Strony

sobota, 5 marca 2022

Jump, Darling

Mimo że estetyka drag queen mnie nie pociąga, jestem gotów przyznać, że coś w tym jest. Bywają przypadki niezaprzeczalnej charyzmy scenicznej, co regularnie zdarza się drag queenom. Czy blisko trzydziestoletni Fishy jest takim przypadkiem - ciężko mi tu wyrokować, ale scenariusz zakłada, że owszem. Kariera drag queen nie była dla niego pierwszoplanowa, chciał raczej zostać aktorem, ale to słabo wyszło, a kiedy jego partner wypomniał mu to o jeden raz za dużo, spakował manatki i wyjechał. Opcji nie miał wiele, więc zawitał w progi domu swej babki Margaret. Główny motyw to relacje wnuka z babką, wciąż umysłowo błyskotliwą, choć fizycznie już niedomagającą. Plan Fishy'ego był prosty, wpaść, wyciągnąć kasę, ewentualnie pożyczyć samochód i zwiać. Wszystko poszłoby jak z płatka, tyle że do tego trzeba by być dużo zimniejszą suką niż Fishy. W wątku pobocznym Fishy będzie próbował szczęścia z Zacharym, czarnoskórym jak jego porzucony partner (widocznie taki jest jego typ). Uda się to w tym sensie, że my, widzowie, będziemy mieli z tego więcej radości niż Fishy. Niezwykła jest postać Margaret, o czym zdołała przekonać i nas, i Fishy'ego, kiedy na niektóre jego postępki patrzy przez palce. Niezwykła, lecz również tragiczna, o czym nie da się dokładniej powiedzieć bez spojlerowania. W roli Margaret wystąpiła aktorka w wieku lat ponad dziewięćdziesięciu, co ze strony producentów było posunięciem szalenie ryzykownym. I rzeczywiście, Cloris Leachman zmarła całkiem niedługo po ukończeniu filmu (o jej śmierci wspominają w napisach końcowych). Dobrze, że zdążyła wystąpić w tak udanej kreacji. Na koniec zauważę, że to kolejna produkcja, w której seksualna odmienność dla nikogo nie jest problemem. Jeszcze dziesięć lat temu w typowym gtm-ie mama chłopca, który zostawił partnera, szukałaby dla niego fajnej kandydatki na żonę. Bo wiecie, bycie gejem to taka faza, z tego się wyrasta. Co zdolniejsi potrafią nawet wyrosnąć z heteroseksualizmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz