na scenie, rzecz nie do pomyślenia w czasach Szekspira. Zachwycił mnie ten Szekspir z BBC, a był to Juliusz Cezar, po którym obejrzałem wiele innych. Wspomnienie numer 1c. W liceum umówiliśmy się z polonistką, że obejrzymy kolejną produkcję BBC, ucieszyło nas to jako odskocznia od rutyny. Był to Tymon Ateńczyk. Tymon, qrwa, Ateńczyk, ciekawszy tylko od instrukcji spawania łukiem krytym. Wspomnienie numer A/3. W czasach, kiedy płyty dvd dodawano do zup i papieru toaletowego, trafiła mi się Burza w produkcji BBC, próbowałem obejrzeć tyle samo razy, ile zasnąłem w trakcie, czyli dwa. To może oznaczać parę rzeczy, a najbardziej prawdopodobne zdaje się, że te spektakle za komuny, czasu niesamowitej nudy medialnej, musiały wyróżniać się na korzyść, ale w wieku XXI są jedynie ciekawostką dla maniaków. Wspomnienie numer IIb. Swego czasu mieliśmy lekcje języka z Angielką Liz z Liverpoolu, która wymawiała „but” jak polskie słowo. Zapytałem, czy miała w szkole Szekspira, spodziewając się, że owszem - i to do porzygu. Nie - rzekła - omówiliśmy dwie sztuki i szlus. Czyli tyle, co w polskim liceum. Trochę mnie to zaskoczyło. Wspomnienie numer XX21, czyli o świeżo obejrzanym spektaklu. Przede wszystkim należy ostrzec licealistów i w ogóle całą ludzkość, że dzisiaj (w odróżnieniu od lat minionych) nie należy oczekiwać żadnej zgodności spektaklu z tekstem oryginalnym. Niedawno widziałem Balladynę, która nie kończy się uderzeniem pioruna, a Hamlet w krakowskim Starym to już jazda bez trzymanki. Może jestem jakiś słaby intelektualnie, ale nie zauważyłem, żeby w zakończeniu tej Burzy wszyscy zgodnie podali sobie rączki, jak to było w oryginale. Nie dziwi mnie, że współcześni Szekspirowi chłodno przyjęli tę sztukę. Zyskała popularność dopiero po wiekach i podobno cmokają nad nią znawcy, ale dla mnie to rzecz bliska Tymona Ateńczyka. To z tej sztuki pochodzi „nowy wspaniały świat” i tuptający nocą jeż, który uszedł mojej uwadze, jak i całe potencjalne piękno tego przedstawienia. Szekspir na ogół daje możliwość oddechu w tekstach dramatycznych, ale w tym przypadku twórcy nie skorzystali. Poza tym było „nowocześnie”, czyli spodenki gimnastyczne i garnitury jako kostiumy. Czy w odbudowanym londyńskim The Globe też stosują tę manierę? Na koniec kwestia techniczna: kto się nie wymęczył na tych wykoncypowanych siedzeniach Teatru Szekspirowskiego bez oparć, niech pierwszy rzuci we mnie egzemplarzem Burzy, najlepiej w formie ebooka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz