Strony

wtorek, 2 marca 2021

Paw królowej (Teatr Stary online)

Po przekartkowaniu książki zgadzam się, że wulgaryzmy w spektaklu nie są artystycznym naddatkiem. Mocny język niespecjalnie mnie rusza, ale wiem, że nie wszyscy tak mają. Tekst Masłowskiej nie bardzo pasuje na scenę, bo to nie gra ulotnych wzruszeń, czy choćby trywialnych zwrotów akcji. Czwórka aktorów radzi sobie tak dobrze, jak to tylko możliwe, ale ta logorea jest męcząca, zero wytchnienia, a gdy człowiek nie milczy, apetyt nie rośnie wilczy. A jeśli jednak rośnie, to nie na poezję, rośnie na ludzkie mięso mielone z duszą. Z bólem kotleta mielonego, którego mam w piersi w miejscu serca, muszę się zgodzić z zasłyszaną niedawno opinią, że językowe fajerwerki Masłowskiej za lat parędziesiąt będą ekscytować jedynie nielicznych filologów, bo trudno sobie wyobrazić zwykłego czytelnika, który przebrnąwszy przez zdezaktualizowany slang powie sobie: cóż to za niesamowita opowieść! Ale może się mylę, może zwrot fabularny polegający na tym, że jedna z bohaterek wykonała jakiś gest poufały w kierunku jego jąder, zostanie zapamiętany tak, jak daj, ać ja pobruszę, a dziatwa szkolna będzie inscenizowała tę scenkę w ramach szkolnych przedstawień. Tego więc życzmy sobie i Masłowskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz