Strony

poniedziałek, 4 grudnia 2017

Na karuzeli życia czyli Wonder Wheel

Ktoś już skopał ten film i w komentarzu został zapytany, czy oczekiwał arcydzieła od osiemdziesięcioletniego reżysera. Ja też mam zamiar skopać, a na to pytanie odparłbym, że nic nie oczekuję, tylko piszę o swoich odczuciach. Poza tym, czy osiemdziesięciolatkom należy się taryfa ulgowa? Mogą kręcić słabe filmy, pisać koślawe wiersze lub snuć nieskładne analizy polityczne? Moje najgłębsze przekonanie jest takie, że mają do tego prawo - a ja mam prawo ich za to poniewierać bez względu na wiek, od przedszkolaka do biskupa. Dobrze, Woody, widzę, że nie chcesz już kręcić komedii. Powinieneś jednak zauważyć, że o ile w komediach nie przeszkadzają nam sztampowe postaci zdefiniowane w pierwszych pięciu minutach, o tyle w dramatach psychologicznych już owszem, tak. Ginny jest nieszczęśliwa w małżeństwie, jej mąż to safanduła, a jego córka Carolina wygląda na atrakcyjną alternatywę dla kochanka Ginny. Wiadomo, że Ginny nie przepada za Caroliną, która zwaliła się nagle po ucieczce od męża gangstera, a samej Carolinie grozi likwidacja z rąk kryminalistów, bo wie za dużo. Nawet syn Ginny, lat około dziesięć, jest określony na początku: lubi kino i zabawę ogniem. Styl Woody'ego sprawdzał się w komediach, ale moja wyobraźnia nie jest na tyle szalona, żeby podsunąć mi wizję odbiorcy filmu Woody'ego, który wychodzi z filmu zapłakany. Lub choćby serio przejęty obejrzaną historią. Mogę wprawdzie uwierzyć w sześć niemożliwych rzeczy, ale tylko przed śniadaniem. Dzisiaj się już nie uda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz