Strony
▼
poniedziałek, 19 lipca 2021
Halston i inne seriale
Nie o wszystkich oglądanych serialach wspominam na moim szambie. Może niesłusznie. Serial o „habibi” Ramym zasługuje na wzmiankę nie dlatego, by był udaną komedią o młodym muzułmaninie, szczerze pragnącym sprostać nakazom swojej religii w świecie pełnym pokus. Jest to zwyczajnie dobry serial obyczajowy, a jeśli Netflix [błąd rzeczowy - K.] wkłada go do szufladki z komediami, to krzywdzi i serial, i widzów. Niegdyś zauważyłem, że Normalnych ludzi też zaklasyfikowano jako komedię, a to jakby misia Uszatka wrzucić do Pornhuba. Jest miś, są lale, wszystko pasuje. Z serialu Zawód: Amerykanin chyba ocalę pewną zabawną scenkę, ale to w innym miejscu. Dlaczego warto wspomnieć o Halstonie? Dżizus, czy widzieliście kiedykolwiek większego bufona od Halstona, granego przez McGregora, podobno znakomicie? Bohater jest mocno irytujący, ciężko w zasadzie zrozumieć, jak mógł przyciągnąć do siebie kogokolwiek, taką Lizę Minelli dla przykładu. Zamiłowanie geja Halstona do czarnych pytongów niestety nie równoważy w moich oczach jego nieznośnej maniery. Niemniej są w serialu dobre momenty. Na przykład wtedy, gdy Halston z kawałka materiału przyciętego na poczekaniu robi elegancką sukienkę. Ale, przyznać trzeba, rzadkie były te momenty geniuszu, częściej projektowanie w jego wydaniu było orką na ugorze. Drugi fascynujący temat to moda sama w sobie. Mniejsza o to, że szycie kiecek nie wydawało mi się nigdy wielką sztuką, bardziej intrygujące jest to, jak być tym wielkim projektantem, a jednocześnie zarobić nie pospolitując się zanadto? Jednym z lepszych absurdów, jakie widziałem w centrach handlowych, było hasło „moda za grosze”. Moda nigdy nie może być „za grosze”, bo moda to ogon pawia, który znaczy: „patrz na tę zachwycający przedmiot, na który mnie stać, choć jest czystym zbytkiem, który raczej utrudnia, niż ułatwia przetrwanie”. Kolejna kwestia, to pytanie, jak być artystą i nie dać się wydymać przez innych artystów, mianowicie artystów biznesu. Calvin Klein przejawił w tym względzie dużo więcej sprytu niż Halston, dlatego ten pierwszy do dziś jest znany na całym świecie, podczas gdy drugi ledwie dyszy - jako firma, bo sam Halston już od dawna gryzie ziemię, jak niemal każdy miłośnik pytongów z lat osiemdziesiątych. Na koniec oburzająca kwestia: aktor heteryk gra geja, taki jęk słychać z forów uciśnionych gejów. Porządny Amerykanin rzuciłby w tym miejscu fakiem, a my w Polsce kurwy nędzą. Czy to nie jest radosna okoliczność, że heteryk nie brzydzi się takiej roli? I to taki znany? Już nawet kiedyś zaproponowałem zbiórkę na pomnik aktora-heteryka w roli geja. Prawiczki, lękajcie się! Kiedy do władzy dojdzie zamordystyczna lewica, będziecie w ramach pokuty stawiać takie pomniki w każdej strefie wolnej od LGBT. I to tuż obok pomnika JP2.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz