Strony
▼
wtorek, 22 czerwca 2021
Incognito (Tibor Noé Kiss)
Czytając książkę uświadomiłem sobie, że niezwykle ważny jest w niej rodzaj gramatyczny, bowiem postać główna czasem mówi o sobie jako o mężczyźnie, by chwilę potem mówić jako kobieta. Zadałem sobie pytanie: czy w węgierskim oryginale też tak było? Pytanie niebanalne, bo nic nie wiem o węgierskim. W trakcie internetowego śledztwa ustaliłem, że węgierski jest dużo dziwniejszy niż byśmy sobie mogli to wyobrazić naszymi indoeuropejskimi umysłami. Znalazłem nawet refleksję na pewnym blogu, którego autor z przekąsem zauważa, że węgierski jest tak płciowo neutralny, jak to możliwe - a jednak nie można Węgrom zarzucić wielkiej tolerancji wobec osób transseksualnych (szpileczka w pupę licznych bojowników o zaimki). W posłowiu tłumacz Daniel Warmuz bardzo kompetentnie wyjaśnia swoje manipulacje z rodzajem gramatycznym, a gdybym o tym wiedział zawczasu, to bym nie szukał. Bohater książki nazywa się jak jej autor, więc zgadujemy, że czytamy spowiedź. Początkowo rzecz zakrawa na powieść o dojrzewaniu, aż tu znienacka dostajemy łopatą po mózgu, kiedy okazuje się, że Tibor zakłada sukienkę i makijaż, przeistaczając się w Noémi. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, w szczególności, czy chodzi o transwestytyzm, czy o coś znacznie poważniejszego, czyli transseksualizm. Obie opcje są źle znoszone w naszej Europie Środkowej, jak zresztą i inne odstępstwa od obyczajowej rutyny. Książka Kissa nie jest pozycją przyziemną, z której dowiedzielibyśmy się na przykład, czy osoby transseksualne na Węgrzech są w lepszej sytuacji od kolegów i koleżanek w Polsce (zob. haniebne weto Dudy). Jakkolwiek nie wątpię w autentyczność przeżyć bohatera, jednak każdy się zgodzi, że swoje doznania poddał zaawansowanej obróbce literackiej. Tego nie czyta się lekko, a fabułę trudno uznać za bogatą w zdarzenia. Kiedyś bez powodzenia próbowano zachwycić mnie prozą Borowskiego, gdzie każdy akapit kończył się motywem oczu w coś wpatrzonych, co miało przemawiać za wyrafinowaniem tej literatury. Jeśli tego rodzaju podniety na was działają - przeczytajcie koniecznie. Dźwięki sączą się, skraplają, jakby pochodziły z mojego ciała. Ktoś zamazał nuty, ktoś gra we mnie na fortepianie. [1790] I tak przez dziesiątki stron.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz