Strony

środa, 5 listopada 2025

Uległość (Subservience)

Jak głosi znane laotańskie porzekadło, wystrzegaj się ludzi, którzy chcą cię uszczęśliwić. Nie przewidziano w nim istnienia robotów i sztucznej inteligencji, a przecież należałoby je także uwzględnić. Filmowy bohater Nick ma chorą na serce żonę i dwoje dzieci. Kiedy żona trafiła na dłużej do szpitala, na Nicka spadł ciężar opieki nad potomstwami, z których jedno, niemowlę jeszcze, zwane jest „utrapiątkiem”, zapewne z uwagi na płaczliwe usposobienie. Nick pracuje jako brygadzista na budowie, ale zarabia na tyle dobrze, że stać go było na sztuczną Alice, androidkę, która żadnej pracy się nie boi, a jej głównym celem jest uszczęśliwianie Nicka jako „głównego użytkownika”. Szkopuł w tym, że wizje cudzego szczęścia rozciągają się na szerokim spektrum, którego skrajność obejmuje euforię, jakiej doznawali w gułagach ludzie zesłani tam przez Stalina. Inna skrajność, pokazana w filmie, to zabawa organami, masaż członka i tym podobne, z czym Alice radzi sobie dobrze i to bez typowo ludzkich zahamowań. Film jest dość typowym dreszczowcem, z tymi głupkowatymi zwrotami akcji, kiedy wydaje się, że ktoś już został uśmiercony lub unicestwiony, a tu - siurpryza! - wstaje i ratuje kogoś w ostatniej chwili, ewentualnie nadal kogoś ściga z morderczym błyskiem w sztucznym oku. W roli głównej widzimy Morrone, słynnego amanta z 365 dni, który wypadł tu całkiem przyzwoicie. Jako ojcu dzieciom nie wypada mu niestety eksponować zanadto swojej imponującej sylwetki, ale zobaczymy ją w paru odsłonach ze szczególnym uwzględnieniem tatuażu przedstawiającego splecione węże na plecach (walczące o dostęp do jamki?).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz