Strony

niedziela, 9 listopada 2014

Interstellar czyli Interstellar

Filmy sajens fikszyn to najczęściej znane nam tradycyjne gatunki filmowe przebrane w futurystyczny kostium, przez co mam na myśli skafander kosmonauty. W przypadku filmu o miłości powstają pewne komplikacje, bo jak tu się całować przez szybkę? Główny bohater to farmer Cooper, który - jak się prędko okazuje - nie jest takim zwykłym wyborcą Samoobrony, bo ongiś jakieś loty półkosmiczne wykonywał. Czasy się zmieniły, planeta Ziemia przestała być takim przyjaznym miejscem, zsyła na ludzi, a raczej ich uprawy, śnieć i inne gangreny, przetrzebiona ludzkość bardziej walczy o przetrwanie niż myśli o postępie. Za sprawą tajemniczego ducha (tak, tak, takiego, co robi „u-hu”, choć akurat nie w tym przypadku) Cooper trafia do tajnej bazy, i nie ma rady, leci w kosmos, aby uratować ludzkość, zresztą co tam ludzkość, syna i córkę trzeba ocalić. Problem w tym, że nie wiadomo, czy wróci, a jeśli wróci - to czy mu potomstwo nie umrze. Film ma prawie trzy godziny, ale wcale się nie dłuży, bo scenariusz obfituje w liczne atrakcje i zwroty akcji. Jest planeta o ciążeniu jeden koma trzy ziemskiego, na której wskutek efektów relatywistycznych jedna godzina oznacza siedem lat ziemskich. To, że wciska nam się taką bujdę na resorach. świadczy o tym, że teoria względności jeszcze nie zabłądziła pod strzechy. Poza tym mamy pocieszne roboty, potworną zdradę wywołaną potworną kosmiczną samotnością, wizytę w czarnej dziurze o wdzięcznej nazwie Gargantua i wyjaśnienie zagadki owych duchów (między innymi, rzecz jasna). Zabawne jest przeplatanie zdarzeń w kosmosie z akcją na Ziemi, jakby miały miejsce równocześnie. Dla niezorientowanych wyjaśnię, że pojęcie równoczesności zdarzeń w teorii względności jest sporą zagwozdką. Twórcy filmu świadomie nawiązują do Odysei kosmicznej, zwłaszcza w warstwie wizualnej, bo w sensie przynależności gatunkowej określiłbym film jako melodramat skutecznie szarpiący namiętnościami widza. Ale ze szczęśliwym zakończeniem, bo okazuje się, że rozwiązanie jednego równania ocali ludzkość. To oczywiście ściema, bo tylko miłość zbawi ludzkość, jako że ona jedna potrafi pokonać czas i grawitację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz