Strony

sobota, 26 marca 2016

Burning Blue

Szymborska kiedyś genialnie sparodiowała napisy wprowadzające do filmów historycznych. Mnie one też bawią, ale napisy zamykające również bywają  frapujące. Oglądasz sobie, widzu, półnormalny film o Eisensteinie, a na koniec czytasz, że władze w ZSRR szykanowały gejów. Film Quo vadis wyświetlany dzisiaj można by na przykład spointować stwierdzeniem:
Prześladowania chrześcijan nie ustały do dzisiaj. W wielu krajach rządy przeforsowały prawo do zawierania „małżeństw” dla osób prowadzących homoseksualny styl życia.
Film Burning Blue jest nieco zaskakujący, bo myślałem, że w SZA przeminęła moda na martyrologiczne filmy o gejach. Akcja jest osadzona w latach dziewięćdziesiątych, kiedy to Clinton próbował wymusić na armii elementarną akceptację dla osób homoseksualnych, co wbrew niemu doprowadziło do wprowadzenia zasady Don't ask, don't tell, która w praktyce była przykrywką dla kolejnego polowania na czarownice. To smutne zjawisko prześledzimy na przykładzie przyjaciół Daniela i Willa, z których jeden okaże się gejem. Są pilotami na lotniskowcu, snują wielkie plany na przyszłość, gdy tymczasem rusza śledztwo w sprawie wypadku jednego z kolegów pilotów. Prowadzący je agent niewiele w tej sprawie zdołał wyjaśnić, za to trafił na trop homoseksualnego skandalu, więc przy poparciu szefostwa zaczął temat drążyć. Jak Jasiowi wszystko kojarzyło się z dupą, tak jemu wszystkie poszlaki wskazywały na zorganizowaną grupę „miłośników wielofunkcyjnego odbytu” (że zacytuję profesora Rybińskiego, szorującego mózgiem po dnie internetowego ścieku). Twórcy próbują nas wzruszyć losem prześladowanych gejów w armii, po drodze chyba stwierdzili, że nie, to za mało, więc dowalili mocny akcent melodramatyczny. Byłoby całkiem nieźle, gdyby w tej melodramatyczności byli konsekwentni, zabrakło mi sceny śmierci jednego z kochanków, który broczy, podczas gdy drugi ociera mu twarz białą chusteczką. Bo tak działa medycyna w melodramatach - to też wiem od Szymborskiej.

PS. Zaciekawił mnie też inny wątek pseudo-medyczny, bowiem agent śledczy wywęszył hemoroidy u podejrzanych (wywęszył, cha cha). Tłumaczyli mu, że to typowe dla lotników wojskowych, którym z racji zawodu zdarzają się liczne przeciążenia. Dość wygodne jest takie wytłumaczenie, nieprawdaż, ale my już tam wiemy, skąd te hemoroidy. Po krótkiej kwerendzie ustaliłem, że hemoroidy raczej nijak się mają do seksu analnego w sensie kauzalnym (czyli anal nie owocuje hemoroidami, ani hemoroidy nie prowadzą do analu), za to rzeczywiście mogą utrudniać tego rodzaju kontakty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz