Strony

czwartek, 20 lutego 2020

Pieśń Orfeusza czyli Orpheus' Song

Jak na twórcę Roku tygrysa jest to film artystycznie słabszy. W pojęciu Ibena artyzm to ucieczki w zwidy, niejednoznaczności, metafory i dłużyzny. Tu jest tego rzeczywiście mniej, film nawet miejscami wygląda jak komedia, kiedy Filip ni z tego ni z owego kładzie dłoń na udzie Enisa. Dzień wcześniej Filip zasłużył na podbicie oka, bo się przystawiał do panny mężatki, a Enis ma tę dziewczynę w Berlinie, ale nie wiadomo, czemu wybrał się w podróż na Korfu razem z Filipem, który wygrał tę wycieczkę w internetowym kwizie. Wątek fantastyczny: internetowe kwizy nie służą tylko do wyłudzania danych, można w nich coś naprawdę wygrać! Nasi koledzy śpią w jednym łóżku, ale na razie do niczego nie dochodzi. A dojdzie po tym, jak pójdą na wycieczkę, zgubią się, zostaną okradzeni, dwa dni bez papu - wtedy właśnie przychodzi ci ochota na seks homo na piaszczystej plaży. Kto nie pojmuje grozy sytuacji, niech jeszcze chwilę poduma o seksie analnym na piasku. Być może właśnie ta sytuacja spowodowała, że Enis odsunął się od Filipa po powrocie. Za dużo tu tym razem ujawniłem, za to przynajmniej nie napiszę, jak się skończyło. Filmy zasadniczo dzielą się na takie, po których mówimy, że dobrze się skończyło lub że dobrze, że się skończyło. Ten film zdecydowanie wpada do jednej z tych kategorii. A nawet do dwóch.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz