Strony

piątek, 20 marca 2020

Wojciech Orliński pisze o gangu tapirów

„Sieć” to ładna, neutralna nazwa tego, co potocznie nazywamy spiskiem. Jak wiemy z thrillerów, każdy szanujący się paranoik ma na ścianie mapę jakiegoś spisku, w którym labirynt strzałeczek łączy pozycje takie, jak – powiedzmy – „George Soros”, „Masoneria”, „CIA” i „Grupa Bilderberg”.

Ferguson w książce całkiem serio analizuje takie sieci powiązań, nazywając je „socjogramami”. 

(...)

Gdyby taki socjogram [dla dzisiejszej Polski – G.] narysować, Jarosław Kaczyński zajmowałby w nim pozycję, którą Ferguson określa jako „centralne pośrednictwo”.

(...)

Wszystkie strzałki przechodzą przez niego, a więc to on decyduje, skąd dokąd przepływają jakie informacje (i pieniądze). Bunt w obozie Zjednoczonej Prawicy jest więc praktycznie niemożliwy, bo najpierw inne ogniwa sieci musiałyby się ze sobą porozumieć.

Bo nawet gdyby spróbowały, to „centralne pośrednictwo” dowie się o tym jako pierwsze i podejmie przeciwdziałania. Jarosław Kaczyński już raz tak zrobił, gdy poczuł, że otoczenie poprzedniej pani premier (pieszczotliwie zwane przez media „gangiem tapirów”) zaczyna budować własną sieć. Zadbał, żeby stało się otoczeniem BYŁEJ pani premier, i zesłał je na luksusową, ale jednak banicję.

[Źródło] Za co kochana była Beata Szydło, kobieta pachnąca rosołem? Właśnie za to. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz