Strony

wtorek, 30 kwietnia 2019

Zagubiony czyli Redwoods

Boy-Żeleński kiedyś poświęcił felieton lub dwa literaturze mniejszości seksualnych. Były to opowiastki w stylu tej o dwóch młodzieńcach, z których jeden skoczył do wody, ale nie wypływał dłuższą chwilę, drugi go uratował, a wtedy ocalony spojrzał w oczy ratownika i tak zaczęła się miłość. Niewinne to było i naiwne, ale do dziś tego rodzaju twórczość niesie natchnienie kolejnym pokoleniom artystów. Zagubiony to niemal bajka, ale nie od Grimmów, lecz Andersena, gdzie często nie ma złego wilka, bo nieszczęścia mają charakter sił natury bądź uwikłania w jakieś okoliczności życiowe. Everett jest uwikłany w związek z Milesem i to dość poważnie, gdyż wychowują razem syna, który wygląda na jedyne spoiwo ich zatopionego w prozie życia związku. Zamiast czułości i pocałunków Miles ma dla Everetta „to-do list”, czyli listę rzeczy do zrobienia w czasie, gdy on z synem będą na tygodniowym wyjeździe. Cóż się dziwić, że kiedy w uliczkę domu Everetta zabłąka się Chase poszukujący hotelu, po pierwszym wejrzeniu będą już wiedzieć, że są oni tymi platońskimi połówkami, które do siebie doskonale pasują. Everett ma więc przed sobą dylemat Anny Kareniny, a ludzie myślący - mniej więcej trzy opcje dalszego rozwoju wypadków. Zakończenie jednak mocno zaskakuje i to do tego stopnia, że nie zdołaliśmy przygotować łez do wylania, więc wyszliśmy na gruboskórnych prymitywów. Po czymś takim należałoby zerwać znajomość ze sobą, co zrobię niezwłocznie zaraz po powrocie z Jamajki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz