Strony

sobota, 4 lutego 2017

Amerykańska sielanka czyli American Pastoral

Rodzicu, którego serce raduje się na widok dzieciątka szczebiocącego paciorek, co zrobisz, jeśli wyrośnie ono na fana Behemota, który ubogaca się duchowo drąc Biblię na strzępy? A ty, szkolny chuderlaku, który podziwiasz gwiazdę licealnego boiska (bo przecież nigdy nikogo za piątkę z geografii) i wyobrażasz sobie jego przyszłe życiowe sukcesy, pociesz się, że po latach wcale nie chciałbyś się zamienić z nim miejscami. Tak oto spłyciłem i uprzystępniłem przesłanie filmu. Pozostają jeszcze szczegóły - i dobrze, bo to dzięki nim film ogląda się dobrze. Można rzec, że fabuła jest twórczą krzyżówką Juliety i Kevina. Ojciec jest drobnym fabrykantem, a jego córka - jak to w latach sześćdziesiątych - wyrasta na jakąś maoistowską marksistkę, której żaden z rodziców nie jest w stanie pomóc, chociaż bardzo by chcieli. W historię wpleciony jest świetny wątek młodocianej manipulatorki, której obcesowość chwilowo zwycięża nad konwenansami wcześniejszej dekady. Podsumowując, na wszelki wypadek lepiej nie mieć dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz