Strony

poniedziałek, 4 stycznia 2021

Wyspa Róży czyli L'incredibile storia dell'isola delle Rose

Historia istotnie niesamowita. Pod koniec lat sześćdziesiątych Giorgio Rosa zbudował własną platformę na wodach międzynarodowych niedaleko Rimini, w ten sposób tworząc terytorium niezależne od jakiegokolwiek państwa. Przynajmniej w teorii, bo gdyby rzeczywiście uznać platformę za osobne państwo, to proste sankcje w rodzaju zamknięcia granic szybko by je wykończyło. Na Wyspie Róży mieli swoją słodką wodę, ale przecież nie żywność czy system opieki zdrowotnej. Nocami widzimy oświetlenie, lecz z filmu się nie dowiemy, jak to było możliwe. Jakiś czas wcześniej Giorgia wkurzyły włoskie regulacje dotyczące awiacji i pojazdów lądowych, dlatego postanowił uniezależnić się od represyjnego państwa, które przez jakiś czas sprawę ignorowało, ale później przystąpiło do poważnych działań z użyciem pancernika z Wenecji. Dochodzi do próby, w której jedna ze stron - wiadomo, która - zwycięży moralnie. Odtąd będą chodzić po świecie niczym ocalony z Raportu z oblężonego miasta, „on będzie niósł Miasto w sobie po drogach wygnania/ on będzie Miasto”. Był więc Giorgio Wyspą, uosobieniem pięknej, choć naiwnej tęsknoty za prawdziwą wolnością. W prawdziwym życiu marzenie Giorgia obróciłoby się w swoją karykaturę, być może bazę handlarzy narkotyków, a być może burdel dziecięcy dla funkcjonariuszy Watykanu. Nie każda wolność jest piękna, nieprawdaż.

1 komentarz: