Strony

środa, 6 września 2017

Those people

Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie... Albo jedno i drugie naraz, ale wtedy rzecz się gmatwa do stopnia niesłychanego. Tę rzecz rozmaglowano w filmie na przykładzie dwóch przyjaciół gejów. Przez chwilę myślałem, czy dałoby się to przerobić na wersję hetero, i wyszło mi, że tak, z wyjątkiem jednej sceny, w której trzech chłopców wskakuje do jednego łóżka. Dramat w małym stopniu dotyczy problemu akceptacji gejów, bo tu chodzi o to, czy warto zamienić prawdziwą przyjaźń na kiepski seks, jak to ujął Sebastian, kiedy Jonathan, jego przyjaciel od piętnastu lat, wyznał mu miłość. Jonathanowi nie jest łatwo z tym uczuciem, bo komplikuje jego relacje z pianistą Timem, a jest to partia, za którą każda matka chciałaby wydać swojego syna. Nam widzom też bardzo by się podobało, gdyby Jonathan z Timem miłośnie spleceni dotrwali do końca życia, lub choćby filmu. No i proszę mi wyjaśnić, czemu się nie dało nakręcić takiego filmu, wiecznie muszą być te komplikacje. Na pocieszenie mamy przystojną obsadę i profesjonalną produkcję.


Jedna z zabaw w filmie polega na śpiewaniu tej piosenki razem z wykonawcą. Ambitne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz