Strony

niedziela, 19 marca 2023

Baron cygański (Opera Krakowska)

Każdy pozazdrościłby Barinkayowi, który wraca na odzyskane włości po ojcu, niesłusznie skonfiskowane za rzekomą kolaborację z Turkami. W pamięci bohaterów jest jeszcze świeży epizod osmańskiej inwazji na Wiedeń. No, ale to w końcu operetka, tu nie chodzi o wielką politykę, lecz o coś znacznie większego - o miłość. Gdzie mieszka miłość? W operetce! Życie Barinkaya to nieustające pasmo sukcesów i szczęśliwych zdarzeń, szybko przejrzał na oczy, że córka Żupana to lafirynda, a za to udawana inna miłość okazała się prawdziwa, niby była Cyganką, ale okazała się księżniczką z urodzenia. Razem znaleźli skarb, który ofiarowali cesarzowej na obronę kraju, po czym Barinkay na czele Cyganów ruszył na wojnę, z której wrócił jako bohater. Wojna jak wojna - straszna jest, a jej okropieństwo sprowadza się do jednej ręki na temblaku (bynajmniej nie Barinkaya). Nie wiemy do końca, jaka to dziejowa konieczność spowodowała, że dzielni Austriacy bronili swojego kraju walcząc w Hiszpanii, taki widać urok imperiów. Widzimy to i dzisiaj. Spektakl krakowski jest zacny, napisów nie ma (ani lektora Szołajskiego), więc diwa Socha mogła - jak dla mnie - śpiewać paragrafy kodeksu drogowego lub przepis na babę ganusz. Powiedzmy przy tym jasno: diwa Socha to zapewne najlepszy krakowski głos, więc mniejsza o to, co śpiewa. Wszyscy oczywiście znamy największy szlagier z operetki Straussa, czyli „Wielka sława to żart”. Refren jest muzycznie banalny, ale kuplety - już mniej. Gorsze jest to, że ten polski tekst urąga rozumowi, bo czemu nagle on śpiewa o sławie i złocie, które krąży z rąk do rąk? I czemu nie przechodzi przez moje? Wypytywałem kogo się dało, czy naprawdę życie księcia jest warte losu błazna? Jakoś nikt nie powiedział, że wolałby być błaznem. (Uczciwie przyznam, że nie pytałem, czy woleliby być Stańczykiem, czy Januszem Radziwiłłem.) Po wielkich mękach znalazłem tłumaczenie na angielski (niemiecki zalicza się do języków obcych, które są dla mnie obce). Zdaje się, że polskich tłumaczy poniosła fantazja. Nie tylko poniosła, zrzuciła ze grzbietu na glebę i jeszcze się na nich wypróżniła. (Żeby nie było za dużo negacenia: doceniam polski wtręt w postaci „szarlatana i zaklinacza wężów, dostawcy rogów zacnych mężów”, czego w tłumaczeniu angielskim nie znajdziemy - i zapewne w oryginale również.) Oto tłumaczenie angielskie (autor Geoffrey Dunn). Przy okazji, „prophesy”, czytaj „profesaj”, znaczy przepowiadać.
[Barinkay]
Since I was left an orphan lad
long trips around the world I’ve had;
the first when I was young and poor,
with a menagerie on tour.
From killer whale to chimpanzee,
the livestock fairly took to me.
The rhino stroked my cheek politely.
The rattlesnake would rattle brightly.
The lion rolled me in the sand,
the tiger shook me by the hand,
I hugged the bears if they were Polars,
I brushed the alligator’s molars;
and the elephant said a ballad
while he was mixing me a salad.

Ah! Why be timid and shy?
How can you prophesy
that you’re aiming too high
till you try, till you try?

[Chorus and Barinkay]
Why be timid and shy?
How can you prophesy
that you’re aiming too high
till you try, till you try?

[Barinkay]
I travelled widely after that
as mountebank and acrobat,
and always got a good result
when I attempted the occult.
My incantations called up hosts
of very well connected ghosts.
Fire-eating was my next employment.
I swallowed swords with much enjoyment;
I frolicked on the high trapeze,
I juggled with the greatest ease,
I somersaulted fifty yards,
I was superb in tricks with cards
which I performed with fine perception
and absolutely no deception.

Ah! Why be timid and shy?
How can you prophesy
that you’re aiming too high
till you try, till you try?

[Chorus and Barinkay]
Why be timid and shy
How can you prophesy
that you’re aiming too high
till you try, till you try?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz