Tak:
Strony
▼
środa, 30 października 2013
poniedziałek, 28 października 2013
Najdoskonalszy dowód istnienia Boga
Dowodzenie, że istnieje Bóg, należy do sfery czystej rozrywki umysłowej, bo chyba nie ma na świecie człowieka, który został do Boga przekonany w taki sposób. Wśród znanych mi dowodów za najwyższe osiągnięcie uznaję ten autorstwa Anzelma, czyli dowód ontologiczny. Jest on dość prosty: skoro Bóg jest istotą najdoskonalszą, to musi istnieć, gdyż w przeciwnym razie nie byłby najdoskonalszy. Istotą tego rozumowania jest to, że najwyższa doskonałość pociąga za sobą istnienie. Niewątpliwy podziw budzi samo szafowanie pojęciem doskonałości, ale arcymistrzowskie jest ujęcie „istnienia” jako kategorii opisowej. Wczoraj zjadłem nieistniejący kotlet schabowy, najwyraźniej był daleki od doskonałości. Jeśli podoba nam się rozumowanie Anzelma, to poprzednie stwierdzenie powinno być uznane za całkiem sensowne. Nie widzę powodu, żeby nie uznać za Anzelmem, że istnieją wszystkie najdoskonalsze obiekty. Najdoskonalsza frytka, najdoskonalszy atom wodoru, najdoskonalszy dowód nieistnienia Boga. Jeśli o ten ostatni chodzi, nawet nie trzeba wiedzieć jak on brzmi, wystarczy, że istnieje. Musi być absolutnie przekonujący, bo inaczej nie byłby doskonały. Tak to jsme v prdeli, rzekłby wojak Szwejk. Ale na ratunek biegną już inni religijni myśliciele, którzy argumentują, że tak trywialna kategoria jak „istnienie” nie może być przykładana do wspaniałego Boga. Całe szczęście...
niedziela, 27 października 2013
Dialogi na cztery nogi
Dionizodoros: Bo powiedz mi, masz ty psa?
Ktezippos: I to bardzo złego.
Dionizodoros: A czy on ma szczenięta?
Ktezippos: Jeszcze jakie, takie same jak on.
Dionizodoros: Nieprawdaż, ojcem ich jest pies?
Ktezippos: A toż sam go widziałem, jak się dobierał do psicy.
Dionizodoros: No a czy nie twój jest pies?
Ktezippos: Tak jest.
Dionizodoros: No więc? Ojcem jest i twoim jest, zatem twoim ojcem jest pies i ty jesteś bratem szczeniątek. Czy nie tak?
[Platon, Eutydem]
Ktezippos: I to bardzo złego.
Dionizodoros: A czy on ma szczenięta?
Ktezippos: Jeszcze jakie, takie same jak on.
Dionizodoros: Nieprawdaż, ojcem ich jest pies?
Ktezippos: A toż sam go widziałem, jak się dobierał do psicy.
Dionizodoros: No a czy nie twój jest pies?
Ktezippos: Tak jest.
Dionizodoros: No więc? Ojcem jest i twoim jest, zatem twoim ojcem jest pies i ty jesteś bratem szczeniątek. Czy nie tak?
[Platon, Eutydem]
Pomocy, bo nie wiem, co czuć!
Niepokojące pytanie Marii Janion, Czy będziesz wiedział, co przeżyłeś?, niby to sztuczne i akademickie, nabiera dziwnej aktualności. Jeśli nie wiesz, co przeżyłeś, to może ktoś ci to wyjaśni. Ludzie są tego bardzo ciekawi, godzą się na płacenie ciężkiej kasy za kozetkę, przy której siedzi specjalista. Mnie przydałby się taki specjalista, który być może ukierunkowałby moje uczucia spowodowane tekstem „utwórz nowego posta” na stronie administracyjnej blogu ku większemu pożytkowi mojemu i ludzkości. Nie wiem, czy utworzenie tego wpisu stanowi krok w dobrą stronę. Może jednak lepiej pisać, niż utworzyć „nowego lista” z atrapą wąglika i wysłać go do polskiego oddziału google'a w odwecie za brak szacunku dla biernika. Wracając do uczuć i emocji, doznałem dzisiaj szoku i niesmaku (diagnoza własna, amatorska), kiedy w radiu Tok FM pani redaktor zwróciła się z pytaniem do osoby uczonej, a dotyczyło ono emocji, jakich doznawać mogą osoby, które ni z tego, ni z owego dowiadują się, że w ich mieszkaniu zameldowane są nieznane im osoby. Podobno zameldować się u kogoś jest dziecinnie łatwo, bo biura meldunkowe nie trudzą właścicieli mieszkań, aby potwierdzały osobiście zgodę na ten manewr. Uczona osoba zdążyła powiedzieć, że zdumienie, a ja zdążyłem przełączyć stację, której poziom osiągnął chwilowo dno Rowu Mariańskiego.
sobota, 26 października 2013
Why Are You Atheists So Angry? 99 Things That Piss Off the Godless (Greta Christina)
Chodzą po świecie tacy wściekli ludzie z pianą u ryja. Ateiści. Mają jedno marzenie - zatańczyć na grobie nieboszczki religii w Watykanie. Sam kiedyś słyszałem w radiu, że taki cel postawiła przed sobą Unia Demokratyczna, na grobie której można teraz tańczyć żałobną czaczę. Albo triumfalne mambo. Christina jest wściekła i pisze dlaczego. Ale - zastrzega - nie chodzi podirytowana cały czas, bo od czasu do czasu coś ją rozbawi, albo czymś się zachwyci i niekoniecznie będzie to jakieś prymitywne świętokradztwo. Co gorsza, Christina uważa nawet, że jest niezbywalnym prawem ludzi hołdować jakimkolwiek przesądom, o ile to nie stwarza realnego dla innych zagrożenia. Z kolei jej niezbywalnym prawem jest obnażanie nędzy tych przesądów. W ten sposób brutalnie wkracza w cudzą sferę świętości, co natychmiast przypomina mi Fronczewskiego, który nad grobem Holoubka opowiadał o kryzysie słowa przejawiającym się kwestionowaniem boskości Chrystusa. Bóg urojony! Jak tak można w ogóle mówić! Nędzę zabobonów poznaje się po tego rodzaju argumentacji odwołującej się do niepodważalnych autorytetów. Siłą tej książki jest konkret. Autorka znajduje 99 powodów, aby być wkurzoną. Mogłoby ich być i 150, ale gdzieś się trzeba zatrzymać. Wśród tych powodów mamy, co następuje.
- Pedofilia w Kościele katolickim. Pedofile zdarzają się w każdym środowisku. Mnie wydaje się słuszne podejrzenie, że w tym przypadku celibat sprzyja dewiacjom seksualnym, ale to nie jest główny problem. Jest nim za to instytucjonalna ochrona pedofilów, przenoszenie ich z parafii do parafii, zamiast oddawanie w ręce prokuratury. Dzisiaj w Polsce biskupi potrafią bezczelnie kłamać, że nie są zobowiązani zgłaszać przypadków pedofilii organom sprawiedliwości. Mam nadzieję, że się na tym przejadą.
- Obrzezanie, bardzo w Ameryce powszechne. Żadne badania medyczne nie potwierdzają pozytywnego wpływu obrzezania na życie mężczyzn, ale to nie ma znaczenia, bo przecież pasterze kóz w epoce brązu nie mogli się mylić.
- Brazylijscy lekarze, którzy wykonali aborcję u zgwałconej dziewięciolatki, zostali ekskomunikowani przez Kościół katolicki, ale jej ojczym gwałciciel - bynajmniej.
- Sprzeciw amerykańskich chrześcijan wobec projektu prawa nakładającego kary za znęcanie się nad gejami w szkołach. To jest pogwałcenie wolności religijnych, jak argumentują.
- Dziadkowie partnerki życiowej Christiny zadręczają się z powodu wnuczki, która wedle wszelkich oznak trafi po śmierci do piekła. Oni pójdą do nieba, a wnuczka nie, ale mimo to będą w niebie szczęśliwi - kto może, niech to pojmuje. Religia ponoć przynosi ukojenie? No właśnie.
- W Salt Lake City 40% bezdomnych nastolatków to geje. Zgadnijcie dlaczego.
- Według doktryny Kościoła katolickiego używanie prezerwatyw nawet w przypadku, kiedy jedno z małżonków ma AIDS, jest niewybaczalnym grzechem, który smuci Dzieciątko Jezus. A ono nie smuci się tym, że z tego powodu umierają ludzie w Afryce?
- Główny przekaz doktryny chrześcijańskiej jest taki: bóg objawił się na Ziemi w ludzkiej postaci, poświęcił siebie sobie samemu, aby odkupić grzechy popełnione przez innych ludzi i w ten sposób zbawić ludzkość od kary, którą sam dla niej zgotował (moje tłumaczenie). Bez komentarza.
- Dalajlama uważa, że seks dostarcza chwilowego zaspokojenia, ale jest destruktywny na dłuższą metę. Gejów, mówi, należy tolerować, choć seks homoseksualny jest „niepełny”, „niewłaściwy” i „niezgodny z etyką buddyjską”.
- Interpretowanie Biblii w tendencyjny sposób: słowa Jezusa o rychłym drugim przyjściu, które zwyczajnie nie nastąpiło, kiedy miało, to metafora, której literalne odczytywanie jest kardynalnym błędem. Za to słowa o piekle i potępienie gejów nie wymagają żadnej interpretacji.
- God is Imaginary.
- Why Won't God Heal Amputees.
- In Defense od Atheism: The Case Against Christianity, Judaism and Islam (Michel Onfray).
poniedziałek, 21 października 2013
CeZik zachęca do jedzenia antylop
Kiedyś Szymborską skrytykowano za to, że w Poczcie Literackiej znęca się nad młodymi pisarzami, a przecież oni są jak kiełkujące roślinki, na które trzeba chuchać i dmuchać. Ale nie ma lekko, żadnego chuchania, roślinki muszą być twarde już jako kiełki. Biedna Patty zaśpiewała swój Krzyk w TVN z playbacku, doczepili jej dwie niezdarne panny w charakterze akompaniamentu i wyszło, jak wyszło. A mogło wyjść lepiej, co pokazał nam CeZik, który do wizji dorobił bardziej adekwatny podkład muzyczny. „CeZiK szydzi z Patty” - piszą. E, tam, nie o Patty przecież chodzi, a idiotyczne pomysły promocyjne. Poniższa pieśń zachwyciła mnie swoim tekstem. Czy ty nie wiesz, że z antylopy przysmaki są dobre? I ta brzoza, klarowne nawiązanie do najbardziej mistycznych przeżyć sporej części naszego społeczeństwa.
Oko mówi
Słusznie mówi się o katotalitaryzmie, bo katotaliści rzeczywiście chcą władzy totalnej, chcą wszystko zdominować i wszystkim rządzić, wszystkich uszczęśliwić na siłę, czyli uczynić niewolnikami lub zakładnikami swojej ideologii. Bredzę tutaj trochę, ale zrzynam od najlepszych, bo przerobiłem nieco fragment wypowiedzi Oka [X], który jako przedstawiciel głoszącej miłość bliźniego Dobrej Nowiny, rzuca niewybredne bluzgi pod adresem tak zwanej ideologii gender. Na przykład, że owa ideologia usprawiedliwia Kołymę. Ktoś potem nieśmiało zauważy, że to przecież jest myślowy kał, co spotka się z odpowiedzią w stylu, że niszczy się w Polsce Kościół katolicki, depcze jego podstawowe prawa, w tym prawo do bezkarnego opowiadania bzdetów. „Odsuńcie rzeczywistość, a nie zrobicie nigdy nieudanego obrazu”? Rzeczywiście, w kategoriach estetycznych obraz, który maluje katolickie Oko Saurona, jest atrakcyjny. Za to jeśli chodzi o walory myślowe, to stwierdzam z radością, że rośnie grono moich współbraci, którzy czerpią pełnymi garściami z szamba, aby tak pozyskane brunatne perły myśli pokazywać z dumą światu. Wypada w tym gronie przywitać również Piotra Glińskiego, podobno profesora, który zauważył po nieodwołującym nikogo referendum w Warszawie: „To są standardy białoruskie, z tą różnicą, że jeszcze nie siedzimy w więzieniu, ale nie wiadomo, jak będzie za chwilę”.
Tutaj zachowuję na wszelki wypadek wywiad z Okiem.
Tutaj zachowuję na wszelki wypadek wywiad z Okiem.
piątek, 11 października 2013
Zgłaszam kandydatów do Nobla
Komitet pokojowej nagrody Nobla powinien sobie sam przyznać tę nagrodę, skoro przyznaje tę nagrodę instytucjom. Czym, jak nie działaniem wspierającym pokój na świecie, jest przyznawanie nagrody w znoju i to co rok. Oprócz tego do nagrody zgłaszam arcybiskupa Michalika za znaną wypowiedź o źródle pedofilii wśród księży:
Pokojowy Nobel dla Michalika jest hołdem wdzięczności za trafne zdiagnozowanie źródła napięć we współczesnym świecie. Poza tym to jeden ze słynniejszych obecnie Polaków. Innym bardzo naturalnym kandydatem do pokojowego Nobla jest Piotr Guział, burmistrz Ursynowa, inicjator referendum odwołującego HGW z funkcji prezydenta Warszawy. Sam zamiar doprowadzenia do koalicji PiS, SLD i Ruchu Palikota, pardon, Twojego Ruchu, zasługuje na każdego Nobla.
Wielu molestowań udałoby się uniknąć, gdyby relacje między rodzicami były zdrowe. Niewłaściwa postawa często wyzwala się, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, zagubi się i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga.Ktoś ciemny mógłby argumentować, że dziecko szuka agape, a znajduje erosa. Ale nie, dziecko jest podstępne i występne, dlatego słusznie rzecz ujmuje Faktoid.
Pokojowy Nobel dla Michalika jest hołdem wdzięczności za trafne zdiagnozowanie źródła napięć we współczesnym świecie. Poza tym to jeden ze słynniejszych obecnie Polaków. Innym bardzo naturalnym kandydatem do pokojowego Nobla jest Piotr Guział, burmistrz Ursynowa, inicjator referendum odwołującego HGW z funkcji prezydenta Warszawy. Sam zamiar doprowadzenia do koalicji PiS, SLD i Ruchu Palikota, pardon, Twojego Ruchu, zasługuje na każdego Nobla.
niedziela, 6 października 2013
Grawitacja czyli Gravity
Kiedy Bradbury pisał swoje świetne skądinąd opowiadanka z akcją osadzoną w kosmosie, była to wtedy czysta sajens-fikszyn. Od tych czasów część tych historyjek przestała być niesamowicie nieprawdopodobna, taki Kalejdoskop mógłby dzisiaj funkcjonować jako poetycki reportaż w stylu Kapuścińskiego (łącznie z przypisywaną temu ostatniemu skłonnością do podawania fantazji jako faktów). Eksperci zapewne stukaliby się w głowę rozważając różne niedociągnięcia scenariusza i naciąganie faktów w Grawitacji, czym przejęłyby się pryncypialne dzieci, ale my, dorośli, możemy odpuścić. Szczątki rosyjskiego satelity szpiegowskiego zmiecione nuklearnym uderzeniem zadają pogrom satelitom, bazom kosmicznym i teleskopom orbitalnym? Świetnie! Piękna katastrofa, pół świata bez fejsbuka, ale dla nas najważniejsze jest to, aby doktor Ryan wróciła cała i zdrowa na Ziemię. Cały film spoczywa na barkach jednej postaci, przeraźliwie samotnej i stęsknionej za grawitacją. Bo ile grawitację trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto ją utracił. Nawet Steczkowska w podobnych okolicznościach zrewidowałaby swój pogląd na grawitację.
sobota, 5 października 2013
Parada
Zobaczmy, jak tam mają geje w Serbii. Ano, nieciekawie, bo jak pokazuje film, nacjonaliści wskutek ustania wojen nie mogą swojej agresji kierować przeciw innym narodowościom, ale zawsze mają pedałów. Jeśli tendencje na zachodzie Europy stanowią jakiś wyznacznik, to ta naturalna - wydaje się - wrogość zaniknie, niektórzy prawicowi politycy poślubią swoich chłopaków i razem z żonatymi kolegami będą szerzyć hasła narodowe. Ale na to musimy zaczekać, bo na razie samo bycie jawnym gejem w Serbii wystarczy, aby zarobić solidnie w papę. Film opowiada o Limunie, zakochanym bandycie, który zostaje wmanewrowany przez ukochaną w zorganizowanie ochrony zapowiedzianej parady gejów. Ponieważ siły lokalne odmówiły współpracy, szuka pomocy wśród kolegów z czasów niedawnej wojny jugosłowiańskiej i to, co dziwne, z wrogich obozów, z Chorwacji, Kosowa i Bośni. Dziwnym trafem wojenna wrogość przerodziła się w nieco sentymentalną przyjaźń. I tak zawiązał się lekko komediowy sojusz grupy mocnych facetów z gejami, teraz czas ruszyć na paradę. Oj, nie zapowiada się to różowo, przyjdzie przelać krew za tęczowy sztandar.
czwartek, 3 października 2013
środa, 2 października 2013
Minister Bieńkowska mówi
Mówi na sześćset pięćdziesiątej inauguracji jednej z polskich uczelni. Chyba nie było tych inauguracji sześciuset pięćdziesięciu, bo policzone są absolutnie wszystkie lata od powstania akademii, a raczej nie było inauguracji choćby w czasie drugiej wojny. Pani minister rozwoju regionalnego i wytatuowana magister orientalistyki tejże uczelni roztoczyła przed zgromadzonymi gośćmi wizję rozwoju szkolnictwa wyższego, w ramach której przekonywała zebranych, że przyszedł czas na to, aby uniwersytety i przemysł podały sobie ręce. Nowy rządowy program finansowania uczelni wyższych zakłada kierowanie środków na wspieranie takich uścisków dłoni. Oczy mej duszy widzą te rzesze filozofów, polonistów, muzykologów i choćby orientalistów, którzy już cieszą się na wsparcie ich współpracy z przemysłem. Dodajmy pro memoria, że wśród zaproszonych gości znaleźli się emerytowany kardynał oraz regionalni posłowie i senatorowie z wyłączeniem Anny Grodzkiej.