Strony

czwartek, 18 maja 2023

Eurowizja 2023

Ta edycja wydała mi się słabsza. W zeszłym roku doszło do zdarzenia niespodziewanego w moim życiu, bo pierwszy raz zagłosowałem esemesowo, co wiąże się z wydatkiem paru złotych. W tym roku żadna piosenka mnie do takiego szaleństwa nie popchnęła - co nie znaczy, że nie kibicowałem nikomu. Słabość tegorocznej Eurowizji wiązała się z tym, że była dużo mniej muzycznie zróżnicowana, a poza tym przeważała maniera krzykliwego śpiewu w stylu zwycięskiej Szwedki (co może jest bardziej subiektywnym odczuciem niż prawdą, ale kto się przejmuje prawdą?). Poziom wokalny był dość dobry, zdecydowanie powyżej możliwości naszej Blanki z jej sympatyczną, choć nieco infantylną piosenką. Podobno niemiecka bulwarówka zarzucała jej, że jest klonem Britney Spears i ma zbyt krótką sukienkę. Czy tę bulwarówkę redagują dziennikarze wykształceni u Rydzyka? Według standardów wczesnych lat sześćdziesiątych prawie wszyscy na dzisiejszej Eurowizji to wyuzdane kreatury wulgarnie eksponujące swoje ciała. Niestety sprawdziło się moje pierwsze odczucie, jakie miałem po wyborze Blanki w preselekcjach - ona przepadnie. Gdyby wygrał preferowany przez publikę Jann, to nie byłoby lepiej, bo latoć obrodziło w niedorostków, którzy przepadli już w półfinałach. Przez moment wydawało się, że jej występ jest popularny, na co wskazywały statystyki sieciowe, ale zawsze wtedy w tyle głowy perfidny głosik mi szepcze, że oglądali ją raczej dla beki. Nie przepadam za szwedzkim popem i nie rozumiem, czemu Måns zwyciężył ze swoją piosenką w 2015, ale przyznam uczciwie, że piosenka Szwedki Loreen była dużo lepsza od tamtej. Swoją drogą, jak ona sobie nie wykłuła oczu z tymi szponami - chyba ją Matka Boska miała pod opieką. Kibicowałem jednak Finowi Käärijä w idiotycznej scenicznej kreacji, który miał duże szanse na zwycięstwo. Piosenkę miał fajną, ale zepsutą w drugiej połowie, kiedy znienacka zaczęły się dziecinne rytmy. A teraz wypunktuję sobie uwagi na temat wybranych utworów (pomijam omówione wyżej i te, które można sobie darować):
  • Teya i Salena, Austriaczki z dowcipną piosenką „Who the Hell Is Edgar?”; okazuje się, że ma ona ciekawe przesłanie,
  • „Évidemment” to piosenka Kanadyjki La Zarry reprezentującej Francję - przyjemnie rytmiczna, a występ kaskaderski, bo dziewczyna stała na jakimś słupie,
  • „Break a Broken Heart” Andrew Lambrou (Cypr) - dość przeciętna, choć wokal dobry, a wspominam, bo to największe ciacho w tym roku,
  • „Eaea” Hiszpanki Blanki Palomy - dobre połączenie folku z popem, a to lubię,
  • „My Sister’s Crown” czeskiej Vesny - wpada w ucho, klimaty jakby ukraińskie czy słowiańskie,
  • „Promise” australijskiego Voyagera - dobry gitarowy kawałek z piękną solówą w wykonaniu kobiety,
  • „Because of You” Gustapha z Belgii - przyjemna, a wykonawca „jest członkiem społeczności LGBTQ+”, co było po nim widać, choć nie w wulgarny sposób (nb. ten inkluzywny język dzisiejszy ma urok urzędowej nowomowy - przypomina mi się skecz z Monthy Pythona, w którym facet dzwonił z prośbą o przyjęcie do grona homoseksualistów),
  • „Soarele și luna” Mołdawianina Pashy - wyróżnia się na tle, z dziwnym wokalem w rodzaju głośnego szeptu,
  • „Blood and Glitter” niemieckiego zespołu - zaszaleli w temacie strojów (na ich widok strwożone lechickie pacholęta zakrzyknęłyby: „Niemce!”), niby ostro grali, ale w gruncie rzeczy to był pop,
  • „Carpe Diem” słoweńskiego Joker Out - solidny rockowy kawałek,
  • „Mama šč!” Chorwatów Let 3 - największy odlot w niebezpieczne dla zdrowia psychicznego rejony; mnie się podobało, ale to jest bardziej kabaret niż muzyka na serio.
Jak co roku przyznaję nagrodę imienia Miecia Szcześniaka - otrzymuje ją Włoch. W tym roku biedny Cypr nie miał komu dać dwunastki, bo Grek odpadł w półfinale. Ukraina wysłała Afro-Ukraińca i wypadło blado, jakby na wszelki wypadek nie chcieli wygrać znowu. Dziewczę z Izraela chwaliło się, że dostało 12 punktów od Polski, co jest rodzajem triumfu po tym, jak w Holokauście zginęli członkowie jej rodziny. Wpisując się w narrację o „polskich obozach śmierci”, ładnie dziewczę realizuje hasło przewodnie Eurowizji: „United by Music”. Oczywiście przepraszam za te komentarze, ocaleli z Holokaustu są poza krytyką itd. Prezentacje wyników przez jury to zwykle nudy, ale podobnie jak w 2021 Islandczycy mieli super pomysł! (Link do 3:30 w relacji na jutubie. Nb. był to Hatari, który wystąpił na Eurowizji w 2019.) Prowadzący Graham Norton podsumował, że był to najwolniejszy striptiz, jaki widział w życiu, ale dowcip nie został przetłumaczony na polski w telewizji - za przeproszeniem - publicznej. Z odsuniętych w półfinałach najbardziej szkoda mi było reprezentacji San Marino.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz