Strony

poniedziałek, 24 lutego 2020

Dlaczego nie mogę być chrześcijaninem, a tym bardziej katolikiem (Piergiorgio Odifreddi)

Autor jest matematykiem, który postanowił dać odpowiedź na pytanie, czemu nie jest chrześcijaninem. Ja mam dużo krótszą: bo nie zostałem przekonany. I jest to w sumie odpowiedź tylko trochę prawdziwa. Jak niemal wszyscy, swój pogląd na religię wyniosłem z domu, ale świadomym ateistą zostałem dopiero po przeczytaniu Boga urojonego, czyli jakieś 15 lat temu. Wcześniej na pytanie o Boga zapewne odpowiadałbym podobnie jak Peterson. Teraz jestem ateistą, który chętnie by został przekonany, ale warunek wstępny do jakiejkolwiek dyskusji jest taki, że chcę usłyszeć argumenty za konkretnym Bogiem (żadne Kalāmy, żadne ontologiczne), a szerzej rzecz ujmując: specyficzne dla danej religii (czyli w przypadku chrześcijaństwa takie, których nie mają muzułmanie, hinduiści, buddyści, mormoni, zoroastrianie, animiści lub czciciele Mbombo). Precyzując: jestem ateistą teraz, bo nie zostałem przekonany. Argumentacja Odifreddiego dotyczy w zasadzie tylko chrześcijaństwa, ale nie podejrzewam, by skrycie był wyznawcą Mahometa. Trzeba mu przyznać, że w temat wgryzł się sumiennie, do tego stopnia, że docenił to emerytowany papież BXVI i wszedł z autorem w polemikę, która ukazała się później w postaci książkowej. Może ktoś kiedyś to wyda w Polsce, wtedy być może zmienię mój pogląd na dyskusję teologa z ateistą, który wydaje mi się dialogiem niemego z głuchym. Niemy nie ma nic poza autorytetem Biblii, na który głuchy jest głuchy. Odifreddi zaczyna od Biblii, a jaja zaczynają się już w pierwszym zdaniu z błędem gramatycznym: „na początku bogowie stworzył niebo i ziemię”. Już kiedyś wcześniej czytałem o tym, że początek Księgi Rodzaju jest zlepiony z pieśni Elohisty i Jahwisty, stąd te sprzeczności w pierwszych rozdziałach. Teologowie potrafią to wszystko wytłumaczyć, ale czemu jest taka potrzeba interpretacji, skoro dziecko w trzeciej klasie dostałoby pałę za podobnie nieskładną opowieść? Jednym z moich ulubionych fragmentów Biblii jest pojedynek na węże Mojżesza i kapłanów egipskich przed tronem faraona. Kij Mojżesza rzucony na ziemię zamienia się w węża, który pożera węże podobnie uczynione przez kapłanów. O czym to świadczy? Naturalnie o tym, że racja jest po stronie Mojżesza, ale też o tym, że z początku wiara w Jahwe miała charakter henoteistyczny (lud Izraela czcił jednego Boga, który nie był jedynym w ogóle), stąd potrzeba pierwszych przykazań w dekalogu. Z komunistycznego podręcznika historii pamiętam stanowcze stwierdzenie o wyższości religii monoteistycznych nad politeistycznymi. Skąd to przekonanie? Przecież jeśli mój bóg jest jednym z wielu, to rozsądnie jest szanować wyznawców innych bogów, jeśli liczę na to, że oni mnie też będą szanować. W monoteizmie, zwłaszcza z ambicjami misjonarskimi, nie widzę podobnej motywacji.

[8]
Wśród licznych reakcji, z jakimi się spotkałem, szczególnie zabawna jest nagana auditu horribilia, udzielona mi w języku łacińskim i opublikowana na oficjalnej stronie internetowej Stolicy Apostolskiej, gdzie zresztą widnieje do dzisiaj. W naganie określono Dlaczego... jako „pomówienie” i „broszurę o charakterze przestępczym”. Przyrównano mnie tym samym do ówczesnej piosenkarki Carli Bruni i reżysera filmów pornograficznych Tinto Brassa.

Ktoś jednak docenił moją książkę, która po dziś dzień jest bestsellerem. Jak na ironię w tym samym okresie ukazał się Jezus z Nazaretu Josepha Ratzingera i przez wiele tygodni oba nasze dzieła zajmowały na zmianę pierwsze miejsca w rankingu bestsellerów we Włoszech.

[15]
Co więcej, także i słowo kretyn [włoskie cretino – przyp. tłum.] pochodzi od słowa „chrześcijanin” (poprzez francuskie crétin, wywodzące się od chrétien).
(...)
W istocie, jako Europejczycy (z greckiego eurys ops, „ludzie o szerokich twarzach”) jesteśmy przecież dosłownie „buźkami”, lecz nie upoważnia to do wyciągnięcia wniosku, jakobyśmy wszyscy mieli naiwny, kretyński wyraz twarzy, a w związku z tym, jako Europejczycy, nie mieli prawa nie uważać się za chrześcijan (nawet jeśli niektórzy już tego dokonali przy wykorzystaniu niewiele bardziej finezyjnej argumentacji).

[53]
cohen – „kapłan”

Przy okazji zainteresowałem się popularnym żydowskim nazwiskiem Shapiro (w Polsce oczywiście Szapiro, znane mi ze słyszenia). Okazuje się, że nie ma jednoznacznej etymologii.

[57]
(...) mieszkańcy miasta [Jerycha- G.] zostali dosłownie wyrżnięci w pień, „przeznaczyli na śmierć ostrzem noża wszystko, co było w mieście: mężczyzn i kobiety, młodzieńców i starców, woły, owce i osły” [Joz 6]. Z pewnym zakłopotaniem komentuje te zdarzenia Konferencja Episkopatu Włoch: „chodzi o obyczaje zgodne z czasami antycznymi, których źródłem były niedoskonałe jeszcze reguły moralne, w oczekiwaniu na postępy w przyszłości” [Joz 6, 17].

[60]
To właśnie o tym psalmie [83] niezastąpiony Jan Paweł II miał powiedzieć podczas audiencji generalnej w dniu 28 sierpnia 2002 roku, że „chodzi o pełną słodyczy pieśń, przepełnioną mistyczną tęsknotą za Bogiem życia, któremu wielokrotnie zostaje oddana cześć jako »Panu Zastępów, czyli Panu gwiezdnych orszaków, a więc wszechświata«”.

Poza non sequitur owego „czyli”, a także jakże absurdalnym zrównaniem „Zastępów” z „życiem”, papieski komentarz nie jest zaskoczeniem.

„Pan Zastępów” to figura bojowniczego Boga z Bibli, szczególnie odrażająca dla autora. Mnie ujęło zauważenie owego non sequitur, znaku firmowego JP2.

[70, egipska Księga umarłych jako inspiracja dla Dekalogu]
Wśród owych inwokacji znajdujemy następujące, które, w głównej mierze przewidują czyny miłosierne:

O biegaczu, który pochodzisz z Heliopolis,
nie dopuściłem się nieprawości.
O Jasności, która przybywasz ze źródeł Nilu,
nie kradłem.
O twarzy okropna, która przybywasz z Rosetau,
nie zabiłem.
O łamaczu kości, przybywający z Herakleopolis,
nie powiedziałem fałszywego świadectwa.
O niegodziwy, przybywający z Busiri,
nie pożądałem rzeczy bliźniego.
O ślepy, który przybywasz z rzezi,
nie obcowałem z kobietą bliźniego.
O dowódco, który przybywasz z Nu,
nie bluźniłem.
Lecz dałem chleb głodnym,
wodę spragnionym,
ubrania nagim.

Zaprawdę powiadam wam, Terlikowscy, że nie ma innego źródła moralności niż chrześcijaństwo.

[84]
Dowodem [na dziewictwo - G.], jaki teściowie mogli dosłownie „rozłożyć przed starszymi miasta”, była tkanina nosząca ślady krwi z nocy poślubnej [Pp 22, 15]. Oczywiście dowody takie przechowywane były po wsze czasy, wzorem Moniki Lewinsky, nawet jeśli trudno sobie wyobrazić, w jaki sposób mogły one stanowić dowód bez możliwości wykonania badań DNA, które przede wszystkim potwierdzałyby, że są to ślady krwi ludzkiej, a nie na przykład jodyny, tak jak w przypadku Ojca Pio, albo że była to krew kobiety, a nie mężczyzny, jak w przypadku płaczącej Madonny z Civitavecchia.
[93]
Święte Oficjum Piusa IX 20 czerwca 1866 roku wydało instrukcję, która głosiła:

Niewolnictwo samo w sobie, biorąc pod uwagę jego podstawową naturę, nie jest całkowicie przeciwne prawu naturalnemu i boskiemu. Możemy wskazać wiele uzasadnionych powodów dla istnienia niewolnictwa i zarówno teologowie, jak i komentatorzy świętych kanonów do tych powodów się odnosili. Nie jest sprzeczny z prawem boskim fakt, iż niewolnik może zostać sprzedany, kupiony, wymieniony czy też sprezentowany.

[100]
Jednak [wobec braku innych źródeł- G.] oznacza to, że mówiąc o Jezusie, możemy odwoływać się jedynie do wewnętrznych źródeł Nowego Testamentu. W konsekwencji, stosując te same parametry oceny, należy uznać, że Mahabharata czy też Iliada są dowodem na to, że bogowie hinduscy lub greccy żyli naprawdę, a przecież, i słusznie, żaden z chrześcijan nie zgodziłby się z taką interpretacją.

[113]
...Ewangelii Jana, gdzie Żydzi zwracają się do Jezusa słowami: „Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś?” [J 8, 57].
[118, o złotej regule Jezusa]
Dużo mniej agresywna jest wschodnia reguła, którą odnajdujemy w Analektach Konfucjusza, w buddyjskiej Mahabharacie: „Nie czyń drugiemu, co jest tobie niemiłe”, nawet jeśli i to pouczenie może skutkować podobnymi paradoksalnymi interpretacjami. Tego typu zalecenia powinny być w naturalny sposób wspierane jakąś dodatkową klauzulą w rodzaju: „Czyń innym to samo, co chciałbyś, by czyniono tobie, pod warunkiem, że i oni tego pragną”.

„Paradoksalne interpretacje” odnoszą się do masochisty wcielającego w życie złotą regułę.

[120]
„Wam dano poznać tajemnice królestwa Bożego, innym zaś w przypowieściach, aby patrząc nie widzieli i słuchając nie rozumieli” [Mt 13, 10-17; Mk 4, 10-12; Łk 8, 9-10].

Z takim podejściem Jezus nie powinien być zatrudniony jako katecheta nawet w wiejskiej podstawówce.

[123]
Żebyśmy się dobrze zrozumieli, praktyki te [chodzi o egzorcyzmy - G.] nie pojawiają się wyłącznie w filmach klasy B, gdzie dokonywane są przez przedstawicieli kleru o wątpliwym zdrowiu psychicznym, lecz są przeprowadzane w Watykanie, przez Jego Świątobliwość. Ostatnio takie zdarzenie miało miejsce 6 września 2000 roku i przeprowadził je papież Jan Paweł II, jak się wydaje, bez zamierzonego efektu.

[127]
W 1263 roku, podczas gdy jeden z kapłanów, wątpiący w przeistoczenie, odprawiał mszę w miejscowości Bolsena, hostia zaczęła krwawić, na pamiątkę czego do dzisiaj wspomina się o tym podczas święta Bożego Ciała ustanowionego rok po tym zdarzeniu przez papieża Urbana IV. Aczkolwiek, w roku 1823, Bartolomeo Brizio odkrył bakterię serratia marcescens, która w okresach upałów i w miejscach wilgotnych powoduje pojawienie się na chlebie i innych wyrobach piekarskich oraz cukierniczych czerwonego, galaretowatego nalotu, nie bez powodu nazywanego pałeczką cudowną, który naiwni mogą uważać za prawdziwą krew.

[149]
„Zejdź mi z oczu, szatanie; jesteś mi zawadą, bo nie myślisz tego, co Boże, ale to, co ludzkie” [Mk 8, 33]. Cóż za wspaniała inwestytura, podczas której pierwszy papież zostaje porównany do diabła bezpośrednio przez swojego pryncypała.

[150]
I to on [św. Piotr - G.] też spowodował gwałtowną śmierć Ananiasza i Safiry, karząc ich za to, że nie przekazali wspólnocie całej kwoty pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży własnej posiadłości, co spowodowało, że „strach wielki ogarnął cały Kościół i wszystkich, którzy o tym słyszeli” [Dz 5, 1-11].

Co za budujący epizod, w odniesieniu do którego oficjalny komentarz Komisji Episkopatu Włoch podkreśla jedynie, iż „po raz pierwszy wspólnota chrześcijańska zostaje nazwana Kościołem”.

[153]
„Jestem posłany tylko do owiec, które zaginęły z domu Izraela” [Mt 10, 5 i 15, 24].

Braun, Hołownia, Terlikowski, Godek, wy zaginęliście z domu Izraela?

[166]
W każdym razie jest pewne, że kiedy w 1498 roku Portugalczycy dotarli do Wybrzeża Malabarskiego, do ówczesnej Kerali, napotkali tam 2 miliony rdzennych chrześcijan, którzy wykazywali związki historyczne z apostołem i wszyscy podlegali jednemu biskupowi. Oczywiście sprawowane przez nich obrządki były absolutnie niezgodne z tradycją katolicką, ponieważ ich wiara chrześcijańska mieszała się z obrządkiem żydowskim, a także z indyjskim systemem kastowym. Rzecz jasna Portugalczycy próbowali ich „nawrócić” z pomocą Trybunału Inkwizycyjnego w Goa, doprowadzając jedynie do wielkiego zamieszania w głowach wiernych.

[194]
Nietsche

Nietzsche!

[205]
I nie istniałaby też możliwość samej eucharystii, ponieważ skoro nie ma sposobu, by sprawdzić po konsekracji, czy substancja hostii jest istotnie cielesna, nie można też sprawdzić wcześniej, czy była chlebem, a tak być powinno, by pozostać w zgodzie z regułami gry.

To fragment argumentacji arcybiskupa Canterbury z wieku XVII, czyli już jakiś czas po przejściu Anglii na protestantyzm. Rzecz skierowana była przeciw transsubstancjacji. Przy tej okazji mam pytanie: czy istnieje test, który pozwala odróżnić hostię przeistoczoną od zwykłej? Albo: czy katolik jest w stanie odróżnić hostię przeistoczoną od zwykłej w trakcie jej przyjmowania?

[206]
Tak więc dobrze czyni, kto poślubia swoją dziewicę, a jeszcze lepiej ten, kto jej nie poślubia [1 Kor 7, 32-33, 35 i 38].

I to się powinno czytać na ślubach kościelnych zamiast jakichś hymnów o miłości, którą św. Paweł rozumiał chyba inaczej niż miłość małżeńska. Nb. poślubienie przez mężczyzn swojego chłopaka wydaje się opcją słuszniejszą.

[212]
Jan Paweł II w okresie swojego pontyfikatu ogłosił 1338 błogosławionych i kanonizował 482 świętych, czyli on sam jeden ogłosił błogosławionymi 1319 i kanonizował 296 postaci więcej, aniżeli wszyscy jego poprzednicy od roku 1588, roku, w którym Sykstus V ustanowił Kongregację Kultu Bożego i zdefiniował nowoczesne procedury.

Szło mu dobrze, bo zniósł adwokata diabła.

[216]
Ten ostatni zresztą [ojciec Pio - G.] został oficjalnie zdemaskowany przez Świętą Kongregację Nauki Wiary 31 maja 1923 roku, jednakże w 1964 roku, w sposób nieoficjalny, papież Paweł VI przywrócił go do łask w zamian za przeniesienie na własność Stolicy Apostolskiej jego licznych operacji finansowych. W 2002 roku został on kanonizowany przez Jana Pawła II, dwa lata po tym, jak został beatyfikowany podczas jednej z najbardziej medialnych ceremonii Roku Jubileuszowego 2000.

Money, money, money...

[226]
Kościół rzymski nigdy nie pobłądził i po wszystkie czasy – wedle świadectwa Pisma św. – w żaden błąd nie popadnie.

Jest to jedna z tez z Dictatus Papae Grzegorza VII z roku 1075. Ja tymczasem ogłaszam nieomylność tego blogu.

[236]
Podobnie i my używamy odpowiednio określeń racjonalny w pierwszym z przypadków i nieracjonalny w odniesieniu do drugiego.

Porażka tłumacza, bo chodzi o liczby wymierne i niewymierne, po angielsku odpowiednio rational I irrational (po włosku zapewne podobnie).

1 komentarz:

  1. Ateistyczne podejście jest, jak widzę strasznie męczące. Gdybym miała udowodnić ,że wierzę i obiekt mojej wiary jest a nie li tylko jest dzięki mojej wierze , przeszła bym na inne poglądy-ja za leniwa jestem dlatego podziwiam . Tyle wysiłku by nie wierzyć .Tyle wysiłku na rzecz czegoś czego nie ma, to fascynujące ale czy nie strata czasu ?

    OdpowiedzUsuń