Strony

wtorek, 28 marca 2017

Innovo necesse est

To całkiem innowacyjne podejście, skoro nie mogłem wpaść na jakiś tytuł, to przetłumaczmy na łacinę, bo wtedy od razu jest mądrzej. Jak się wrzuci do google'a „innovation” i wyświetli obrazki, to przeważają różnego rodzaju żarówki, widzę pewną monotonię w graficznej reprezentacji innowacyjności. Niby jest jasne, czym to jest, ale zawsze można mieć pytania i wątpliwości. W sali wykładowej przytrafiła się źle wyważona tablica, która samorzutnie uciekała do góry zasłaniając drugą tablicę. Okazało się, że można było temu zaradzić za pomocą kamienia przyniesionego z budowy (zacny kawałek marmuru), który należało umieścić obok kredy. Czy to była innowacja? To samo pytanie mam do producentów urządzeń typu AGD i innych, którzy elektronicznie programują czas przydatności urządzenia, po którym trzeba kupić nowe. Innowacja? Chyba dość słaba, bo nie jestem skłonny kupować od producenta, którego wytwór mnie rozczarował. To samo dotyczy produktów zachodnich marek, które w wersji na rynek polski odbiegają zasadniczo jakością od analogicznych towarów w Niemczech i na zachód od nich. No to co to jest ta innowacja?

Joaquín Ferreira pokazuje (Club de Cuervos, sezon 1, odcinek 5)

Młodociany Chava Iglesias właśnie zajął fotel prezesa klubu piłkarskiego po zmarłym ojcu. Trafiła się właśnie miła dzidzia dziennikarka, którą może uda się zaptaszyć, ale najpierw trzeba nad nią popracować. Na przykład odwiedzić szatnię. Ze skromności obrazki są takie malutkie, inaczej niż ptaszek Ferreiry, byłego piłkarza podobno.

poniedziałek, 27 marca 2017

Przemysław Iwańczyk pyta

Kiedyś podobno Modrzejewska wzruszyła amerykańską publiczność recytując alfabet po polsku. Aktorzy lubią mówić, wsłuchiwać się w brzmienie swojego głosu, upajać dykcją i nikomu nie przeszkadza, że plotą napuszone dyrdymały o równowadze między postawą carpe diem a realizacją obmyślanych planów życiowych. Nawiązuję do wczorajszej rozmowy Iwańczyka z Olafem Lubaszenką, w której padło mistrzowskie pytanie: czy potrafisz doznać ukontentowania drobiazgami? A chwilę potem: w ten sposób robisz sobie dobrze? Odpowiedzi niestety padły.

Jarosław Kaczyński się śmieje

Nie mogę rzecz jasna zdradzić, z którym agentem CIA się przespałem, żeby zdobyć kopię wideo, które tak rozbawiło Kaczyńskiego. No chyba, że prześpi się ze mną agent CBŚ, ale uprzedzam - Tomek nie był w moim typie.

Cytat wart ocalenia

Kiedy Andrzej Duda w kampanii wyborczej mówił o aktywnej prezydenturze, nie uprzedził nas, że chodziło mu o aktywność fizyczną (osiem wyjazdów na narty). (Katarzyna Lubnauer) 

niedziela, 26 marca 2017

Julia Pitera mierzy się z hejtem

Obejrzałem kiedyś film polski o ludziach pracujących w wieku dziewiętnastym na ziemiach polskich. Byli niezwykle zapracowani, ale mieli czas chodzić na prelekcje z odczytami uświadamiającymi im, co w życiu jest ważne. Szczegółów nie pamiętam, więc trochę pozmyślam. Jeden z aktywistów pouczał proletariat o istocie samokształcenia, które otworzy przed nimi nowe możliwości. Główny bohater wziął sobie to do serca, wykonał kawał roboty, aby sprostać oczekiwaniom. Jakiś czas później wybrał się na kolejne zebranie, na którym ten sam aktywista paplał jakieś trele morele w duchu przybyszewszczyzny. A samokształcenie? - zapytał bohater. Zmieniłem poglądy - odparł aktywista. Mam nadzieję, że Agata Kowalska z Tok FM nie wytnie mi takiego numeru, dlatego urządziłem sobie wirtualny ołtarzyk ku jej czci, skąd czerpię duchową pociechę na co dzień. W audycji z ostatniego piątku redaktor Kowalska przeprowadziła rozmowę z Oktawiuszem Chrzanowskim ze stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza. Okazuje się, że Julia Pitera doznała hejtu ze strony Miłości, która opublikowała czarno na białym wyniki głosowania europosłów Platformy O. w sprawie uchwały dotyczącej równości płci (z zapisami o poszanowaniu praw mniejszości seksualnych). To oczywiście typowa śpiewka, ktoś ujawnia niemiłe rzeczy, ludzie się wkurzają i komentują w internecie, więc to wina ujawniającego. Wcześniej tego dnia słyszałem Lewandowskiego wciskającego ciemnotę, że głosowali przeciw, bo chcieli uszanować odmienną wrażliwość Polaków na kwestie światopoglądowe i sprzeciwić się narzucaniu rozwiązań przez Unię. Zdaje się, że tak naprawdę ta wrażliwość jest przez polityków postrzegana bardzo specyficznie, bo nie ma w Polsce aż takiej niechęci wobec gejów i lesbijek, jak by to można wysnuć z opowieści parlamentarzystów. A jeśli już jest, to nie jest to „wrażliwość”, a jej brak. Poza tym, jak tłumaczy Chrzanowski, poparcie dla uchwały nie oznacza zgody na jakiekolwiek narzucanie prawa, a jest to bardziej wyraz osobistej opinii głosujących w temacie. Pitera pytana w sprawie ewentualnej legalizacji związków partnerskich stwierdziła, że nie ma takiej potrzeby, bo można zawrzeć umowę cywilną. Świetnie, w takim razie jestem gotów prawnie umówić się z Piterą, że nie będę jej nazywał stukniętą bigotką. Niech ktoś powie, że hejtuję.

Premier Luksemburga wraz z mężem złożył papieżowi wizytę kurtuazyjną

Dodajmy, że jako jeden z dwudziestu siedmiu premierów europejskich. Uboga duchem na twitterze skomentowała „Sodomici w Watykanie 😞”. Zaprawdę jej będzie królestwo niebieskie. [X]
Jak widziałem, premier Bettel ściskał dłonie z Putinem. Niepokoi nas, że rosyjska prokuratura oskarży prezydenta o lansowanie pozytywnego wizerunku homoseksualistów.

sobota, 25 marca 2017

Esteros

Fabuła tego filmu przypomina mi odpowiedzi redaktor Szymborskiej na nadsyłane do oceny próby literackie. Jeden z jej ulubionych gatunków to historia miłości osadzona w pokoju z łóżkiem z dwiema osobami w obsadzie. Bez żadnego tła społeczno-gospodarczego choćby w postaci wścibskiej sąsiadki emerytki. Oczywiście byłoby to dość krzywdzące podsumowanie filmu, ale nie sposób zauważyć, że akcja jest raczej uboga. Dwóch przyjaciół spotyka się w argentyńskim miasteczku po latach, w czasie których nie utrzymywali kontaktu - czyli takimi wielkimi przyjaciółmi znowu nie byli. Co innego sugerowałyby retrospekcje, kiedy jako chłopcy byli ze sobą dziwnie zżyci - do czasu rozstania, kiedy rodzice jednego z nich wyjechali do Brazylii. Skoro mamy gtm, to możemy liczyć na to, że stare uczucie powróci już w bardziej dorosłej formie (czyli analnej, powiedzmy to bez ogródek). I to mimo tego, że ów repatriant z Brazylii ma dziewczynę. Do czegokolwiek dojdzie - uprzedzam, że dziać się będzie niewiele. Fabułę dałoby się ująć wyczerpująco w jakichś pięciu zdaniach, a to co pozostaje to ulotny nastrój opowieści, który czasem się udziela, a czasem wcale. Twórcy byli ponad tymi banałami jak problem akceptacji syna geja lub choćby geja obywatela, bo tego w filmie nie ma. Po serialu Dzikie koty widzę, że to szersza moda. No cóż, trzeba przeczekać z zaciśniętymi szczękami.

Ryszard Legutko mnie rozsiusiał

Allahu broń, nie chodzi o to, że się brzydko z Legutką bawiłem, tylko że prawie się posiusiałem ze śmiechu, kiedy nadęty jak szeregowiec po grochówce Legutko oburzał się na Wielowieyską za używane przez nią określenia typu „dublerzy w Trybunale konstytucyjnym” lub „szarża polskiego rządu w Brukseli”. Bo kiedy parę lat temu Legutko określił pewnych licealistów „rozwydrzonymi i rozpuszczonymi przez rodziców smarkaczami”, zrobił to z klasą i zachowaniem pełnej kultury. Proszę się puknąć w makówkę.

piątek, 24 marca 2017

Donald Trump tłumaczy

Donald Trump ogłosił, że podejrzewa, że był podsłuchiwany przez służby specjalne, kiedy prezydentem był Obama. Skąd pan o tym wie, zapytał dziennikarz Fox News. Pozwoliłem sobie spolszczyć odpowiedź Trumpa.
Czytałem o tych rzeczach, przeczytałem - to chyba było w artykule z 20 stycznia w New York Times, gdzie pisali o podsłuchach. Był taki artykuł - dokładnie tak to określili, czytałem też inne rzeczy. Widziałem pańskiego przyjaciela Bretta Baiera dzień wcześniej, gdzie mówił o pewnych bardzo pewnych skomplikowanych rzeczach, które się dzieją, i o podsłuchach. Powiedziałem wtedy, wie pan, że dużo się mówi o podsłuchach. Widywałem wiele rzeczy, ale o większości z nich nie mogę mówić zanim będzie komisja, a już niedługo te rzeczy trafią przed komisję, poza tymi które już trafiły. To potencjalnie bardzo poważna sytuacja.
Coś mi to przypomina... No, tak, jest to klasyczny styl wypowiedzi prezydenta Wałęsy. [X]

wtorek, 14 marca 2017

Męskie szorty 3: Czas spełnienia

Kopia opisu z outfilm.pl.

W SZAFIE - Lloyd Eyre-Morgan, 18 min.
Jest rok 1986. Młody chłopak nie może pogodzić się z własną seksualnością. Chowając się w swojej szafie, przenosi się w czasie do współczesności i spotyka nastolatka, który mieszka w tym samym pokoju 30 lat później.

SLANG - Brian Fairbairn i Karl Eccleston, 6 min.

Londyn, rok 1962. Dwóch eleganckich nieznajomych zaczyna rozmawiać na ławce w parku. Używając zapomnianego dziś, gejowskiego slangu Polari rozmawiają o życiu, seksie i o tym jak czują się w społeczeństwie.

GODZINA „G” – Mitchell Marion, 11 min. Alex jest ratownikiem medycznym i podczas jednego z wezwań ratuje życie chłopakowi, który przedawkował GHB. Po godzinach chętnie bierze udział w seks-imprezach, na których zażywa się podobne środki. Sam jednak uważa, że umie zachować się odpowiedzialnie.


NOCNY STOLIK – Charlie Parham, 26 min. Dramat wyprodukowany przez Iana McKellena i Stephena Fry. Dwóch mężczyzn spotyka się ze sobą przez 3 kolejne noce – jeden jest młodym gejem, a drugi dojrzałym, żonatym facetem. Czy przez ten krótki intensywny romans nauczą się czegoś o sobie?


NOWY DZIEŃ – Simon Anderson, 10 min. Na weselu swojego brata młody Sam poznaje Nicka, z którym bardzo miło spędza czas. Rozmowa mężczyzn stopniowo się przedłuża. Nad ranem obaj wybierają się razem na małą, spontaniczną przejażdżkę.


SAUNA ŻYWYCH TRUPÓW – Tom Frederic, 20 min. Noc w gejowskiej saunie przeradza się w walkę o przetrwanie. Dwóch facetów musi pokonać swoje uprzedzenia i połączyć siły przeciw hordzie owiniętych w ręczniki zombie. Ta niezwykła gatunkowa mieszanka pokazuje, że sposób, w jaki traktujemy innych bardzo wpływa na rzeczywistość dookoła.


NA ROZDROŻU – Leon Lopez, 11 min. Liam nie potrafi otrząsnąć się po tragicznym wypadku. Pewnej nocy postanawia zrobić coś, czego może potem żałować. Krótka historia o tym, jak miłość i strata potrafią doprowadzić do szaleństwa.


ŚWIT – Jake Graf, 13 min. Kiedy nad miastem powoli wstaje dzień, dwoje zagubionych wyrzutków spotyka się przypadkiem w ciemności. Wraz ze wschodem słońca bohaterowie zaczynają patrzeć w przyszłość z większą nadzieją.


BUTIK – Kristen Bjorn, 18 min. Londyn, lata 70-te. Dwóch gentlemanów wchodzi do sklepu z męską odzieżą. Nie spodziewają się, że w środku czeka ich ekscytująca seksualna przygoda. Nagradzana filmowa fantazja erotyczna na temat sztruksu, skóry i ciasno opinających spodni.


Komentarz mój: co za szczęście, że nie żyjemy w latach sześćdziesiątych, kiedy seks homoseksualny w Wielkiej Brytanii był w kodeksie karnym (Slang). Co za szczęście, że nie żyjemy w latach siedemdziesiątych, bo ci wszyscy faceci modni według ówczesnych standardów wyglądają dzisiaj groteskowo (choć pewnie wtedy byliby super sexy, Butik). Jakie szczęście, że nie żyjemy w latach osiemdziesiątych, kiedy homofobia była standardem (W szafie). Na większość filmików reagowałem jak kotek z memu „Co ja pacze?”. Wyróżniłbym w tym zestawie Świt, bo to rzadkie, że trącąca poezją scenka potrafi mnie poruszyć. Ale czemu to jest „męski szort” - pojęcia nie posiadam.

Pięćdziesiąt twarzy Blacka czyli Fifty Shades of Black

Gostek w przerażająco zabawnej masce dziabie dorodne dziewczę w cycek, po czym wyciąga ostrze z nabitym na nie silikonowym implantem. Wiem, co wczoraj widziałaś - i cięcie na zdjęcie mikro fiutka kolegi, który siedzi obok. Przypominamy sobie typowy humor ze Strasznych filmów, przy czym nie zapominamy, że ten dowcip pasożytował na aktualnych kinowych hitach. To oczywiście jest też przypadek Blacka, który żeruje na innym znanym filmie, którego nie widziałem, ale nie żałuję. Dzięki temu ominęły mnie wrażenia z lektury, których doznała aktorka Koroniewska w czasie pracy nad audiobookiem. Jeden z komentujących Blacka zauważył uprzejmie, że „oryginał się kurwa chowa”, i nie jest to chyba kontrowersyjna opinia. Nazwisko głównego bohatera zobowiązuje, więc większość obsady jest ciemnoskóra, a sadystycznego kochasia gra Wayans, ów wiecznie naćpany Murzyn ze Strasznego filmu. Fabuła jest mniej więcej standardowa, niewinne dziewczę wpada w łapy miłośnika nietypowych akcesoriów erotycznych, więc sobie daruję szczegóły, oprócz dwóch. Black ma brata, który fujarą wymiata i strąca szkło z ławy - taki dość gówniany humor, który występuje również bardziej dosłownie, lecz w stosownych granicach. Inny moment, to jedna z tortur zadawanych pannie Hannie, która polega na czytaniu jej na głos Pięćdziesięciu twarzy Greya. Wychodzi na to, że rację miała Koroniewska.


PS. Warto nadmienić, że mamę Blacka zagrała subtelna aktorka Jane Seymour, której występ w komedii o pierdzeniu wydawał nam się jeszcze niedawno mniej rzeczywisty niż otwarcie przez minister Zalewską nowego gimnazjum imienia Lecha Wałęsy (pożyczone od Wróbla).

poniedziałek, 13 marca 2017

Cytat wart ocalenia

Zmarł Jan Żółtko. Sprzedam dwie rolki papy.

Według szmoncesu przytoczonego przez Orlińskiego tak wyglądały nekrologi w gazecie, która ogłosiła, że będzie je zamieszczać za darmo. Jak to się wiąże z twitterowym wymiękiem Saryusza - niniejszym przemilczam.

Niby słusznie, ale...

Słyszałem Dawkinsa komentującego bunt studentów przeciwko wystąpieniu kontrowersyjnej postaci na jednym z amerykańskich uniwersytetów. Jeśli nie ma wolności słowa na uniwersytecie, to gdzie ma być? - spytał retorycznie. Pamiętajmy, że niewiele dziś trzeba, by być kontrowersyjnym. Wystarczy na przykład twierdzić, że nie ma nierówności płac w zależności od płci, choć wielu zwolenników tezy o nierówności wyznaje jednocześnie pogląd, że płeć jest wyłącznie konstruktem społecznym, czyli fikcją. Jednocześnie wiem, że ten sam Dawkins ostro zwalcza lansowanie jako nauki teorii „inteligentnego projektu”. Drogi Richardzie, czy zwolennik tej pseudonauki ma prawo wystąpić na uniwersytecie? Nie mam pojęcia, co teraz odpowiedziałby Dawkins, ale na pewno zgodziłbym się z nim, że pseudonauki nie powinno być wśród uniwersyteckich kursów (mam na myśli uniwersytety „państwowe”). Lecz jeśli grupa studentów chciałaby zaprosić szarlatana na odczyt, to jestem za, ale z pewnym zastrzeżeniem: jeśli ktoś jest przeciw - ma prawo zorganizować odpowiedź w formie wykładu tuż po lub niedługo po. Jest to wyraz przesadnego optymizmu z mojej strony, bo jak nam mówi Kahneman, bardziej nas przekona pewny siebie idiota z dobrym make-upem niż mamroczący pod nosem specjalista rangi światowej. Niemniej taka powinna być zasada: akcja-reakcja. Piszę o tym z okazji takiej, że po Polsce krąży widmo antyaborcyjne w postaci Rebeki Kiessling, które próbuje występować na uniwersytetach na zaproszenie specyficznych kół studenckich. Nie zgadzamy się, by w murach uczelni sankcjonowano szarlatanerię i fundamentalizm - oświadczyli studenci UJ, czytam na gazeta.pl. Nota bene, chyba nie ci, którzy ją zaprosili? No i zbierają podpisy przeciwko. Protest jak protest, jak już pisałem, wolałbym, żeby zorganizowano wykład demaskujący Rebekę, ale z protestu tak naprawdę niewiele musi wynikać. Zacznie wynikać, jeśli pojawią się argumenty siły. Argument prawny użyty przez W Mordę Ciulis, mentalnego (w sensie angielskiego mental, che che) promotora Rebeki, jest już rodzajem przemocy. Drodzy studenci, jeśli W Mordę Ciulis rzeczywiście was pozwie do sądu za zniesławienie, zakładajcie zaraz konto na wspieram.to. Obiecuję hojną wpłatę.

En archē ēn ho Legos

Święty Jan by się nieco zdziwił, ale to nie mój problem. Oto urocza historia Dawida i Jonatana, przyszłego króla Żydów i syna króla Saula, który utracił łaskę Pana, zilustrowana klockami Lego. Załączam tendencyjnie wybrane obrazki.


Nie mogę się powstrzymać, więc zamieszczam jeszcze obrazek z Exodusu.

sobota, 11 marca 2017

Jak wygrać w warcaby (za każdym razem) czyli How to Win at Checkers (Every Time)

Ek, starszy brat głównego bohatera Oata, ma chłopaka Jaia, i, jak się wydaje, są szczęśliwi w związku, którego przesadnie nie ukrywają, przynajmniej nie przed ciotką Eka, która otoczyła braci opieką po śmierci ich ojca. Filmy o gejach dzielą się głównie na komedie romantyczne i filmy o dyskryminacji, z możliwym niepustym przecięciem. A tu proszę, żadnej dyskryminacji, ale też mało wesoło. Trudno cokolwiek powiedzieć o życiu gejów w Tajlandii, można przypuszczać, że źle nie mają, skoro transpłciowi młodzieńcy są rutynowo odsyłani sprzed oblicza wojskowej komisji rekrutacyjnej. Skoro rzecz nie jest o ciężkiej doli geja, to o czym? Można by rzec, że o społecznym rozwarstwieniu, które sprawia, że nawet jeśli dochodzi do związków takich jak Eka i Jaia, to ich relacja nie jest na tyle głęboka, żeby Jai z relatywnie zamożnej rodziny zainteresował się, czy i jak Ek zarabia na życie w klubie „Lovely”. Ciekawostką jest to, że powołanie do wojska - jeden z ważniejszych w fabule wątków - odbywa się drogą losowania. Przy czym można sobie zapewnić właściwy wynik, jeśli się opłaci lokalnego mafioza. Wszystko to oglądamy oczami około dziesięcioletniego Oata, który traumę z tamtych czasów przeżywa jeszcze jako dorosły. Najwidoczniej w Tajlandii nie mają grup wsparcia dla osób, których homoseksualni bliscy skończyli tragicznie.

niedziela, 5 marca 2017

Homoseksualiści na rentę

Agata Kowalska musi chyba odwołać randkę ze swoją dziewczyną, skoro prezes Kurski stwierdził, że to jest łamanie Konstytucji RP. Do radia zadzwonił pan Marcin, który objaśnił nam, że 95% Polaków uważa homoseksualizm za chorobę, a poza tym, czy radio naprawdę musi zatrudniać chorych ludzi? Może radia nie stać na zdrowych redaktorów, bo chorym można mniej płacić - zastanawia się Kowalska, a obecny w studiu Wojciech Dynarski zasugerował, że w takim razie Kowalska powinna być na nieustannym L4. Albo na rencie - dorzucił wydawca audycji. [X]

Przemysław Iwańczyk pyta

Z okazji zmiany ramówki w Tok FM postanowiono czar redaktora (dotychczas głównie sportowego) Iwańczyka rozdzielić na nowo powstałe audycje. Te nowe audycje to, jak słyszę, przeważnie rozmowy z aktorami, czyli ludźmi o wąskich kompetencjach obejmujących warsztat aktorski, ale z jakiegoś tajemniczego powodu chętnie wypowiadającymi się na tematy ogólne, o życiu, pożyciu i spożyciu, a robiącymi to mętnie, nieporadnie i z zadęciem (choć bywają wyjątki). Janda zabawna lub poruszająca na scenie nie jest Jandą trzeźwo komentującą aktualną sytuację społeczno-polityczną, ale to jej nie powstrzyma. Dodajmy do tego redaktora Iwańczyka z pytaniem w rodzaju: czy ludzie bardziej świadomi własnej egzystencji są zobowiązani objaśniać ją innym. Pomińmy protekcjonalizm tego pytania, za to zauważmy, że nie widać żadnej sensownej i interesującej na nie odpowiedzi. Zwłaszcza kiedy rozmówcą jest aktor, artysta przemawiający z duchowej stratosfery.