Strony

poniedziałek, 15 czerwca 2020

Adwokat czyli Advokatas

Jeśli dobrze pamiętam, Litwa, ojczyzna nie moja, ustanowiła prawne zapisy przeciw „ideologii LGBT”, która według dzbana zwanego polskim prezydentem jest groźniejsza od komunizmu. Nie podzielam optymizmu Starszych Panów, że nawet idioci i idiotki, ale chętnie zmienię zdanie, jeśli ten kretyn straci urząd. W kraju, gdzie polit-debile ustanowili prawa przeciw „ideologii LGBT”, żyć się da, jest to opresja, której można nie zauważać, bo nie jest moją pierwszorzędną potrzebą, żeby młodych ludzi przekonywać do seksu analnego lub choćby do tego, że geje powinni być zrównani w prawach. Nie o tym jednak jest ten film, ale o Mariusie, samotnym prawniku po czterdziestce, czyli w wieku, wkraczanie w który odradzają poradniki dla gejów. Dlatego też dziwne bywają ich decyzje w tej fazie życia. Wakacje w Belgradzie? Udział w tłumnym nabożeństwie dziękczynnym za łagodny przebieg pandemii koronawirusa wydaje się większą atrakcją. Ale właśnie w Belgradzie przebywa przystojny Ali, uciekinier z Damaszku, internetowy znajomy Mariusa. Nienachalną obsesją Litwina staje się przewiezienie Alego na teren UE. Łatwe to nie będzie, zwłaszcza że Marius chce działać legalnie. Nieco zaskoczył mnie ten międzynarodowy rozmach filmu, a poruszane przy okazji tematy miały walor świeżości. Jednego z filmu się nie dowiemy. Czy gdyby zamiast Mariusa był Pierre z Francji, w której ustanowiono śluby homo, a ów Pierre miałby ochotę związać się z Alim, to czy wówczas mogliby legalnie wjechać do UE? Pierre od biedy mógłby w Belgradzie poślubić Fatimę i z nią jako żoną wrócić do Francji, ale z Alim taka akcja jest niemożliwa. Wniosek z filmu jest taki, że dzisiejszy świat jest bardzo kolorowy, czyli mieniący się różnymi odcieniami dyskryminacji. Trochę posrana ta różnobarwność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz