Strony

środa, 6 września 2017

Chwała supermenom. Ideologia a popkultura (Przemysław Witkowski)

Jakie jest ukryte znaczenie oglądanego przez nas serialu? Co stoi za metaforą zombie, Batmana lub Sherlocka Holmesa w wysokobudżetowych produkcjach filmowych? Czy serial Seks w wielkim mieście jest rzeczywiście taki postępowy, jakim się wydaje na pierwszy rzut oka? Autor patrzy na popkulturę okiem lewicowym (prawiczki powiedzą: lewackim) i widzi ukrytą propagandę, która tym się różni od komunistycznej, że nie jest centralnie sterowana. Najmniej chyba autora zmęczyła analiza polskich produkcji serialowych ze względu na ich łopatologię. W Misji Afganistan religia jest okej, nawet jeśli nie chrześcijańska, aborcja jest be, polscy żołnierze na misji ,,stabilizacyjnej'' uczą miejscowych demokracji, a jak kogoś zabiją, to są smutni, choć scenarzyści zawsze dokładają starań, żeby widz był przekonany, że zabity sobie na to zasłużył. W ten sposób nasiąkamy pewnymi opiniami, które po pewnym czasie traktujemy jak oczywistości. W kwestii aborcji nawet zwolennicy jej dopuszczania obecnie często mówią o tym, jaki to dramat dla kobiety. A jeszcze trzydzieści lat temu był to standardowy zabieg nie obciążony szczególną traumą. Tkwimy w ideologicznej pajęczynie, jak - w świetnym porównaniu autora - ludzie średniowiecza przekonani o boskim planie, wedle którego zajmowali określone miejsce w społeczeństwie. I w ten sposób dzięki metafizycznej sankcji jakieś 3% procent populacji mogło na koszt reszty opływać w dostatki. Nawet panna posłanka Pawłowiczówna przyznałaby, że jest to wsteczna wizja porządku społecznego. Autor jest między innymi poetą, więc stąd na zasadzie licentia poetica mamy w tekście wiele wymyślonych słów i dziwnych konstrukcji językowych, ale postanowiłem się nie czepiać, bo lepsze to niż styl profesorski, z którym zdarza mi się stykać.

[491]
Zachodni buddyzm funkcjonuje jako doskonały ideologiczny dodatek do burzliwej kapitalistycznej realności. Zgodnie z jego duchem, zamiast próbować przeciwstawiać się technologicznym, ekonomicznym i społecznym zmianom, powinno się raczej wyrzec samego wysiłku mającego na celu zachowanie kontroli nad tym, co się dzieje.

[501]
Kiedy w ogólnoświatowym wymiarze triumfuje technokratyczny i mechanistyczny kapitalizm, tradycyjne wartości zostają coraz częściej zastąpione na poziomie „ideologicznej nadbudowy” przez niuejdż. Instaluje się on powoli jako hegemoniczna ideologia. Uzupełnia on sprawnie dawniej dominującą, kalwińską predestynację.

[667]
Niezależnie od tego, ile ironicznych żartów by nam nie opowiedział, Gregory House jest Georgem W. Bushem medycyny.
Krótko rzecz ujmując, metody działania House'a często są bezprawne i mało etyczne. Ale chociaż był skuteczny w leczeniu pacjentów, bo po wojennych operacjach Busha pacjent ma się dużo gorzej.

[782]
Polska transformacja ustrojowa obfitowała w cuda najróżniejszej materii – Polska Partia Przyjaciół Piwa, rap Pana Yapy czy nawrócenie Roberta Tekieli – bestiariusz kuriozów jest praktycznie nieograniczony i cudownie egzotyczny, gdy patrzymy na ten okres z dzielnych lat nastych.
Autor przypomina w przypisach fenomen Partii Przyjaciół Piwa. Mało kto pamięta, że jej posłem był Krzysztof Ibisz, podówczas najmłodszy w sejmie.

[893]
Tą wspaniale straszną, acz nieco zapomnianą produkcją, jest serial dla dzieci i młodzieży z 1993 r. – Bank nie z tej Ziemi. Opowiada on o perypetiach ducha – przedwojennego kolejno bankiera-bankruta-samobójcy – Henryka, który walczy o własne zbawienie, które zapewnić mu może tylko sukces rynkowy jego własnego banku.
Nie znam, ale opis zachęcający, nieprawda? Dzieci uczyły się z niego, żeby nie oczekiwać niczego od innych, czyli państwa, ale brać sprawy we własne ręce.

[1396]
Kiedy w Bułgarii Azis, gejowski cross dresser, wokalista czałgi (coś w rodzaju bulgaro-disco) zostaje drugim z kolei żywym na liście najważniejszych Bułgarów wszech czasów, polskie elity obrażają się na disco polo.
Według autora disco polo to reinkarnacja muzyki ludowej, która w starym wydaniu jest zombie i tak już chyba zostanie. Chyba coś w tym jest, w końcu powiedzenie „on słucha disco polo” brzmi zupełnie inaczej niż „ona przepada za Pendereckim”.

[1478]
Groźny pedofil-morderca to po prostu zrakowaciała tkanka, która może wykwitnąć w dowolnym momencie, w permisywnym, liberalnym społeczeństwie. Co nie znaczy oczywiście, że musi koniecznie wystąpić, ale sama ta potencjalność jest dla wielu przerażająca.
Nie do końca rozumiem znaczenia figury pedofila w ujęciu autora, który twierdzi, że znakiem naszych czasów jest to, że tak wyolbrzymiamy zagrożenie. Jest ono marginalne, tak jak katastrofy lotnicze, które mało kogo powstrzymają od latania samolotem. Statystyczny pedofil to nie żaden obcy, to najczęściej bliski krewny lub znajomy.

[1553]
Uhonorowano go, mimo że prowadził on dość nieustabilizowane życie erotyczne, romansował z mężatkami, płodził nieślubne dzieci, nie gardził prostytucją, a według niektórych przekazów, nawet dzielił łoże z mężczyznami [x].
Chodzi o Kościuszkę, którego umieszczono na PRL-owskim banknocie. Swoja drogą poza egzotycznymi monarchiami, żaden kraj w świecie nie emituje banknotów z władcami.

[1909]
Siedmiu czarnych i karlica, dziewczyna z chujem, facet z cipką, ludzie pterodaktyle, jedzenie z psiej miski odchodów i złote deszcze – widzowie generalnie nie są częścią tego życia erotycznego. A jednak są to łatwo dostępne produkcje pornograficzne, na które czy to w wersji online czy na DVD znajdują się liczni chętni.
Tak oto pornografia oderwała się od życia, jak melancholijnie konstatuje autor.

[2107]
Prawdziwym przeciwnikiem jest schludny i czysty biznesmen w szklano-betonowym budynku, ciężko pracujący za biurkiem, nad tym, jak jeszcze bardziej uelastycznić rynek pracy, jak podwyższyć czynsze, jak wyprowadzić z budżetu jeszcze więcej naszych pieniędzy. On będzie pamiętać, że cała ta zabawa w manifestacje służy tylko temu, żebyśmy „my” i „ oni” broń boże nie poszli razem na jego budynek giełdy, jego magistrat, jego urząd marszałkowski.
Chodzi głównie o zabawę w kontrmanifestacje przeciw narodowcom.

[2206]
Jeżeli nie porzucą obrony kapitalizmu, to będą tkwić na zawsze w kapitalistycznym ogrodzie zoologicznym, jako przegięte cioty, zniewieściali styliści fryzur i projektanci mody.
Takie są akceptowalne role gejów jako orędowników konsumpcji napędzającej biznes. Bo gejowskie „mięso armatnie”, które dostaje w zęby od narodowców, to nie jest nikt ważny.

[2357]
Z legendarnej niemieckiej wystawki już dawno ludzie z mikrobusem czy ciężarówką zrobili dobry biznes, pakując za Odrą na pakę śmieci, a nad Wisłą wypakowując towar.

[2464, o filmie Mroczny rycerz powstaje, czyli Batman kontra Bane]
Scena starcia sił porządkowych z armią Bane’a godna jest Bravehearta, Partioty i Bitwy Warszawskiej. Pędzący na karabiny maszynowe, uzbrojeni w rewolwery stójkowi, siekani jak tatar pociskami, mimo strat dopadają wroga i powalają go w walce na pięści – godne Złotej Maliny za scenę batalistyczną. Zresztą film jest pełen scen o patosie odpowiadających artystyczną jakością klipom Platformy Obywatelskiej, tylko z większym budżetem i operatorem profesjonalistą.
Według autora ów film to metaforyczna obrona kapitalizmu.

[2666, o filmie Warm Bodies]
W zasadzie tak mogłaby wyglądać metafora tego, co stało się po II wojnie światowej na zachodzie Europy, kiedy kapitaliści i rządzone przez nich liberalne demokracje przerażone wizją rewolucji komunistycznej idącej ze Wschodu, poszły na duże ustępstwa wobec proletariatu i stworzyły coś, co po upadku ZSRR z pasją rozmontowują – państwo socjalne.

[2708]
Niestety dla systemu ani Batman, ani Holmes, ani nawet smoki nie zatrzymają armii zombie, bo to my nimi jesteśmy i ani trochę nie jesteśmy martwi, a nasz głód jest więcej niż uzasadniony.
Jak widzimy, momentami autor chciał napisać nowy Manifest komunistyczny pod płaszczykiem omawiania błahostek. Zombie komunizmu krąży po Europie...

[2930, o fenomenie Justina Biebera]
Śpiewająca szczoteczka do zębów, inhalator na astmę, tiszerty, badziki, apaszki – setki gadżetów i bibelotów zawierających jego zdjęcie, sprawiają, że na konto młodzieńca wpływa rocznie ponad 50 mln dolarów.

[3063]
Okazuje się, że szczery „rozkurw” znajduje więcej uwagi u widza i słuchacza, niż sztuczne i wyprane z indywidualności produkty wytwórni fonograficznych. Trochę w tym nadziei, trochę jednak smutku.
Tu chodzi o Biebera i Miley Cyrus, którzy w toku kariery przeistoczyli się z aniołków kochających Jezusa w ikony wyuzdania, co nie nadwątliło ich pozycji w świecie show biznesu.

[3245, o serialu Czas honoru]
Ona tymczasem odpowiada „wolałabym zostać w domu i coś ugotować”. „Jak prawdziwa żona?”, dopytuje Bronisław, Wanda wzruszona potwierdza. Szczytem marzeń artystki jest zaspokajać potrzeby swojego mężczyzny, rodzić mu potomstwo i gotować. Tyle w rejestrach emancypacja przez działania artystyczne.

[3363, nadal o Czasie honoru]
Komuniści stosują tortury, kłamią, zdradzają i gotowi są wystawiać Polaków nazistom. Co ciekawe, pierwsi takie kroki podjęli Polacy, opuszczając w czasie nazistowskiej inwazji we wrześniu 1939 r. więzienie we Wronkach i nie uwalniając komunistycznych więźniów z cel. Oznaczało to dla nich pewną śmierć po wkroczeniu Niemców do tej przygranicznej wówczas miejscowości. Gdyby nie więźniowie kryminalni, którzy uwolnili lewicowców, zostaliby oni rozstrzelani przez faszystów.

[3486]
Pas transmisyjny nowej polityki historycznej działa bardzo sprawnie, tłocząc antykomunistyczną, patriarchalną i nacjonalistyczną „wiedzę”, produkowaną przez nową emanację Zakładu Historii Partii – Instytut Pamięci Narodowej do głów widzów z użyciem wygodnej audiowizualnej formy.

[3517, o serialu Misja Afganistan]
Dziennikarka chcąc się „Konaszowi” przypodobać mówi: „nie znałam twojego ojca, ale sądząc po tobie, jeśli jesteś do niego w połowie podobny, musi być świetnym facetem”. Zadziwiający rodzaj komplementu.

[3544, Misja Afganistan]
W jego postać wcielił się Eryk Lubos jako sierżant Stefan Zientecki, „Zbój”, mędrzec i mistyk kompanii. W wolnej chwili czyta świętą księgę islamu, kwitując jej lekturę głębokim wyznaniem: „oni w coś wierzą”, jakby wiara religijna wystarczała za uzasadnienie czegokolwiek i dodawała szacunku.

[3616, Misja Afganistan]
Włosy na twarzy krzyczącej z ekstazy dziewczyny „Konasza” przypominają bardziej motyw z japońskiego hororru Ring niż produkcje erotyczne. Bohater nasz podczas stosunku krzywi się niemiłosiernie i wygląda bardziej jakby cierpiał niż przeżywał ekstazę; jak gdyby się przymuszał.
Nie, nie, wojsku nie ma i nie było nigdy żadnych gejów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz