Strony

piątek, 9 lipca 2021

Sapiens. Od zwierząt do bogów (Yuval Noah Harari)

Jak stykam się z czymś tak popularnym, to mam naturalny odruch niechęci, bo Zenek i Coelho. Przełamałem się i przekonałem się. Harari pisze o fascynujących ideach w sposób bardzo przystępny, nie używając wielorakich -izmów, które mógłby czerpać z tekstów filozoficznych, przy czym nie traci głębi przekazu. Super klarowny jest jego opis subiektywnego, obiektywnego i intersubiektywnego, pojęć może nie z najwyższej filozoficznej półki, ale mogących mieszać w głowie bez odpowiedniego wprowadzenia. Główny temat to trzy rewolucje w historii ludzkości: poznawcza, rolnicza i naukowa. Pierwsza polega na wynalezieniu narzędzi, języka i współpracy, która przez tysiące lat pozwoliła żyć ludziom w gromadach łowców-zbieraczy. Kolejna pozwoliła stworzyć cywilizacje i pierwsze mity, które je scalały (głównie religijne, choć nie zawsze, bo mit Rzymu raczej taki nie był). Koszt tej rewolucji był taki, że powstały klasy próżniacze pasożytujące na ciężko pracujących i źle odżywionych rolnikach - system nie do utrzymania bez mitu. Trzecia jest nam dobrze znana i zwrócona przeciw mitom, które źle znoszą krytyczne myślenie i postawę otwartą na zmianę przekonań pod wpływem nowych obserwacji i ustaleń. (Dygresja: oczywiście, że mit chrześcijański dzisiaj jest zupełnie inny niż sto czy dwieście lat temu, ale jego przemiany przypominają raczej premiera Cyrankiewicza z czasów słusznie minionych. Zapytany o to, czy w Polsce mamy demokrację, skoro przez tak wiele lat nie doszło do zmiany premiera, odpowiedział: „Co takiego? Mówicie, że ja się nie zmieniam?”.) Mity nie umarły, autor przekonuje nas, że nadal je wyznajemy, tyle że ich nie dostrzegamy, jak nie widzimy powietrza, którym oddychamy. Nie chodzi tylko o te stare i niezbyt mądre religie, lecz o podstawy naszego systemu społecznego. Mitem jest pieniądz, czyli kawałek papieru, a obecnie raczej zapis elektroniczny w systemie komputerowym. Jeśli prawdą jest, że elektromagnetyczny impuls ze Słońca może wyczyścić nasze dyski, to nieopisany chaos w niedalekiej przyszłości jest całkiem realny. Mitem jest system bankowy, w którym mniej więcej tylko dziesiąta część depozytów ma realne pokrycie, co autor ilustruje za pomocą świetnej anegdotki. Mitem jest Peugeot, zob. [455] poniżej. Mitem jest sprawiedliwość, która działa przez system sądów. Tak rozumiana sprawiedliwość powoli staje się mitem w Polsce, mitem drugiego rodzaju - obserwacja moja. Współczesny mit indywidualizmu, którego nie będę precyzował, wcale nie był wyznawany w dawnych czasach, kiedy nawet w najzamożniejszych dworach królewicze nie mieli swojej osobnej komnaty, a ma takową prawie każdy dzisiejszy nastolatek z pierwszego świata. Swoją drogą, ten mit sprzeczny jest z innym - bohatera, który poświęca się dla drugiej osoby, grupy, kraju czy ogółu. Jak zauważa autor, godzenie sprzeczności jest specjalnością ludzkiej umysłowości, zob. [2851] poniżej. Sapiens nie jest w żadnym wypadku wykładem historii człowieka, a raczej opowieścią o zmieniających się ideach, które ludźmi kierowały dawniej i dzisiaj, z mnóstwem znakomitych przykładów zaczerpniętych z historii, literatury, życia i fantazji autora. Dziwne to, ale od czasu do czasu należy przyznać opinii publicznej, że lansuje rzeczy wartościowe, jak pisarstwo Hararego.

[26]
Około 13,5 miliarda lat temu nastąpił tak zwany Wielki Wybuch, który dał początek materii, energii, czasowi i przestrzeni.
Nie, a raczej prawie na pewno nie. Wtedy zaistniał ten wszechświat, który znamy. Wątpię, żeby fizycy zgodzili się ze stwierdzeniem o kreacji ex nihilo.

[455]
Ludzie nie mają problemów z przyjęciem do wiadomości, że „ludzie pierwotni” cementowali porządek społeczny, wierząc w duchy i demony oraz zbierając się przy każdej pełni księżyca na tańce wokół ogniska. Nie dostrzegamy natomiast, że nasze współczesne instytucje funkcjonują na dokładnie takiej samej zasadzie. Weźmy na przykład świat korporacji. Dzisiejsi biznesmeni i prawnicy są w zasadzie potężnymi magami. Zasadnicza różnica między nimi a plemiennymi szamanami jest taka, że współcześni prawnicy opowiadają daleko dziwniejsze historie. Dobrym tego przykładem jest legenda o Peugeocie.
Jesteśmy tak zanurzeni w naszym świecie, że wiele z dzisiejszych praktyk naszego życia, tak indywidualnego, jak społecznego, przyjmujemy jako oczywiste, choć są kwestią pewnej umowy. Taką fikcją jest kawałek papieru, któremu nadaliśmy wartość i nazywamy pieniądzem. Kiedyś tę rolę pełniły muszle kauri lub kawałki złota, a wartość, którą w nich widzieliśmy też była lub jest czysto umowna. Aztekowie znali złoto, ale nie mogli zrazu pojąć, czemu to Hiszpanie tak go pożądają. A Peugeot? To nie człowiek, nie grupa ludzi, nie konkretna fabryka, ale pewna idea zwana marką. Czyli znowu coś całkiem umownego. Można sobie wyobrazić świat alternatywny, w którym żadnego Peugeota nie ma. I nawet nie musiałoby być cokolwiek w zamian.

[857]
Nastanie rolnictwa i przemysłu stworzyło parasol ochronny osobnikom o niskiej inteligencji. Pracując w charakterze nosiwody albo przy linii montażowej, można było przetrwać i przekazywać swoje kiepskie geny kolejnym pokoleniom.

[1007]
Widoczne tu odciski dłoni powstały przed 9 tys. lat w Jaskini Dłoni (Cueva de las Manos) w Argentynie. Można odnieść wrażenie, że zmarli przed wiekami ludzie wyciągają ku nam dłonie ze skalnej ściany. To jeden z najbardziej poruszających zabytków pradawnego świata zbieraczy-łowców – nikt jednak nie wie, jakie jest jego znaczenie.
[1367]
Rewolucja agrarna była największym oszustwem historii.
   Kto ponosi za to winę? Nie królowie, kapłani czy kupcy. Winowajcami było kilka gatunków roślin, jak pszenica, ryż czy ziemniaki. To owe rośliny udomowiły homo sapiens, a nie vice versa.

Logika trochę pokrętna, choć zależy od punktu widzenia. Łowcy-zbieracze nie musieli pracować tak ciężko jak rolnicy. Ludzie żyjący z upraw odżywiali się dużo gorzej, za to byli w stanie wykarmić więcej osób - i w ten sposób dorobiliśmy się dzisiejszych społeczeństw, z których jesteśmy tacy dumni. Czy można było to osiągnąć inną drogą? Odkryć zimną fuzję przed rolnictwem?

[1511]
Jednym z nielicznych żelaznych praw historii jest to, że luksus przeważnie staje się koniecznością i rodzi nowe obowiązki.
Jak się niedawno dowiedziałem, porządny właściciel auta czyści felgi K2 Rotonem. A potem spryskuje opony sprejem K2 Bold, aby uzyskać ton zmysłowej czerni.

[1818]
§ 198. Jeśli oko muśkenowi wybił lub kość muśkena złamał, 1 minę srebra zapłaci.
Tak rzecze kodeks Hammurabiego. Z dalszego kontekstu można domyślić się, czym lub kim jest muśken. Życzę dobrej zabawy w rozgryzaniu.

[1858]
Zarówno kodeks Hammurabiego, jak i amerykańska Deklaracja niepodległości utrzymują, że wykładają uniwersalne i niezmienne zasady sprawiedliwości, tyle że według Amerykanów wszyscy ludzie są równi, a według Babilończyków ludzie na pewno równi nie są. Ktoś musiał się pomylić.
Moją nieomylna babka powinna rozsądzić tę kwestię.

[2248]
W mózgu wszystkie dane są ze sobą powiązane na zasadzie luźnych skojarzeń. Kiedy udaję się z małżonką podpisać umowę o kredyt hipoteczny na zakup nowego domu, przypominam sobie o naszym pierwszym mieszkaniu, co nasuwa wspomnienie naszego miesiąca miodowego w Nowym Orleanie, co przywodzi mi na myśl aligatory, które stawiają mi przed oczami smoki, które kojarzą mi się z Pierścieniem Nibelunga, i nagle łapię się na tym, że ku konsternacji pracownika banku nucę sobie pod nosem motyw przewodni z Zygfryda.
W księgowości rzeczywiście nie ma tej fantazji. O ile mi wiadomo, Harari jest gejem, więc nie podejrzewam go o to, aby miał małżonkę. Angielskie spouse jest płciowo neutralne, a my w polszczyźnie musimy jeszcze nad tym popracować.

[2483]
Clennon King, czarny student, który w 1958 roku ubiegał się o przyjęcie na Uniwersytet Missisipi, został zamknięty w szpitalu psychiatrycznym. Prowadzący jego sprawę sędzia orzekł, że czarnoskóry uważający, że może dostać się na uniwersytet, musi być niepoczytalny.

[2568]
W rzeczywistości nasze pojęcia „naturalnego” i „nienaturalnego” nie wywodzą się z biologii, ale z teologii chrześcijańskiej. W ujęciu teologicznym „naturalny” znaczy „zgodny z intencjami Boga, który stworzył naturę”. (...) Wciąż posługujemy się ustami w tym celu [przyswajania pokarmu - G.], ale służą nam one także do całowania, mówienia bądź, jak w wypadku Rambo, wyszarpywania zawleczek z granatów ręcznych.

[2851]
(...) rozdźwięk w naszych myślach, ideach i wartościach zmusza nas do przemyśleń, przewartościowań i krytycznego spojrzenia. Spójność i zgodność to domena mało lotnych umysłów.
W takim razie umysły potrafiące zracjonalizować religijne bzdury zaliczają się do największych geniuszy. Ciekawe, że ludzie chcą być spójni i zgodni i rzadko kiedy stwierdzają, że sprzeczność w ich poglądach świadczy o głębi ich spojrzenia na świat.

[2895]
Bezużytecznego, żółtego metalu pożądali nawet najbardziej nieprzejednani wrogowie.
Cortés pytany przez Azteków, dlaczego tak pożąda złota, miał odpowiedzieć: „Ponieważ ja i moi towarzysze dotknięci jesteśmy chorobą serca, którą można leczyć tylko złotem”.

[3697]
Fundamentalna intuicja politeizmu, która odróżnia go od monoteizmu, głosi, że najwyższa siła rządząca światem jest pozbawiona indywidualnych interesów i preferencji i dlatego nie przejmuje się przyziemnymi pragnieniami, troskami i zmartwieniami ludzi. Nie ma sensu prosić tej mocy o wojenne zwycięstwo, zdrowie czy deszcz, ponieważ z jej wszechogarniającego punktu widzenia jest wszystko jedno, czy jakieś królestwo wygra, czy przegra, czy jakieś miasto będzie kwitnąć, czy podupadnie, czy jakiś człowiek wyzdrowieje, czy umrze. Grecy nie tracili energii na składanie ofiar Losowi, Hindusi nie wznosili świątyń ku czci atmana.
Też zdarzyło mi się poczynić uwagę, że mniemana wyższość monoteizmu jest uroszczeniem monoteistów. Tymczasem w politeizm wpisana jest tolerancja dla innych wierzeń, co najlepiej było widać w przedchrześcijańskim Rzymie, zob. następny cytat. Zaryzykuję również twierdzenie, że nie ma terroryzmu hinduistycznego, choć niewątpliwie zdarzają się brutalne zajścia na tle religijnym z udziałem wyznawców hinduizmu.

[3718]
(...) przez trzy stulecia politeistyczni Rzymianie zabili co najwyżej kilka tysięcy chrześcijan. Z kolei na przestrzeni kolejnych 1500 lat chrześcijanie wymordowali miliony innych chrześcijan w obronie nieznacznie odmiennych wykładni religii miłości i współczucia.
(...)
Podczas tej masakry, zwanej „nocą Świętego Bartłomieja”, w niespełna 24 godziny wymordowano między 5 a 10 tysięcy protestantów. Kiedy rezydujący w Rzymie namiestnik Chrystusa otrzymał wieści z Francji, był tak uradowany, że odprawił dziękczynne nabożeństwo i zlecił Giorgio Vasariemu udekorowanie jednej z komnat Watykanu freskiem przedstawiającym rzeź (pomieszczenie to obecnie nie jest udostępniane zwiedzającym). W ciągu 24 godzin więcej chrześcijan zginęło z ręki swoich współwyznawców niż z ręki cesarstwa rzymskiego w całej jego historii.


[4415]
Warto zwrócić uwagę na to, czego ci dwaj duchowni nie zrobili. Nie modlili się do Boga o to, by objawił im odpowiedź. Nie poszukiwali odpowiedzi w Piśmie Świętym ani w dziełach dawnych teologów.
Mowa o Websterze i Wallace'ie, twórcach pierwszej kasy emerytalnej dla wdów po duchownych. Musieli oni odpowiedzieć na pytanie, jaka powinna być wysokość składki, aby stworzyć samofinansujący się system, który obejmie wszystkich duchownych i nie obciąży ich finansowo. Tak powstała matematyka aktuarialna.

[4963]
„Nie wierzcie w ani jedno słowo tych ludzi. Przybyli tu, by zabrać wam waszą ziemię”.
Według legendy, to wiadomość od Indianina do duchów na Księżycu, a mieli im ją przekazać Armstrong i Aldrin, którzy nauczyli się jej w oryginalnym języku z początku nie wiedząc, co ona znaczy.

[5071]
W ciągu 20 lat [od przybycia Hiszpanów - G.] niemal cała populacja Karaibów została wytrzebiona. W ich miejsce hiszpańscy kolonizatorzy zaczęli sprowadzać afrykańskich niewolników.
   Ów akt ludobójstwa rozegrał się na samym progu imperium Azteków, a mimo to kiedy Cortés wylądował na wschodnim wybrzeżu imperium, Aztekowie nic o tym nie wiedzieli.


[5685, imperium w służbie kapitalizmu w czasach wojen opiumowych]
(...) w 1840 roku Wielka Brytania wypowiedziała Chinom wojnę w obronie „wolnego handlu”, odnosząc łatwe zwycięstwo. Nadmiernie pewni siebie Chińczycy nie mieli szans w starciu z siłami brytyjskimi wyposażonymi w nową cudowną broń – parowce, ciężką artylerię, rakiety i szybkostrzelne karabiny. W kończącym konflikt traktacie pokojowym Chiny zobowiązały się do tolerowania działalności brytyjskich handlarzy opium i zrekompensowania im strat za przeprowadzone przez chińską policję konfiskaty. Ponadto Brytyjczycy uzyskali kontrolę nad Hongkongiem, który uczynili bezpieczną bazą handlu narkotykami (port ten pozostał w ich władaniu do 1997 roku).

[5705]
Po kilkusetletniej niewoli Grecja znów była wolna. Wolność ta obarczona była jednak kolosalnym długiem, którego dopiero co wyzwolony kraj nie miał jak spłacać. Przez całe dekady grecka gospodarka była zdana na łaskę i niełaskę brytyjskich wierzycieli.
Imperium brytyjskie zainterweniowało militarnie przeciw Turcji w obronie wartości obligacji przyszłego państwa greckiego.

[5754, ubogaćmy się językowo]
peonaż
Na nasze pieniądze: pańszczyzna w krajach Ameryki Łacińskiej (po kolonizacji). Kolejny przykład oderwania kapitalizmu od etyki. Chwilę potem autor pisze o transatlantyckim handlu niewolnikami: Ten haniebny proceder był wynikiem działania niczym nieograniczonych sił rynku, a nie tyrańskich królów czy ideologów rasizmu.

[5949]
Przez całe dekady aluminium było droższe od złota. W latach 60. [XIX] stulecia cesarz Francuzów Napoleon III zarządził, aby jego najznakomitszym gościom podano aluminiowe sztućce. Pośledniejsi biesiadnicy musieli zadowolić się złotymi nożami i widelcami. Jednak pod koniec XIX wieku chemicy odkryli sposób na pozyskiwanie pokaźnych ilości taniego aluminium, a w chwili obecnej światowa produkcja tego metalu sięga 30 milionów ton rocznie. Napoleon III byłby wielce zdziwiony, gdyby dowiedział się, że potomkowie jego poddanych taniej, aluminiowej folii jednorazowego użytku używają do pakowania kanapek i resztek ze stołu.

[5962]
Co to w ogóle jest karboksyaldehyd hydroksyizoheksylo-3-cykloheksenowy?

[6361]
Kiedy pieczemy ciasto z mąki, oleju i cukru, które leżały w spiżarni przez ostatnie dwa lata, nie oznacza to, że ciasto ma dwa lata.
Metafora pokazująca absurd państwowej propagandy irackiej, która w Iraku, czyli państwie o sztucznie wyznaczonych granicach, widziała kontynuację starożytnych potęg. Rzecz jasna, Irak jest tylko jednym z wielu przykładów.

[6847]
Ukazana przez Huxleya wizja przyszłości jest o wiele bardziej niepokojąca niż Rok 1984 Orwella. Świat Huxleya większości czytelników jawi się jako potworny, lecz trudno wyjaśnić dlaczego. Wszyscy są stale szczęśliwi – czy może w tym być coś złego?
Uważałem tak samo, zanim jeszcze przeczytałem o tym u Harariego. Z drugiej strony, gdyby zapytać przeciętnego człowieka, do którego z tych dwóch światów chciałby trafić (gdyby nie miał innego wyboru), to chyba jednak świat Huxleya byłby bardziej popularny.

[6995]
Budda zalecał, byśmy odpuścili sobie pogoń za zewnętrznymi dokonaniami, a przede wszystkim pogoń za wewnętrznymi uczuciami.
Przepraszam wszystkich buddystów, ale czy na tym naprawdę ma polegać szczęście? Na wyparciu się wszystkiego, co jest tak nierozerwalnie ludzkie? Czy spełnienie w życiu można osiągnąć tylko będąc emocjonalnym kastratem pogrążonym w medytacji? Toż to jak bycie gejem w katolicyzmie: bądź nim, ale broń boże nie rób niczego, co wiąże się z byciem gejem (choć obiektywnie nikogo tym nie krzywdzisz). Inna sprawa: wyobraźmy sobie świat ludzi, którzy naprawdę wcielają w życie te ideały. Nie możecie, jak ja? Bo takiego świata nie było, nie ma i nie będzie. To bynajmniej nie znaczy, że zdrowa doza postawy buddyjskiej, czyli dystans do siebie, do życia, a zwłaszcza do zaspokajania wmówionych nam potrzeb, jest bezwartościowa.

[7262]
Science fiction rzadko kiedy opisuje taką przyszłość, ponieważ precyzyjny opis z definicji byłby dla nas niezrozumiały. Kręcić film opowiadający o życiu supercyborga to tak, jak inscenizować Hamleta dla neandertalskiej widowni.
Według autora prawdopodobna jest przyszłość, kiedy ludzi zastąpią cyborgi, drastycznie różne od dzisiejszych ludzi (nb. jak my różnimy się od choćby ludzi wieku XVIII). Nasunęło mi to skojarzenie z książką Stapledona, Ostatni i pierwsi ludzie, i tak odkryłem, że całkiem niedawno wydano ją po polsku!

[7308]
Lecz wielkie debaty historii są o tyle istotne, że przynajmniej pierwsze pokolenie tych bogów będzie ukształtowane przez idee kulturowe swoich ludzkich twórców.
Nieco optymistyczne jest założenie, że ludzkość stworzy tych bogów zanim zginie (lub w wariancie mniej pesymistycznym - zdegeneruje się).

[7342]
Dysponujemy niespotykaną dotąd potęgą, ale nie mamy pojęcia, co z nią zrobić. Co gorsza, wydaje się, że ludzie są bardziej nieodpowiedzialni niż kiedykolwiek wcześniej. Własnym przemysłem wybiwszy się na bogów, kierujemy się wyłącznie swoją wolą. W rezultacie siejemy spustoszenie pośród naszych zwierzęcych kuzynów i w otaczającym nas ekosystemie, poszukując jedynie własnej wygody i przyjemności, lecz nigdy nie znajdując satysfakcji.
   Czy jest coś bardziej niebezpiecznego niż niezadowoleni i nieodpowiedzialni bogowie, którzy nie wiedzą, czego chcą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz