Strony

sobota, 5 grudnia 2015

Innego końca nie będzie?

Postanowiłem poważnie ograniczyć wpisy dotyczące polityki, bo zbyt wiele ich tu zamieściłem. Od czasu do czasu oczywiście znieważę prezydenta lub kogoś zacytuję, a na pewno będzie co cytować, bo ludzie nowego obozu władzy są uzdolnieni. Przedstawiciele ancien régime'u byli mniej kreatywni. Według Ziemkiewicza Ewa Kopacz powiedziała, że „nie ma zgody na ograniczanie demokracji tak długo, jak długo Platforma Obywatelska jest w opozycji”, ale to jest raczej wyssane z fiuta, więc się nie liczy. Od Wielowieyskiej wiem, że minister Morawiecki pytany o finansową podstawę działań rządu, która zapewni wprowadzenie obietnic przedwyborczych w życie, rzekł:
kluczowe jest dla mnie budowanie horyzontalnych mechanizmów koordynacji polityki gospodarczej.
Jest to myśl piękna, od siebie dodam, że nie tylko na budowanie mechanizmów horyzontalnych, lecz także na wzmacnianie podstawowych struktur i strategizację priorytetów należałoby położyć nacisk (gorąco polecam książkę, z której wziąłem te hasła). Nie wiem do jakiego stopnia można za członka obozu nowej władzy uznać Kornela Morawieckiego, ojca wspomnianego wyżej ministra, który z trybuny sejmowej oznajmił:
prawo jest ważną rzeczą, ale prawo to nie świętość… nad prawem jest dobro Narodu!
I jeszcze dostał oklaski? Tego rodzaju piękne myśli były fundamentem hitlerowskich Niemiec lub stalinowskiej Rosji. Morawiecki popisał się także podobno wzruszającą wizją nowej konstytucji, która zapewniłaby Polakom raj na ziemi. Większość tych szlachetnych postulatów jest już ujęta w obecnej konstytucji, ale to nic. Dość naiwny jest pogląd o cudownym i bezpośrednim wpływie konstytucji na życie obywateli. Konstytucja w PRL też była pełna wzniosłych zapisów, a podejrzewam, że w innych, bardziej krwawych reżimach nie było gorzej pod tym względem.

Obserwując działania obecnej większości parlamentarnej w sprawie Trybunału Konstytucyjnego nie dziwię się zbytnio. Kiedy Chirac objął rządy we Francji, na samym początku zadecydował o przeprowadzeniu podwodnych prób bomby atomowej na odległym atolu. Cały świat zatrząsł się z oburzenia, ale kto mu to pamiętał przy reelekcji parę lat później? Niepopularne posunięcia trzeba robić tuż po zdobyciu władzy. Naturalne jest teraz pytanie, czego mamy się spodziewać po serii wybryków? Spokojnych rządów przez cztery lata? Komedii lub tragedii? To się okaże, a sądząc po poprzedniej próbce rządów PiS-u stawiałbym na groteskę. Elementy groteskowe już mamy, skoro twarzą PiS-u w batalii o trybunał stał się poseł Piotrowicz, niegdysiejszy prokurator stanu wojennego. Ale mój ci on jest, czyli brzydko mu to wypominać, ale innym można (jak np. sędzi, która uniewinniła minister Gilowską w rządzie PiS-u od zarzutu agenturalności, ale niezbyt panegirycznie uzasadniła wyrok - bo jak jej to wypomniano, była córką peerelowskiego komunisty). Kto wie, być może nasza demokracja wytrzyma rządu PiS-u, a może nie. Może stanie się tak, jak w Piosence o końcu świata, będzie się działo na naszych oczach, a nawet tego nie zauważymy. I innego końca nie będzie. Lub jak w Inwazji jaszczurów, kiedy śmieszne gady się zalęgły na końcu świata, a gdy już opanowały cały, nadal nikt nie wiedział, w którym momencie już nie można było tego powstrzymać. Popadam w ton katastroficzny, ale tak naprawdę myślę, że w najbliższej przyszłości czeka nas Kraina Grzybów skrzyżowana z Muppet Show.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz