Strony
▼
sobota, 31 grudnia 2022
Udław się czyli Choke
Jeśli zajrzycie do Dizni+ i pośród myszek Miki i piesków Pluto wypatrzycie film o seksoholiku, to zapewne nie oprzecie się pokusie. Przypomina mi to artystyczne zmagania Macieja Wojtyszki w jednym z teatrów TV, w którym bohaterowie toczą boje ze swoimi całkiem dorosłymi problemami pośród atakujących ich zewsząd Glusiów i Bromb. (Jeśli sobie to zmyśliłem, to chyba byłem dziwnym dzieckiem.) Wróćmy do Udław się. Główną postać Victora gra Sam Rockwell, bez charakteryzacji wyglądający na człowieka, po którym przemaszerowała Armia Czerwona. Seksoholizm nie jest chyba jego największym problemem, bo zdaje się, że więcej weltschmerzu doznaje w kontaktach z matką, przebywającą w placówce dla kobiet z demencją i innymi problemami. Matka ubolewa, że syn odwiedza ją tak rzadko, choć Victor bywa u niej często, ale starsza pani rozpoznaje w nim wiele osób, z wyjątkiem niego samego. Ponieważ fabuła jest zmyślona, pani Ida jest jeszcze całkiem dowcipna i rezolutna, co odbiega od moich doświadczeń z osobami umysłowo zaćmionymi. Ida chce powierzyć synowi pewną rodzinną tajemnicę, a dopiero dzięki przyjacielowi udało się ustalić, że została zapisana w pamiętniku, który Victor odnajduje, ale - fak, fak, fak! - został napisany po włosku, czyli w pierwszym języku Idy. Na szczęście świeżo poznana lekarka z ośrodka obiecała przeczytać i wyjawić sekret Victorowi. Tu zdecydowanie powinienem się zatrzymać ze streszczeniem fabuły, bo ów sekret to niezły fabularny wstrząs. A potem będą kolejne. A co ma do tego tytuł? To akurat nie jest wielkim spojlerem: popieprzony Victor zaspokaja swoją potrzebę bliskości, kiedy dławi się jedzeniem i jest ratowany przez przypadkowych ludzi. Zdaje się, że nie jest to symulacja. Ten motyw mógłby być spokojnie amputowany, bo reszta fabuły broni się bez niego. (Z opisów widzę, że mądrzejsi ode mnie widzą to inaczej, ale daruję sobie polemikę.) Film jest komedią, ale zasłużył na epitet „mroczna”, co znaczy, że powodów do szczerego śmiechu jest mało, za to wyskoki fantazji wskazują na spożycie przez twórców (a najbardziej Palahniuka, autora książki, której ekranizacją jest film) nielichych psychotropów. Jeden z wątków jest całkiem zgrabną metaforą tego, jak nie tylko pragniemy być oszukiwani, ale też sami chętnie uczestniczymy w kreacji oszustwa, o ile tylko go pożądamy. Czyli Gombrowicz pauperum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz