Strony

piątek, 30 grudnia 2022

Benedetta

Film wyszedł spod ręki Verhoevena, więc można zaryzykować i wzbudzić w sobie oczekiwania. Przyznam jednak, że nie miałem wysokich, bo w sumie cóż takiego ciekawego może być w opowieści o zakonnicy z wieku XVII? Legenda przetrwała do naszych czasów, więc musiał to być wtedy głośny skandal. Życie zakonne nieprzypadkowo rymuje się z „monotonne”, a mistrzostwo polega na tym, żeby w tej monotonii ujrzeć coś frapującego. Kiedy zakonnica Benedetta miewa wizje, w których spotyka przystojnego Jezusa, nikt specjalnie się tym nie przejmuje, ani nie próbuje nadać temu rozgłosu. Sytuacja staje się poważna, kiedy u Benedetty pojawią się stygmaty. Zmienia się jej pozycja w zakonie, ale nie wszystkie siostry przyjmą to spokojnie, gdyż wydał się lesbijski romans Benedetty. Od tej pory akcja nabiera tempa, w sprawę miesza się papieski nuncjusz, a sytuację komplikuje dżuma, która rozprzestrzeniła się w miastach północnych Włoch, choć szczęśliwie omija Pescię, siedzibę zakonu Benedetty, która tę łaskę przypisuje swojemu wstawiennictwu u Jezusa. Zobaczymy wiele okrucieństwa w wizjach Benedetty i również poza nimi. Także sporo bluźnierstwa, które na mnie nie działa, ale rozumiem, że tkliwe katolickie dusze mogą doznać pomięszania patrząc na naszą bohaterkę ocierającą się o nagiego Jezusa. Gdybym był nieco heteroseksualniejszy, to zapewne doznałbym wzwodu w paru momentach, kiedy Benedetta pokazuje swoje ciało, bo jest nieprzeciętnie urodziwą niewiastą. Twórcy filmu nie rozstrzygają, jak to było z tymi stygmatami. Wiele wskazuje na to, że Benedetta mogła sobie pomóc. Kwestia jej religijnej szczerości tym bardziej nie może być rozwiązana. W filmie są z rzadka momenty komiczne, jeden z nich na załączonym obrazku, na którym nuncjusz przytacza cytat z Carla Sagana. Temu ostatniemu posłużył on jako argument przeciw religii, a nuncjuszowi - w obronie stygmatyczki Benedetty. Zapamiętajmy to sobie zatem, przeciw stygmatykom trzeba mieć mocne argumenty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz