Strony

środa, 6 września 2017

King Cobra

Jak na niszowy temat obsada jest zaskakująco dobra - w sensie znanych nazwisk. Jako odbiorca sztuki pornograficznej muszę przyznać się do braku głębszego zainteresowania kulisami tej twórczości. Czytając wywiady z gwiazdami porno odniosłem wrażenie, że nie są dużo mądrzejsze od wywiadów ze zwykłymi aktorami, więc darujmy sobie. Film powstał na podstawie książki opartej na faktach, a opowiada historię drastyczną ze światka producentów pornografii. Mówiąc wprost, poleje się krew, choć wcześniej poleją się inne substancje, ale spokojnie - tego nam w filmie wprost nie pokażą. Przyczyna może wydać się błaha: młodziutki Brent Corrigan (pseudonim) podpisuje kontrakt z firmą Cobra, staje się niezwykle popularny, więc nie mogąc liczyć na podwyżkę odchodzi z Cobry, ale okazuje się, że zrzekł się prawa do używania pseudonimu. To jakby coca cola od jutra miałaby zmienić nazwę na super cola. Kto by kupił takie dziadostwo? Szef Cobry ukrywa się przed rodziną - w sensie orientacji seksualnej i sposobu zarabiania na życie. Próbują go wyswatać z miłymi dziewczętami, ale prawda wyjdzie na jaw. Co do Brenta, spełnił swoje marzenie, aby być reżyserem. Na fali popularności początkowo kręcił głównie ujęcia swojego tyłka, ale ma już niepornograficzny gtm na swoim koncie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz