Strony
▼
czwartek, 13 stycznia 2022
Świnia czyli Pig
Kino nowego schematu? Może to dobre określenie. Mruk Robin mieszka w dziczy bez żadnych udogodnień, a najnowszą technologią w jego budzie jest kaseciak. Co tydzień odwiedza go Amir, który odbiera kolejny zbiór trufli, cieszących się popytem wśród restauratorów w pobliskim Portland. Towarzyszką Robina w poszukiwaniu trufli jest świnka, która, jak wiadomo, umie je wytropić w lesie. Musi to być zdolna bestia, dla której warto było napaść na Robina i ją uprowadzić. Odludek opuszcza las i udaje się na poszukiwania niegodziwców z pomocą Amira. W czasie tej eskapady Amir, a my razem z nim, ma możliwość poznania przeszłości Robina. Kolejne odsłony opadają w tempie flegmatycznego striptizu, ale opadną w zasadzie wszystkie. Schemat polega na tym, że pustelnik okazuje się geniuszem, który porzucił dawne życie po czym? Oczywiście, że po tragedii osobistej, ale w szczegóły nie wejdę. Jeśli obejrzało się pięć marveli, cztery romkomy i do tego parę niestrasznych horrorów, to Świnia będzie sprawiała wrażenie dzieła świeżego i oryginalnego. Na szczęście nie grozi nam, że takie filmy opanują kina i streamingi, bo szybko by nam spowszedniały. Oczywiście doceniamy Nicolasa Cage'a, który miał do niedawna gorszy okres, bo grywał nawet w chrześcijańskich szmirach. Z tezą o jakimś głębszym przekazie tej produkcji raczej bym polemizował. Nie oceniaj człowieka po pozorach czy coś w tym stylu? Cool story, bro, ale to niezbyt odkrywcze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz