Strony

środa, 29 listopada 2023

Końskie zaloty czyli Los agitadores

Ktoś w końcu na serio wziął tezę Kazi Szczuki o kibolach jako środowisku homoseksualnym spajanym poprzez ostro deklarowaną homofobię. Nie na serio, ale od bardzo długiego czasu ten motyw przewija się w produkcjach porno, gdzie jeden homofob posuwa konsensualnie drugiego, ale oczywiście żaden z nich nie jest gejem. Co miło ogląda się w wersji porno, niekoniecznie musi się sprawdzić w zwykłym filmie. Opowieść dotyczy grupy około dziesięciu latynoskich facetów przebywających w hacjendzie jednego z nich (raczej dzianego, bo to jakaś willa z basenem, choć znowu nie tak obszerna, by chłopaki mogły spać w pojedynkę. Jest alkohol i wygłupy, a kobiet mało, choć pojawiają się na chwilę i znikają. Te wygłupy stają się dość monotonne, bo niemal nieustannie sprowadzają się do parodiowania seksu homo, dla przykładu wiele śmiechu wywołuje opublikowanie w sieci zdjęcia śpiącego kolegi, któremu we śnie włożyli rękę do majtek drugiego. Czaicie, o co chodzi. Tymczasem żarty żartami, ale gdzieś w tam krzakach dochodzi do prawdziwej akcji. Łatwo odgadnąć, że się wyda i że będą konsekwencje - i to dość brutalne. W tym miejscu widzę pewien problem, bo chciałbym lepiej zrozumieć motywacje. Ale co stoi na przeszkodzie? - zapytacie. Po pierwsze, przestaję rozumieć ludzkie interakcje, jeśli w grę wchodzi naraz więcej niż sześć osób (plus to, że te interakcje polegają głównie na tym, o czym napisałem wyżej). Po drugie, jest za mało danych, żeby jednoznacznie zinterpretować finał. Czy chodzi o ciężką homofobię, czy o zranione, choć głęboko skrywane uczucia? Podejrzewam, że tego nie wiedziałby nawet Artur Baranowski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz