Strony

sobota, 1 września 2018

Mój brat diabeł czyli My Brother the Devil

Powiedziałbym, że polskie, popeerelowskie blokowiska robią lepsze wrażenie od tych brytyjskich (poza przypadkami wymiotnej pastelozy). Kto je zamieszkuje? Oczywiście imigranci - czy to nie jest przypadkiem nadużywany stereotyp? Rodzice braci Rashida i Mo przybyli z Egiptu, a synowie urodzili się już w Anglii. Starszy Rashid to członek lokalnego gangu narkotykowego, a młodszy wygląda na porządne dziecko, które nawet ma piątkę z angola. Rashid ukrywa przed rodzicami źródło swoich przychodów, ale można rzec, że taki całkiem zdeprawowany nie jest, skoro ukradkiem podrzuca dwudziestofuntówki do portfela mamy, i w ogóle ma plany poprawy bytu rodziny. Gangsterski zapał Rashida mocno ostygnie, kiedy wskutek porachunków z konkurencyjną bandą zginie jego przyjaciel. Tyle o fabule, bo nie da się więcej powiedzieć, żeby nie spojlerować. Film oglądałem wiedząc, że jest w nim wątek homo, a kiedy w końcu się okazuje kto z kim, było to jednak pewne zaskoczenie. Niechętnie to robię, ale przyznam rację Ziemkiewiczowi, że CZASAMI uwiedzenie może prowadzić do homoseksualizmu, ale to działa tylko wtedy, gdy ktoś już ma takie tendencje, choćby tłumione i nieuświadomione. Bycie gejem w środowisku gangstersko-muzułmańskim jest opcją bardzo ryzykowną i na pewno nie wartą wyboru - tę myśl dedykuję wszystkim zakutym pałom upierającym się, że to jest kwestia wyboru. (Corvino wprawdzie argumentuje, że jest to kwestia wyboru, bo wszak umiemy panować nad swoimi instynktami, tylko po co tłumić popęd homoseksualny? Kogo krzywdzą dwaj kochający się dorośli faceci?) Ciach, koniec dygresji, film zdecydowanie warto obejrzeć, a rzadko mam ochotę na tak jednoznaczne oceny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz