Strony

poniedziałek, 21 marca 2022

Status: Free czyli Статус: Свободен

Skoro z przekory oglądam filmy rosyjskie, postanowiłem zobaczyć coś z Daniłą Kozłowskim, którego pamiętamy z serialu o Wikingach. Daniła to ten przystojniak z charyzmą, który grał księcia Olega, a po angielsku mówił lepiej od wielu kolegów z obsady. Status: Free jest anonsowany jako komedia romantyczna, choć każdy, kto obejrzy, zgodzi się ze mną, że jeśli już - to nietypowa. W czasie występu stand-uper Nikita zauważył na sali Afinę, a potem do niej zagadał - i tak zostali parą. Nie jest do końca jasne, czemu Afina postanowiła zerwać z Nikitą, może nie spuszczał deski, albo kładł mleko na miejscu pasztetu? A może naprawdę chodziło o to, że znalazła sobie innego, fajniejszego faceta, do tego dentystę? Dobrze ponad pół filmu to żałosne, głupie i śmieszne próby odzyskania ukochanej, które Nikita urządza z kolegą Wadikiem (łącznie z pomówieniem dentysty o gejostwo). W końcówce jest nieco poważniej, tu udało się nawet wyrazić wartościową refleksję, ale musiałbym zbytnio zaspojlerować, żeby to omówić. Kozłowskij w roli głównej trochę szarżuje (w scenach rozpaczy też), ale w komedii to nawet wskazane, zwłaszcza że teksty i zagrania ma dobre, zresztą nie tylko on. W normalnym świecie życzylibyśmy mu kariery międzynarodowej, ale dziś mu to nie grozi. Super pomysłem było skomentowanie twarzy Nikity i Afiny zbliżających się do pocałunku ujęciem dwóch orbitalnych statków, które - jak się zdaje - właśnie mają połączyć się śluzami. To jest jakby najodważniejsza scena seksu w tym filmie, między obiektami w kosmosie, bo na ziemię rosyjską zstąpił duch i tam już nie ma seksu. Hitchcock też pokazywał jakieś pociągi wsuwające się w tunele, byle uniknąć golizny. Wzorce Rosjanie mają dobre, ale przeterminowane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz