Strony

piątek, 29 listopada 2019

Opera za trzy grosze w Teatrze Variete

Brecht to niby zatwardziały komuch, ale pamiętamy jego wierszyk Rozwiązanie z czasów NRD, w którym zwrócił uwagę na to, że skoro naród utracił zaufanie władz po powstaniu 17 czerwca, to należałoby naród rozwiązać i wybrać inny. Jakoś mało po linii to było, ale zauważmy, że mógł sobie pozwolić, bo miał status komunistycznego świętego. Znam i kocham songi Brechta w interpretacji Wojnowskiej, a wiele z nich pochodzi z musicali Brechta sprzed drugiej wojny, w tym oczywiście z Opery za trzy grosze. Ciekawe, że niedługo wcześniej widziałem inny spektakl inspirowany Operą żebraczą Gaya, czyli W'Ariacje pożądania w Teatrze Bagatela. W tamtym spektaklu w dość zabawny sposób uwspółcześniono sztukę Gaya, a ogólnie wyszło na to, że gangster Macheath padł ofiarą swoich chuci. W Operze Brechta jest podobnie, nawet mamy Balladę o seksualnej zależności, ale nie w ordynarnym tłumaczeniu Stillera, więc nie usłyszymy, że „W pysk sobie pluje, sam na siebie tupie/ A przyjdzie noc i leży znów na dupie!”. W Pieśni o nieskuteczności ludzkich wysiłków jest pamiętny koncept o człowieku, który chce żyć z głowy swej, ale jeśli ty też chcesz, to zobaczysz, że z twej głowy wyżyje tylko wesz. I ta przepiękna piosenka o Jenny piratce, śpiewana znienacka przez Polly Peachum, więc raczej słabo wkomponowana w fabułę. Jeśli mogę oceniać z głębi swoich nieprofesjonalnych trzewi - wersja Variete jest zrobiona świetnie. Można by rzec, że to tania rozrywka, ale zdaje się, że po niedawnych katastrofach ekonomicznych, za które zapłacili Jaś i Małgosia Kowalscy, podczas gdy prezesi amerykańskich koncernów wypłacali sobie premie z publicznej pomocy, przesłanie Brechta rozumiane jako krytyka kapitalizmu, jakkolwiek toporna, zyskało nową świeżość. I jak tu się nie zgodzić ze stwierdzeniem: czymże jest obrabowanie banku wobec założenia banku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz